Zmysłowa powieść bestsellerowej autorki ponad 30 książek to więcej niż płomienny romans. To przejmująca opowieść o zaczynaniu życia na nowo.
Hugo Bosy niemal z dnia na dzień zrezygnował z prowadzenia jednej z najlepszych agencji reklamowych w Polsce i przeprowadził się z Warszawy do Wrocławia. Niechętnie mówi o swojej przeszłości, ale poznana przypadkiem piękna i nietuzinkowa Jagoda budzi w nim dawno zapomniane uczucia i pożądanie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył. Choć mężczyzna był pewien, że raz na zawsze skończył z miłością, zwariowana, pyskata i zjawiskowa panna Borówko mocno zachwiała jego postanowieniem. Ale czy Jagoda na pewno jest wolna? I czy Hugo odważy się otworzyć przed nią zranione serce?
Mogłoby się wydawać, że gdy los krzyżuje drogi dwójki samotnych i atrakcyjnych ludzi, między którymi wybucha namiętność, szczęśliwe zakończenie to tylko kwestia czasu.
Agnieszka Lingas-Łoniewska, zwana przez fanów i recenzentów Dilerką Emocji, udowadnia, że prawdziwa miłość potrzebuje więcej niż tylko pożądania. Choć niewątpliwie odrobina pikanterii nadaje uczuciu smaku…Czy Pani Agnieszka Lingas-Łoniewska to się zawsze tak spieszy w swoich książkach?
Czy może na 'Randkę z Hugo Bosym' miała deadline na za dwa dni i musiała pędzić, ucinając wszelkie sceny i dialogi w zarodku?
Ta historia mogła być naprawdę fajna. Faktycznie, polska Bridget Jones z humoru, może postury, a na pewno z pakowania się w kłopoty. Mająca większe powodzenie, mająca stabilniejszą karierę. Będąca jednak sobą, zabawną dającą się lubić sobą - Jagodą Borówko. I to imię jakby nie było pasuje do niej jak ulał
Ale... Czasem to pisanie pamiętnika czy dziennika może naprawdę wyjść bokiem. Zapiski są lekkie, humorystyczne i czyta się to naprawdę błyskawicznie. Na plus jest fakt, że mamy nie tylko zapiski Jagody ale i Hugo wtrąca swoje trzy grosze dość często. Lubię tę formę prowadzenia narracji.
Ale nie lubię jak autorka ściga się z samą sobą.
Nie to, że od razu parka idzie do łóżka, mimo, że przez moment podejrzewałam ich o takie niecne zamiary. Ale nie, to nie w tym rzecz. Rzecz jest w tempie wydarzeń. Jagoda zrywa z chłopakiem, wyjeżdża na wesele, wraca do siebie i to na jakichś 20 stronach? Nie to, że jestem fanką przydługich i nużących opisów, ale tu mi ich wręcz brakowało! To taki trochę reportaż, skrót wydarzeń, jakby projekt książki a nie jej ostateczna wersja.
Sam romans rodem z klasycznego rom-komu, niekoniecznie polskiego. Wszelkie standardowe posunięcia i plot twisty mają miejsce, 'Randka z Hugo Bosym' nadaje się idealnie na scenariusz filmu. Zatorski kręciłby aż by się dymiło.
I oceniłabym znacznie niżej gdyby nie poczucie humoru obecne w calutkiej historii, oraz przyjaciele bohaterki oraz brat Hugo.
I tak, Jagoda ma kumpla geja, projektanta mody. Bardziej kliszowo się nie dało...
Maciej jest super, tylko straaaasznie zaciąga Sebastianem z serialu 'Magda M.'. Zresztą cała ta grupa znajomych i ich modus operandi polegający na przeżywaniu problemów panny Borówko, spychając kłopoty pozostałych na bok.
Cóż
Jest słodko, lekko, nawet dramatozowe elementy nie są w stanie tego zakłócić. Jest też dość banalnie, ale na szczęście nie nudno. Pewnie też dlatego, że nie ma kiedy się nudzić, bo wszystko pędzi na łeb na szyję
Nie żałuję, że przeczytałam ale drugi raz nie zamierzam.