Dręczyciel - Penelope Douglas (•Sol•)
Napisane: 30 lipca 2018, o 10:59
Trudno jest mi ocenić Dręczyciela. Trudno, bo jednocześnie podobał mi się, czytało się lekko i ciągnęło, a z drugiej tak okropnie mnie irytowało tak wiele rzeczy i tak wiele rzeczy się nie podobało.
Prawie jak rozdwojenie jaźni.
Autorka w książce wykorzystuje motywy już przerabiane. Na ogół jak czytam po raz enty podobny schemat to zaczyna mi skakać ciśnienie, a pani Douglas udało się tak to złożyć do kupy, że ja to biorę. Na tyle, że mogę czytać z przyjemnością.
Bardziej irytowało mnie to, że nastolatki – dzieciaki mające po 16-17 lat zachowują się chwilami jak osoby znacznie starsze, ale w tym samym momencie też strasznie niedojrzale i irracjonalnie. Dziwne nie? Ciężko to wytłumaczyć, ale oni sprawiają wrażenie zdziecinniałych dorosłych.
W tej kwestii nasuwał mi się na myśl nieszczęsny Dominic Casey i to skojarzenie było bardzo zniechęcające. Bo też mamy bandę dzieciaków która w zasadzie jest puszczona samopas. Tate mieszka sama! Ojciec jest na jakimś kontrakcie w Niemczech, babcia wpada do niej raz, mama nie żyje. Jared ma wiecznie nieobecną mamę a o ojcu to może się nie będę wyrażała.
Nauczycieli też niezbyt obchodzi co ta hałastra robi na przerwach, na lekcjach marginalnie ich pilnują. Nie dochodzi do aż tak dantejskich scen co w Dominicu, ale i tak jazda po bandzie zaliczona.
Na szczęście też nie klną co drugie słowo, a napięcie seksualne pojawia się rozsądnie i w odpowiedniej ilości.
Bardziej by mi pasowało gdyby akcja była osadzona w takim momencie życia bohaterów, gdy są oni na lub nawet po studiach. A traumy są przeszłością, teraz składają się do kupy. Tylko wiem to już by było co innego…
Chemia między bohaterami jest. Początkowo zła, negatywna i aż przykro mi się czytało jak Jared znęca się nad swoją przyjaciółką z dzieciństwa… To naprawdę boli.
Tak, mogę spokojnie powiedzieć, że ta książka jest trudna emocjonalnie, zawiera traumatyczne przeżycia z przeszłości i z teraźniejszości. Tate łatwego życia nie miała dzięki Jaredowi, a Jared dzięki rodzicom.
Można uronić łezkę nad ich losami.
Ale sama przyczyna znęcania się Jareda nad przyjaciółką… Nie, mnie się to w głowie nie mieści. Dzieciak dzieciakiem, facet zamroczony przeżyciami, nieważne. Dla mnie to wytłumaczenie jest z zadka wyciągnięte. On chciał po prostu się na kimś wyżyć, chciał mieć ofiarę i stał się oprawcą dla osoby mu najbliższej. Niepojęte.
Na dodatek nie wiem czy jestem w stanie uwierzyć w ich szczęście. Wiem o czym są kolejne tomy, ale chyba póki co zatrzymam się tylko na Dręczycielu i postaram wmówić sobie że to już koniec, że nastąpił szczęśliwy koniec i nie ma nic poza tym
Nie wiem czy jest to pozycja obowiązkowa do przeczytania. Jak się lubi niełatwe emocjonalnie książki z bardzo skomplikowanymi relacjami to warto. Na pewno przeryje emocjonalnie