Ja ze swojej strony szczególnie polecam część drugą cyklu czyli "Playing Games", choć wykazuję dużą słabość do części mających miejsce na egzotycznych wyspach .
Katy Short właśnie spełniła swoje marzenie - założyła firmę cukierniczą i jak dotąd wszystko idzie wspaniale. Może dlatego jest skłonna pomóc swojemu bratu Brodiemu spełnić jego marzenie o karierze w telewizji? Bierze udział w castingu wraz z Brodiem aby zwrócić na niego uwagę rekruterów. Upiekła nawet swoje specjalne babeczki...
Słodkości faktycznie działają, ale nie tak, jak Kate przewidywała. Rodzeństwo zostaje zakwalifikowane jako jedna z par biorących udział w innym show, The World Races. Tego nie było w planach bo Kate w przeciwieństwie do Brodiego nie przepada za światłem reflektorów, a na dodatek czekają na nią zamówienia do zrealizowania. Jednak obietnica sutego wynagrodzenia niezależnie od zajętego miejsca (pieniądze na rozkręcenie biznesu i spłatę kredytów!) sprawia, że Kate zaciska zęby i zgadza się na udział. Nie wzięła tylko pod uwagę, że jej brat okaże się dupkiem mającym za nic jej poświęcenie i więzi rodzinne. Egocentryzm Brodiego i brak poczucia solidarności z Kate wybuchają z całą mocą już od początku show. Sypią się złośliwe komentarze ośmieszające Kate, a jej samopoczucie jest ostatnią rzeczą jaka interesuje nadobnego braciszka. Najwyraźniej ośrodek myślenia tego osobnika znajduje się gdzieś w dolnej części ciała bo Brodie decyduje się zrezygnować z przewagi w grze aby uratować przed eliminacją seksowną gwiazdę rocka, na którą ostrzy sobie zęby. Doprowadza w ten sposób do nieoczekiwanej zamiany partnerów w zespołach. I tak Kate ląduje w parze z gitarzystą sławnego rockowego zespołu. Tego jeszcze brakowało Kate, codziennego użerania się z rozpieszczoną męską divą.
Tylko że Liam szybko okazuje się nie być typem gwiazdora. Raczej milkliwy, stonowany, on też nie jest zachwycony udziałem w show i gdyby nie naciski zespołu i wytwórni płytowej, z pewnością nie byłoby go w programie. Na dodatek Liam nie boi się utrzeć nosa Brodiemu i ukrócić jego złośliwości w stosunku do Kate. Wspominałam już, że jest niezłym przystojniakiem? Hmmm, Kate najwyraźniej ten fakt nie jest obojętny. Może ta współpraca okaże się owocna? No i ciekawe gdzie jeszcze Liam ma kolczyki...
Cóż poradzić, chłopak z gitarą byłby dla mnie parą. Mam słabość do muzyków w romansach. A jeszcze taki nie gwiazdorzący na każdym kroku, szarmancki, trochę zamknięty w sobie, ale otwierający się w towarzystwie bohaterki? Mniam. No i konkretna bohaterka, nie mimoza, ale też nie babochłop. Uczciwa i starająca się dbać o brata mimo jego paskudnego postępowania. Z drugiej strony nie naiwna, potrafiąca walczyć o to, co dla niej ważne.
Od pierwszych stron polubiłam oboje bohaterów i dosłownie połykałam kolejne rozdziały. Miło było śledzić rozwój ich relacji. Niby szybko, a jednak nie czuło się w tym sztuczności. Trochę przyjacielsko, trochę romantycznie i nawet się nie obejrzeli a już po nich. Szczęśliwie obyło się też bez jakichś nadmiernych dramatów (tylko mały malutki dramacik ). Całe szczęście starają się zachowywać jak dorośli ludzie i używać umiejętności komunikacji. Jedyne, co może trochę zaskoczyć to te kolczyki...
Ostrzegam jednak osoby o słabych nerwach: istnieje wysokie ryzyko, że będziecie kląć na sam dźwięk imienia Brodie. Już dawno nie znienawidziłam w sposób tak całkowity i nieodwołalny postaci w książce. Skąd ta Kate go wytrzasnęła? Bo nie wygląda jakby był z nią spokrewniony.
Spoiler:
Szczęśliwie Brodie nie zdołał popsuć mojego odbioru książki. Przynajmniej Liam mógł się okazać prawdziwym mężczyzną w obliczu jego szczeniackich zachowań, zaś Kate wykazała się szlachetnością i szczerością uczuć.
Podsumowując: polecam na odstresowanie i jako ogrzewacz serca.