Strona 1 z 1

Powietrze, którym oddycha - Brittainy C. Cherry (Kawka)

PostNapisane: 19 października 2020, o 10:28
przez Kawka
Brittainy C. Cherry "Powietrze, którym oddycha"

Tristana i Liz życie doświadczyło bardzo boleśnie. On stracił w wypadku żonę i synka, ona ukochanego męża. Ona siłę do życia czerpie dzięki córce, jego z przeszłością łączy jedynie pies - Zeus. Spotykają się, gdy ona potrąca jego psa, a potem okazuje się, że są sąsiadami. Początkowa wzajemna niechęć powoli przeradza się w płomienne uczucie, bo któż lepiej zrozumie zranioną duszę niż druga zraniona dusza?

"Powietrze, którym oddycha" to pierwsza powieść Brittainy C. Cherry, którą przeczytałam i wszystko wskazuje na to, że nie ostatnia, ponieważ było to zdecydowanie pozytywne doświadczenie.

Choć nastrój powieści jest melancholijny, chwilami smutny i ponury, to nie brak w niej elementów humorystycznych, głównie za sprawą Faye, najlepszej przyjaciółki Liz. Cała książka opiera się jednak na historii Liz i Tristana – ludzi, którzy próbują uporać się z traumą po stracie najbliższych osób. Oboje robią to na swój własny sposób, oboje inaczej przeżywają to co się stało. Oboje czują się wyobcowani i niezrozumiani przez innych. Dzięki temu, że przeżyli podobną tragedię, potrafią wzajemnie się zrozumieć. Ich emocje są pokazane na tyle dobrze, że od razu można ich polubić i im współczuć. Tristan reaguje agresją i udaje dupka ale Liz zdoła dotrzeć do jego serca i wydobyć spod maski potwora prawdziwego Tristana.

Trudno się pisze o tej książce. Składa się ona głównie z emocji. To one stanowią główną oś fabuły, bo poza nimi niewiele się dzieje, a mimo to nie ma się wrażenia, że jest nudno czy pusto. To nie jest książka o niczym, to opowieść o stracie i odrodzeniu się. O bólu i nadziei. Bardzo podoba mi się przesłanie, które niesie ta powieść. Podoba mi się też jej klimat.

Styl autorki jest obrazowy, czasem dosłowny i bardzo emocjonalny. Maluje obrazy za pomocą emocji, opisuje wewnętrzne przeżycia bohaterów w taki sposób, że to nie nuży, nie drażni, z pewnym melancholijnym spokojem. Ładunek emocjonalny jest tak duży, że trudno się oderwać od lektury.

Miłość rodząca się powoli jest prawdopodobna i wiarygodnie opisana. Subtelność i delikatność, z jaką to robi autorka naprawdę mi się podobała. Nawet mocne i szczegółowe sceny erotyczne pasują do całości.

Podobali mi się bohaterowie. Są dobrze napisani, niebanalni, ani papierowi, ich motywacja jest zrozumiała i emocje są prawdziwe. Można im uwierzyć. Poza tym postacie poboczne też są godne uwagi, zwłaszcza Emma. Bardzo trudno zbudować postać dziecka, bo zazwyczaj autorki czynią je zbyt dorosłe lub zbyt dziecinne. Emma jest idealna. Podobnie jak Faye. Poza główną parą, te dwie postacie najbardziej przypadły mi do gustu.

Jeśli chodzi o warsztat literacki autorki, nie znalazłam większych wpadek. Historia jest liniowa ale jest też zastosowana retrospekcja, która pozwala poznać emocje Tristana tuż po stracie rodziny. To bardzo dobry zabieg. Jedyną większą wadą, na jaką zwróciłam uwagę, jest końcówka, która wydała mi się przekombinowana i nie pasująca do całości.

Jest to pasjonująca powieść, zdecydowanie godna polecenia. To jedna z tych historii, które raczej zapadają w pamięć na długo. Według mnie zasłużoną oceną jest 8/10.