Tajemniczy mężczyzna - Kristen Ashley (Ancymonek)
Napisane: 2 marca 2018, o 09:24
Popijając drinki z przyjaciółkami w modnym klubie, Gwendolyn Kidd spotyka mężczyznę swoich marzeń. Zaprasza go do domu, spędzają razem noc, ale rano Tajemniczy Mężczyzna znika bez śladu – tylko po to, by kolejnej nocy znów pojawić się w jej sypialni. Gwen pozwala mu zostać, w nadziei, że przelotny romans zamieni się w coś poważniejszego. Mijają tygodnie i miesiące cudownych nocnych uniesień, a ona wciąż nawet nie zna jego imienia, nie wie, kim jest, ani nawet jak dostaje się w nocy do jej mieszkania.
W życiu dziewczyny zaczynają dziać się niepokojące rzeczy: Gwyn wpada w oko przystojnemu przywódcy bandy motocyklistów, zwraca też na siebie uwagę bezwzględnych gangsterów. Jakby tego było mało, zaczyna się nią interesować pewien czarujący policjant z Denver. Wtedy do akcji wkracza Tajemniczy Mężczyzna. Czy jednak odsiecz nie przybędzie za późno?
***
Uwaga na spojlery
Te dziewczyny, które twierdziły, że bohater jest w moim guście poniekąd na pewno miały rację. Męski macho, typ jaskiniowca w stylu "Mała, ty być moją kobietą" to jest to, co zwykle do mnie przemawia. I tak było i tym razem, ale czasem Cabe, zwany Hawkiem czyli główny bohater trochę przesadzał jak na mój gust. Nie lubię jeśli facet ma niemal obsesję na punkcie kobiety i wręcz zachowuje się jak stalker. Może przesadzam, ale trochę mnie czasem to drażniło. Hawk dał się mimo wszystko lubić, a jeszcze z moją tolerancją na takich facetów tym bardziej. Jednak to, że miał inną laskę na każdy dzień tygodnia? Serio? I stwierdził, że jednak spróbuję monogamii z bohaterką? Szacun, faktycznie. Dla mnie to nie było ani trochę fajne i wkurzyło mnie to, że tak naprawdę on ani nawet tego dobrze nie wytłumaczył,
ani nie przeprosił. Swoją drogą Gwen brakowało konsekwencji i chociaż czasem potrafiła się postawić Hawkowi, tak zbyt szybko odpuszczała na mój gust.
Co do samej bohaterki..Z nią mam mieszane uczucia. Gwen czasem zachowywała się, jakby nie miała 33lat, ale ze 13. Miałam wrażenie, że laska ma w głowie tylko szpilki, masę na ciasteczka, którą najlepiej żreć na surowo i ciuchy. Ale! Miała czasem przebłyski i w swoim słowotoku udawało jej się powiedzieć coś mądrego i potrafiła mnie rozbawić. Jednak nie do końca umiałam się do niej przekonać.
Rozumiem że teraz jest dużo romansów/erotyków gdzie para szybko, bardzo szybko idzie do łóżka, ale tutaj fakt, że Gwen sypiała od 1.5 roku z facetem, którego imienia nawet nie znała trochę mi zgrzytał. Trudno, wyjdę na cnotke niewydymkę, ale to było takie..jestem na nie!
Już wspominałam, że ilość testosteronu na metr kwadratowy w tej książce jest bardzo bardzo duży. Liczba policjantów, detektywów, motocyklistów, komandosów a nawet ojców, którzy oczywiście cudnie się zestarzeli czasem mnie przytłaczała. Nie mówię, że to nie było fajne, gdzie tam. Ale sposób, w jaki reagowała na nich Gwen sprawiał, że miałam ochotę ocierać jej ślinę z twarzy
Już nie wspomnę, że bohaterka nie miała nic przeciwko temu, żeby całować się i flirtować z innymi. Nie lubię czegoś takiego w romansach. Popsuło mi to cały obraz książki ja rozumiem wszystko, kto by się nie ślinił, kto by się nie gapił, ale bez przesady.
Co do tajemnicy bohatera to muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałam.
Sama relacja między Hawkiem i Gwen była czasem trochę irytująca. Takie przyciąganie i odpychanie jest spoko, ale nie przez tyle stron! Ogólnie książka moim zdaniem dużo by zyskała, gdyby autorka ją trochę skróciła. A te całe porwania, strzelanina, pożary były dla mnie sensacją rodem z filmów klasy B i sama nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać
Podsumowując to moje pierwsze spotkanie z autorką muszę przyznać, że nie nudziłam się czytając tę książkę. Czasem była zabawna, czasem irytująca. Historia na pewno nie jest dla wszystkich, a ja mimo braku zachwytów myślę, że sięgnę po inne dzieła tej autorki (jeśli je wydadzą )
Wahałam się w ocenie pomiędzy 5 a 6/10, ale jednak 6/10 się należy. Chociażby za cudny epilog. Mam słabość do takich końcowych fragmentów i te paręnaście ostatnich stron było jak dla mnie najlepsze z całej książki
Poza tym po pani Tijan Meyer wiem, że można gorzej. Dużo, dużo gorzej.