Strona 1 z 1

Szepty w świetle księżyca - Judith McNaught (Kawka)

PostNapisane: 19 października 2020, o 11:06
przez Kawka
Judith McNaught "Szepty w świetle księżyca"

Sloan Reynolds wychowana przez matkę nie chce mieć nic wspólnego z ojcem, który porzucił je przed laty, zabierając drugą córkę. Obecnie dziewczyna pracuje jako policjantka w małym, spokojnym miasteczku. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się agent FBI – Paul Richardson i składa jej propozycję. Dziewczyna ma nawiązać kontakt z ojcem, podejrzanym o nieuczciwe interesy i umożliwić służbom zdobycie dowodów go obciążających. Początkowo Sloan nie chce mieć nic wspólnego z nieznaną rodziną ale w końcu ulega namowom. Na miejscu, oprócz krewnych, poznaje też seksownego sąsiada Reynoldsów – Noaha Maitlanda, jego zwariowaną siostrę i ojca. Między Sloan i tajemniczym Noahem powoli budzi się fascynacja, ale na drodze tego uczucia stanie misja, jaką ma do wykonania Sloan.

Powieść zapowiada się na przyjemny i lekki romans z elementami kryminału. Akcja rozkręca się tak bardzo powoli, że aż chwilami nuży. Przez pierwsze rozdziały poznajemy spokojne życie bohaterki, policjantki z małym miasteczku, lokalnej bohaterki i fajnej przyjaciółki oraz mniej lub bardziej interesujące losy bohaterów pobocznych i jeszcze bardziej pobocznych, którzy nie odgrywają w tej opowieści żadnej ważnej roli. Nieco ciekawiej robi się, gdy Sloan wreszcie poznaje Paula, choć wtedy też nie jest szczególnie pasjonująco. Całość skupia się na relacjach bohaterki z innymi, jej problemach i poznawaniu przez nią nieznanej dotąd rodziny.

W tej książce jest sporo bohaterów, czasem trudno się połapać kto jest kim i jakie zależności łączą poszczególne postacie. Na duży plus zasługuje kreacja prababki Edith – gderliwej hetery o gołębim sercu, która trzęsie całym domostwem Reynoldsów. Poza tym w powieści jest spokojna i nieco stłamszona Paris, zagadkowy Paul, wycofany ojciec Sloan – Carter, zabawny ojciec Noaha – Douglas, i jego zwariowana nastoletnia córka – Courtney, oraz oczywiście nieprzystosowana do życia matka Sloan i najlepsza przyjaciółka bohaterki – Sara. Cała gromada osób, z każda z nich jest dość fajna. Mimo to, ograniczyłabym liczbę bohaterów, bo mało który ma istotny wpływ na fabułę i przez nagromadzenie ich, czytając miałam wrażenie, że wszystkich tych informacji jest za dużo, a wątek miłosny za bardzo się rozmywa.

Główna para jest fajna i od razu się ich lubi. Oboje są zwyczajnymi ludźmi z krwi i kości, mają swoje słabe i mocne strony. Ich wzajemna relacja wygląda na wiarygodną, można uwierzyć, że się sobie spodobali i zakochali się w sobie. Ich miłość rozwija się stopniowo i spokojnie ale nie ma wrażenia nudy. Emocje są dobrze nakreślone, zdarzają się pomiędzy nimi zawirowania i komplikacje, krótko mówiąc – jak w dobrym romansie. Szkoda, że wątek miłosny został przytłoczony innymi wydarzeniami w książce.

Najciekawiej robi się pod koniec i tu warto wspomnieć, że sytuacja opisana w blurbie ma miejsce dopiero na końcu książki więc jest potworny spoiler, którego w ogóle nie powinno tam być. Akcja nabiera rumieńców po nieoczekiwanym morderstwie, gdy Sloan zostaje główną podejrzaną i musi się wyplątać z kłopotów.

Podsumowując to dość przyjemny romans/obyczajówka z małym elementem kryminału ale przez cały czas, choć czytało się całkiem dobrze, to miałam wrażenie niedosytu. Brakowało mi skupienia się na wątku romansowym. Z drugiej strony – podobała mi się lekkość stylu i płynność autorki w opisywaniu wydarzeń. Jeśli chodzi o stronę techniczną – dobrym pomysłem było podzielenie książki na krótkie rozdziały, przez co nie dłużyła się. Choć widzę niedociągnięcia, to jednak była to przyjemna lektura i całkiem dobre pierwsze spotkanie z autorką, dlatego za całokształt daję 7/10.