Liberty pisała gdzieś, że to świetna książka na lato. Podzielam ten pogląd
Ale po kolei. Książka podzielona na dwie części, obie pisane w pierwszej osobie, pierwsza z jej perspektywy, druga z jego, epilog z jej perspektywy. Pierwsza część to klasyczna powieść drogi, druga to klasyczny romans z bohaterem walczącym o bohaterkę.
Nie chcę opowiadać fabuły, bo przyjemność polega na tym, żeby poznać ją w trakcie lektury. Powiem, co mi się podobało. Otóż po pierwsze spójność. To jest naprawdę sensownie napisana książka, w której szczegóły i wydarzenia, nawet te z pozoru drobne i nieznaczące, są opisywane po coś. Najczęściej po to, żeby nam opowiedzieć, jakimi ludźmi są bohaterowie. Jeśli bohaterka mówi, że lubi zwierzęta, to nie jest to wyłącznie piarowski zabieg autorki celem ocieplenia wizerunku bohaterki, tylko okoliczność, która będzie miała znaczenie dla przebiegu historii. Jeśli bohater wykonuje prace ogrodnicze, to okaże się, że one mu się do czegoś przydały, nie tylko do głównego celu, dla którego je sobie zaplanował. Duży plus, naprawdę, za to, że autorki przemyślały sobie tę książkę. Nawet okładka bardzo wyraziście nawiązuje do fabuły
Po drugie, bo bohaterowie są naprawdę fajni. Fajni ludzie. Mają swoje wady, ale nie da się ich nie lubić, OK, z lekką przewagę na jego rzecz, bo to jest autentycznie jeden z lepiej napisanych bohaterów, jakich ostatnio czytałam.
Po trzecie, bo humor. Trudno się nie uśmiechnąć, czytając o mdlejącej Pixie. Trudno się nie śmiać, czytając rozmowę Chance'a z Dickiem.
Po czwarte, bo motywy działania bohaterów są wiarygodne.
Po piąte, bo dobre dialogi.
I wreszcie, po szóste, bo jest romantycznie. To jest bardzo romantyczna książka. Jest gorąco, ale nie ma sceny seksu są dozowane rozsądnie. Dokładnie tyle, ile trzeba, i w takiej, jak trzeba, jakości.
Jak dla mnie 9/10.