Cinder i Ella (cykl) - Kelly Oram (Kawka)
Napisane: 1 kwietnia 2022, o 10:50
Cinder i Ella (cykl) - Kelly Oram (Kawka)
"Cinder i Ella" - 2018
"Cinder i Ella. Tak się kończy bajka" - 2018
Kelly Oram "Cinder i Ella"
Ellamara wiedzie normalne życie nastolatki. Uwielbia książki fantasy i pisze bloga, na którym dzieli się swoimi przemyśleniami o filmach i literaturze. Ma też swojego korespondencyjnego przyjaciela – Cindera, z którym nigdy się nie spotkała ale łączą ich wspólne zainteresowania. Pewnego dnia życie Elli zupełnie się zmienia. W tragicznym wypadku ginie jej mama, a dziewczyna trafia na długie miesiące do szpitala. Kiedy w końcu jej stan zdrowia się poprawia, opiekę nad nią przejmuje ojciec, którego dziewczyna praktyczna nie zna. Ella musi stawić czoła nowej rzeczywistości. A ta nie jest łatwa, relacje z nową rodziną ojca nie są dobre, jej ciało znaczą koszmarne blizny, a codzienny ból i walka z własnym kalectwem odbierają chęć do życia. Jest tylko jedna osoba, której Ella ufa i może nazwać przyjacielem, więc zachęcona przez terapeutkę, decyduje się odnowić kontakt z Cinderem.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i od razu bardzo udane.
Od początku wiadomo, że to retelling baśni o Kopciuszku, na co wskazuje dedykacja, jak również imiona głównych bohaterów, jeśli więc ktoś spodziewał się dramatu psychologicznego, a nie słodkiej współczesnej baśni, to się srogo rozczaruje.
To jest właśnie baśń. Są złe siostry i niemiła macocha, trochę nieporadny, podporządkowany nowej rodzinie ojciec, są przeciwności losu. Ella jest biedna i zaszczuta, cierpi i choć nikt nie zmusza jej do oddzielania maku od mąki, to przez całą książkę ma bardzo pod górkę. Nikt jej nie lubi (w sumie nie wiadomo dlaczego, skoro jest sympatyczną dziewczyną), jest prześladowana w szkole dla snobów z powodu kalectwa, a jej życie do pewnego momentu to pasmo bólu i rozczarowań. Oczywiście jest też książę na białym koniu… wróć – gwiazdor kina w czerwonym ferrari. To wszystko to totalny banał i sztampa ale jest w tej książce coś, co sprawia, że kupiłam ten cały baśniowy anturaż bez mrugnięcia okiem. Może to kwestia lekkości stylu autorki, może sama fabuła, która jest ciekawa, może bohaterowie – fajni i tacy sympatyczni, Trudno powiedzieć, mimo schematyczności, przerysowania i pewnej egzaltacji, czytało się to po prostu świetnie. To pierwsza książka od bardzo dawna, od której wprost nie mogłam się oderwać i przeniosła mnie do zupełnie innego świata, z dala od codzienności. Za to duży plus.
Główną siłą tej powieści jest bohaterka. Ella to sympatyczna i miła dziewczyna. Ma wprawdzie swoje demony, które musi okiełznać ale nie poddaje się łatwo. Choć autorka trochę za bardzo popłynęła z tym prześladowaniem jej w szkole, za sam wygląd i kalectwo, to w jakiś dziwny sposób to pasuje do całości. Elli się kibicuje od samego początku do końca. Bohaterka nie jest też psychologicznie płaska, jak niektóre inne postacie tej powieści. Nieco inaczej jest z bohaterem. Cinder jest trochę zbyt idealny ale skoro pełni rolę księcia, to tak musi być. Może jest odrobinę zbyt rozwydrzony i pewny siebie ale autorka na to też ma dobre wytłumaczenie. On jest typowym bananowym dzieckiem, któremu wszystko podano pod nos. A uroda i sława tylko dolewają oliwy do ognia.
Sama historia jest fajna. Wprawdzie trudno uwierzyć w wielką dozgonną miłość gdy bohaterowie znają się zaledwie z korespondowania ze sobą ale autorka znów dobrze wybrnęła, serwując dużo dramatycznych zwrotów akcji, odwracających od tego uwagę. Pod względem uczuciowości w tej powieści jest tak płytko, jak w przeciętnym harlequinie, a mimo to całość nie razi. Ta historia jest zupełnie nieprawdopodobna, banalna, przewidywalna, pełna egzaltowanego dramatyzmu rodem z telenoweli meksykańskiej, a mimo to wciąż jest świetna. Duży plus dla autorki, że potrafi wcisnąć kit tak umiejętnie, że się jej to wybacza.
Książkę bardzo szybko i płynnie się czyta. Jest jak pina colada - strasznie słodka ale gładko wchodzi i czasem to jest właśnie to, na co się ma ochotę. Odprężająca, pozytywna (mimo chwilami nielekkiej tematyki), lektura na reset mózgu i poprawę humoru. Moja ocena końcowa to 9/10 i na pewno jest to jedna z tych książek, do których chętnie wrócę w przyszłości. Chętnie sięgnę po kontynuację.
***
Kelly Oram "Cinder i Ella. Tak się kończy bajka"
Po szczęśliwym spotkaniu się Cindera i Elli podczas premiery jego najnowszego filmu, bohaterka znów popada w kłopoty. Z jednej strony despotyczny ojciec nie może zaakceptować jej sławnego chłopaka, a z drugiej Ella wciąż zmaga się z własnymi kompleksami. Na dodatek świat, przez nieuwagę i naiwność dziewczyny, dowiaduje się o jej najbardziej skrywanych sekretach. Teraz Ella musi stawić czoła nowym wyzwaniom, jakie stawia przed nią jej nowa funkcja - dziewczyny rozchwytywanego gwiazdora.
Zachwycona pierwszą częścią powieści "Cinder i Ella" chętnie sięgnęłam po jej kontynuację, no i szczerze mówiąc, to był błąd. Bardzo długo męczyłam się z tą książką, podczytywałam ją po rozdziale dziennie, bo nie mogłam się wbić w fabułę. Głównie z powodu nudy. Przez 376 stron praktycznie nie dzieje się nic ciekawego. O ile początek jeszcze zapowiadał się nieźle, to im dalej w fabułę, tym było gorzej.
W pierwszej części mamy klasyczną baśń o Kopciuszku, dramatyzm i lekkość, mimo poruszania trudnych kwestii (śmierć rodzica, walka z własną niepełnosprawnością, brak akceptacji otoczenia). Było wzruszająco, dramatycznie, przerysowanie ale ogólnie ciekawie. Druga część skupia się głównie na problemach Elli w kontaktach z ojcem i jej niskiej samoocenie. W sumie nic nowego. Problem w tym, że o ile część pierwsza oferowała jeszcze wątek romantyczny, który się dobrze czytało, w drugiej został on sprowadzony do tła. Relacja Cindera i Elli jest tak cukierkowa, że aż dziw, że nie zwymiotowałam tęczą po kilku rozdziałach. Owszem, bohaterowie mają jakieś spory i nie mogą się dogadać w kilku kwestiach ale są przy tym tak nieskazitelni i idealni, że w ogóle się im nie wierzy. Zwłaszcza Cinder został przedstawiony jako chłopak idealny. O ile działało to, gdy były dramatyczne wydarzenia pierwszej części, to w drugiej zupełnie się nie sprawdza.
Nie wiem jaki był sens kontynuowania tej opowieści, skoro autorka nie miała żadnego ciekawego pomysłu na dalsze losy bohaterów. Siłą pierwszej części była ciekawość jak bohaterowie zostaną ze sobą skonfrontowani i jak uda się pogodzić wodę z ogniem. W drugiej nie było już tego czynnika, w zamian za to autorka zaserwowała liczne opisy codziennego życia celebrytów, spotkania biznesowe i towarzyskie, rozterki Elli itp. głupoty. Nic dziwnego, że powieki mi same opadały średnio co kilka stron, a czytanie tej książki zajęło mi miesiąc. Byłam bardzo bliska porzucenia tej powieści ale ostatecznie udało mi się dobrnąć do końca.
Książka nie ma żadnego punktu kulminacyjnego, momentu zaskoczenia, zaintrygowania, nic w tym stylu. Wszystko dzieje się powoli, jednostajnie i bez wyrazu. Ta fabuła miała sens tylko do momentu HFN, czyli powinna się skończyć w właśnie tak, jak część pierwsza, a dalsze losy Elli Cindera czytelnik powinien sobie sam wyobrazić. Ewentualnie autorka powinna te 376 stron skrócić i zawrzeć w epilogu.
O ile w pierwszej części można było przymknąć oko na infantylność i absurdalność, bo sama akcja była ciekawa i wciągająca, a wątek romantyczny obecny, to w druga część, wobec braku sensowej fabuły, obnażyła wszystkie braki warsztatowe autorki. Całość jest niestrawna i zwyczajnie nudna. Nie polecam nikomu, chyba, że cierpicie na bezsenność i potrzebujecie czymś zmęczyć oczy przed spaniem. 1/10, bo to jest dowód jak beznadzieją kontynuacją zepsuć wrażenie po dobrej książce. Uważam, że ta książka to zapchajdziura napisana dla kasy i tylko z powodu popularności części pierwszej. Zdecydowanie odradzam.
"Cinder i Ella" - 2018
"Cinder i Ella. Tak się kończy bajka" - 2018
Kelly Oram "Cinder i Ella"
Ellamara wiedzie normalne życie nastolatki. Uwielbia książki fantasy i pisze bloga, na którym dzieli się swoimi przemyśleniami o filmach i literaturze. Ma też swojego korespondencyjnego przyjaciela – Cindera, z którym nigdy się nie spotkała ale łączą ich wspólne zainteresowania. Pewnego dnia życie Elli zupełnie się zmienia. W tragicznym wypadku ginie jej mama, a dziewczyna trafia na długie miesiące do szpitala. Kiedy w końcu jej stan zdrowia się poprawia, opiekę nad nią przejmuje ojciec, którego dziewczyna praktyczna nie zna. Ella musi stawić czoła nowej rzeczywistości. A ta nie jest łatwa, relacje z nową rodziną ojca nie są dobre, jej ciało znaczą koszmarne blizny, a codzienny ból i walka z własnym kalectwem odbierają chęć do życia. Jest tylko jedna osoba, której Ella ufa i może nazwać przyjacielem, więc zachęcona przez terapeutkę, decyduje się odnowić kontakt z Cinderem.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i od razu bardzo udane.
Od początku wiadomo, że to retelling baśni o Kopciuszku, na co wskazuje dedykacja, jak również imiona głównych bohaterów, jeśli więc ktoś spodziewał się dramatu psychologicznego, a nie słodkiej współczesnej baśni, to się srogo rozczaruje.
To jest właśnie baśń. Są złe siostry i niemiła macocha, trochę nieporadny, podporządkowany nowej rodzinie ojciec, są przeciwności losu. Ella jest biedna i zaszczuta, cierpi i choć nikt nie zmusza jej do oddzielania maku od mąki, to przez całą książkę ma bardzo pod górkę. Nikt jej nie lubi (w sumie nie wiadomo dlaczego, skoro jest sympatyczną dziewczyną), jest prześladowana w szkole dla snobów z powodu kalectwa, a jej życie do pewnego momentu to pasmo bólu i rozczarowań. Oczywiście jest też książę na białym koniu… wróć – gwiazdor kina w czerwonym ferrari. To wszystko to totalny banał i sztampa ale jest w tej książce coś, co sprawia, że kupiłam ten cały baśniowy anturaż bez mrugnięcia okiem. Może to kwestia lekkości stylu autorki, może sama fabuła, która jest ciekawa, może bohaterowie – fajni i tacy sympatyczni, Trudno powiedzieć, mimo schematyczności, przerysowania i pewnej egzaltacji, czytało się to po prostu świetnie. To pierwsza książka od bardzo dawna, od której wprost nie mogłam się oderwać i przeniosła mnie do zupełnie innego świata, z dala od codzienności. Za to duży plus.
Główną siłą tej powieści jest bohaterka. Ella to sympatyczna i miła dziewczyna. Ma wprawdzie swoje demony, które musi okiełznać ale nie poddaje się łatwo. Choć autorka trochę za bardzo popłynęła z tym prześladowaniem jej w szkole, za sam wygląd i kalectwo, to w jakiś dziwny sposób to pasuje do całości. Elli się kibicuje od samego początku do końca. Bohaterka nie jest też psychologicznie płaska, jak niektóre inne postacie tej powieści. Nieco inaczej jest z bohaterem. Cinder jest trochę zbyt idealny ale skoro pełni rolę księcia, to tak musi być. Może jest odrobinę zbyt rozwydrzony i pewny siebie ale autorka na to też ma dobre wytłumaczenie. On jest typowym bananowym dzieckiem, któremu wszystko podano pod nos. A uroda i sława tylko dolewają oliwy do ognia.
Sama historia jest fajna. Wprawdzie trudno uwierzyć w wielką dozgonną miłość gdy bohaterowie znają się zaledwie z korespondowania ze sobą ale autorka znów dobrze wybrnęła, serwując dużo dramatycznych zwrotów akcji, odwracających od tego uwagę. Pod względem uczuciowości w tej powieści jest tak płytko, jak w przeciętnym harlequinie, a mimo to całość nie razi. Ta historia jest zupełnie nieprawdopodobna, banalna, przewidywalna, pełna egzaltowanego dramatyzmu rodem z telenoweli meksykańskiej, a mimo to wciąż jest świetna. Duży plus dla autorki, że potrafi wcisnąć kit tak umiejętnie, że się jej to wybacza.
Książkę bardzo szybko i płynnie się czyta. Jest jak pina colada - strasznie słodka ale gładko wchodzi i czasem to jest właśnie to, na co się ma ochotę. Odprężająca, pozytywna (mimo chwilami nielekkiej tematyki), lektura na reset mózgu i poprawę humoru. Moja ocena końcowa to 9/10 i na pewno jest to jedna z tych książek, do których chętnie wrócę w przyszłości. Chętnie sięgnę po kontynuację.
***
Kelly Oram "Cinder i Ella. Tak się kończy bajka"
Po szczęśliwym spotkaniu się Cindera i Elli podczas premiery jego najnowszego filmu, bohaterka znów popada w kłopoty. Z jednej strony despotyczny ojciec nie może zaakceptować jej sławnego chłopaka, a z drugiej Ella wciąż zmaga się z własnymi kompleksami. Na dodatek świat, przez nieuwagę i naiwność dziewczyny, dowiaduje się o jej najbardziej skrywanych sekretach. Teraz Ella musi stawić czoła nowym wyzwaniom, jakie stawia przed nią jej nowa funkcja - dziewczyny rozchwytywanego gwiazdora.
Zachwycona pierwszą częścią powieści "Cinder i Ella" chętnie sięgnęłam po jej kontynuację, no i szczerze mówiąc, to był błąd. Bardzo długo męczyłam się z tą książką, podczytywałam ją po rozdziale dziennie, bo nie mogłam się wbić w fabułę. Głównie z powodu nudy. Przez 376 stron praktycznie nie dzieje się nic ciekawego. O ile początek jeszcze zapowiadał się nieźle, to im dalej w fabułę, tym było gorzej.
W pierwszej części mamy klasyczną baśń o Kopciuszku, dramatyzm i lekkość, mimo poruszania trudnych kwestii (śmierć rodzica, walka z własną niepełnosprawnością, brak akceptacji otoczenia). Było wzruszająco, dramatycznie, przerysowanie ale ogólnie ciekawie. Druga część skupia się głównie na problemach Elli w kontaktach z ojcem i jej niskiej samoocenie. W sumie nic nowego. Problem w tym, że o ile część pierwsza oferowała jeszcze wątek romantyczny, który się dobrze czytało, w drugiej został on sprowadzony do tła. Relacja Cindera i Elli jest tak cukierkowa, że aż dziw, że nie zwymiotowałam tęczą po kilku rozdziałach. Owszem, bohaterowie mają jakieś spory i nie mogą się dogadać w kilku kwestiach ale są przy tym tak nieskazitelni i idealni, że w ogóle się im nie wierzy. Zwłaszcza Cinder został przedstawiony jako chłopak idealny. O ile działało to, gdy były dramatyczne wydarzenia pierwszej części, to w drugiej zupełnie się nie sprawdza.
Nie wiem jaki był sens kontynuowania tej opowieści, skoro autorka nie miała żadnego ciekawego pomysłu na dalsze losy bohaterów. Siłą pierwszej części była ciekawość jak bohaterowie zostaną ze sobą skonfrontowani i jak uda się pogodzić wodę z ogniem. W drugiej nie było już tego czynnika, w zamian za to autorka zaserwowała liczne opisy codziennego życia celebrytów, spotkania biznesowe i towarzyskie, rozterki Elli itp. głupoty. Nic dziwnego, że powieki mi same opadały średnio co kilka stron, a czytanie tej książki zajęło mi miesiąc. Byłam bardzo bliska porzucenia tej powieści ale ostatecznie udało mi się dobrnąć do końca.
Książka nie ma żadnego punktu kulminacyjnego, momentu zaskoczenia, zaintrygowania, nic w tym stylu. Wszystko dzieje się powoli, jednostajnie i bez wyrazu. Ta fabuła miała sens tylko do momentu HFN, czyli powinna się skończyć w właśnie tak, jak część pierwsza, a dalsze losy Elli Cindera czytelnik powinien sobie sam wyobrazić. Ewentualnie autorka powinna te 376 stron skrócić i zawrzeć w epilogu.
O ile w pierwszej części można było przymknąć oko na infantylność i absurdalność, bo sama akcja była ciekawa i wciągająca, a wątek romantyczny obecny, to w druga część, wobec braku sensowej fabuły, obnażyła wszystkie braki warsztatowe autorki. Całość jest niestrawna i zwyczajnie nudna. Nie polecam nikomu, chyba, że cierpicie na bezsenność i potrzebujecie czymś zmęczyć oczy przed spaniem. 1/10, bo to jest dowód jak beznadzieją kontynuacją zepsuć wrażenie po dobrej książce. Uważam, że ta książka to zapchajdziura napisana dla kasy i tylko z powodu popularności części pierwszej. Zdecydowanie odradzam.