Strona 1 z 1

Bez winy - Mia Sheridan (Kawka)

PostNapisane: 19 października 2020, o 12:04
przez Kawka
Mia Sheridan "Bez winy"

Kira jest w trudnej sytuacji. Właśnie wybrała z konta ostatnie pieniądze, a mimo iż jej ojciec jest prominentnym politykiem, nie chce zwracać się do niego po pomoc. Wręcz odwrotnie – chce się od niego uwolnić i wreszcie sama decydować o sobie. Grayson przed rokiem opuścił więzienie i teraz próbuje odbudować podupadłą winnicę, którą w spadku zostawił mu ojciec, niestety, żaden bank nie chce udzielić mu kredytu. Przypadkiem Kira podsłuchuje jego rozmowę z kierownikiem banku i wpada na szaleńczy plan rozwiązania zarówno swoich, jak i Graysona problemów.

Pierwszy raz sięgnęłam po książkę tej autorki, głównie za sprawą opisu, który mnie zaintrygował. Jak zawsze w takim przypadku, zupełnie nie wiem czego się spodziewać ale na szczęście wrażenia po lekturze mam bardzo dobre. Przede wszystkim w ogóle nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa (naprzemiennie z perspektywy obojga bohaterów).

Główną siłą tej książki są bohaterowie – pogodna, obdarzona ciepłem i wrażliwością, trochę postrzelona Kira i mroczny, skrzywdzony Grayson. Oboje mają za sobą wiele porażek i przeżytych traum. Oboje są samotni i zagubieni, na życiowym zakręcie. Autorka stopniowo pokazuje ich wnętrze, przeżycia, uczucia, traumy i radości. Praktycznie od samego początku w nich uwierzyłam. Te postacie mogłyby istnieć w realnym świecie, są dopracowane i ludzkie, a ich motywacje zostały dobrze wyjaśnione. Również postacie poboczne są ciekawe i wyraziste.

Emocje – czyli element, którego nie może zabraknąć w dobrym romansie. Tutaj aż kipią, jest ich pełno, aż gęsto w książce od nich. Dokładnie tak, jak lubię. Wciąż coś się dzieje, dobrego, złego ale nigdy nie ma nudy między bohaterami, mimo że sama fabuła jest zwyczajna, bez żadnych epickich przygód.

Napięcie erotyczne pomiędzy Kirą i Graysonem wybucha już w pierwszym momencie i narasta stopniowo aż do kumulacji. Sceny seksu są dobrze napisane, namiętne i szczegółowe ale nie wulgarne. Bardzo przyjemne w odbiorze.

Styl autorki jest gładki, książka sama się czyta i nawet nie zauważyłam, a już był koniec (to bardzo dobry znak, gdy nie mogę się oderwać od czytania). Ta historia wciąga i trzyma aż do finału. Dlatego uważam pierwsze spotkanie z Mią Sheridan za udane i na pewno w przyszłości sięgnę po inne jej powieści. Ona wie jak pisać dobre książki. Ocena ode mnie to 9/10.