Strona 1 z 1

Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze - Gail Honeyman (duzzza22)

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 13:53
przez Duzzz
Obrazek

Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze - Gail Honeyman

Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze. Skończyła trzydzieści lat, jest filologiem klasycznym, ale pracuje w księgowości, oszczędzając każdego pensa. Nosi niezniszczalny bezrękawnik, ma stały harmonogram posiłków i niechętnie rozmawia z kolegami z pracy. Uwielbia zakupy w Tesco i swoją jedyną roślinę doniczkową.
Eleanor doskonale wie, jak przetrwać, ale nie wie, jak żyć. Nie brakuje jej niczego, z wyjątkiem… wszystkiego. Ludzie na ogół mają ją za wariatkę. Są jednak wyjątki – ci, którzy chcą jej pokazać, że życie może być lepsze, nie tylko „znośne”.

Książka miała być komedią, dla mnie nie była. Książka miała być thrillerem i jak najbardziej nim była. Książka miała mieć w sobie romans i miała, ale bardzo delikatny. Motyw od przyjaźni do miłości. :wink:

Powiem wam, że w sumie nastawiałam się już na coś przy czytaniu tej książki. Tylko, że jednak było inaczej. Początek zbytnio nie zachęca, może odstręczyć 'słynna' scena hollywoodzkiej depilacji okolic bikini, ale im dalej się w historię wgryza tym jest lepiej.

To książka opowiadająca o samotności. Samotności Eleanor, którą otaczają ludzie, ale którzy jej nie rozumieją i prędzej się z niej wyśmieją niż zaakceptują jej 'odmienność'. Może ta książka kogoś bawiła, może sceny kiedy Eleanora próbuje nowych nieznanych jej rzeczy jak wspomniana wyżej depilacja okolic bikini, czy zamawianie pizzy, plus zakupy nowych ubrań, nowych butów, malowanie paznokci u kosmetyczki, darmowy makijaż czy zmiana fryzury. Wszystko co dla większości ludzi jest oczywiste dla niej takie nie jest. Zamawianie kawy i zapisanie imienia na kubku przez baristę jest dla niej nieznane i staje się 'problemem', niedużym, ale jednak. Może właśnie takie sceny były dla kogoś zabawne. Dla mnie jednak nie. Czułam smutek, że tak ludzie się do niej odnoszą, że traktują ją jak wariatkę.

Postać Eleanor Oliphant jest bardzo złożona. Ciężko mi ją gdzieś zakwalifikować, nie mogę napisać, że jest introwertyczką ani osobą aspołeczną, ale troszkę z nich ma. ;) Eleanor po tragedii z dzieciństwa wycofała się ze świata, nie podąża za zmiennymi trendami, nowinkami technicznymi, żyje prostym życiem. Które jest pozbawione jakiegokolwiek szaleństwa. Chodź może jej szaleństwem jest codzienne, a najczęściej weekendowe pijaństwo by przetrwać jak najszybciej i w otumanieniu te kilka wolnych dni. A potem praca i już nie myśli o tym co było, nie wspomina przeszłości, wycofała ją w jak najdalszy zakamarek swojego umysłu. W pracy nie nawiązuje przyjaźń, słyszy jak o niej rozmawiają współpracownicy i nie są to zbyt przyjemne opinie. Tak naprawdę nikt się nią nie interesuje, nikogo ona nie obchodzi.

Pewnego dnia wybiera się na koncert z kolegą z pracy, zakochuje się w wokaliście i to dla niego chce się zmienić. Stąd te wszystkie próby upiększania się od zewnątrz. ;) To przez niego zmienia się, wydaje pieniądze by polepszyć swój wygląd. Kupuje laptopa i w końcu telefon. Jej obsesja na punkcie wokalisty przypomina troszkę zachowania psychofanek, ale nie ingeruje w życie Johnniego, tak naprawdę nie spotyka się z nim i on jej nie poznaje, obserwuje go z daleka aż nadchodzi moment kiedy ma nadzieję, że w końcu będzie dane im się poznać.

Jednym z momentów przełomowych jest również poznanie przez Eleanor Raymonda i Sammy'ego. Raymond to nowy pracownik w biurze Eleanor. Sam to starszy pan, który upada na ulicy i któremu Raymond i Eleanor pomagają. Od poznania tej dwójki w życiu Eleanor wiele się zmienia. Częściej wychodzi z domu, poznaje nowych ludzi i zaczyna nabierać pewnej 'ogłady' w kontaktach towarzyskich. Chodź i tak dalej pozostaje ekscentryczna :wink:

To Raymond wyciąga ją z domu, zaczynając od wizyty w szpitalu u Sammy'ego, potem zaprasza ją do swoje matki, następnie pojawiają się różne przyjęcia rodzinne u Sama, na których oboje goszczą. Otwiera powoli puszkę Pandory. I tu własnie widać te elementy thrilleru. Powoli są nam podrzucane kawałki wydarzeń z przeszłości Eleanor. Chyba nie mogło być inaczej i Eleanor w końcu przechodzi załamanie. Na prośbę Raymonda udaje się do lekarza i otrzymuje fachową pomoc. Kolejne sesje terapeutyczne odkrywają prawdę o jej przeszłości.

Autorka bardzo dobrze stworzyła postać Eleanor, od początku do końca jest ona przemyślana. Wszystko po sobie następuje logicznie. Z każdą stroną zaciekawia nas coraz bardziej i stopniowo buduje napięcie. Stworzyła realne zakończenie historii, nic nie jest na siłę i nic nie przechodzi od tak.
Chodź nie tego się spodziewałam to książka mnie pochłonęła. Dla mnie to 4-4,5 na 5 na GR.

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 13:57
przez tully
kurcze duzz... powiem tylko jedna rzucam wszystko i biore sie za ta ksiazke ...

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 14:03
przez Duzzz
Nie wiem czy ona będzie dla Ciebie. Bohaterka jest naprawdę bardzo specyficzna. Pisane jest to z jej punktu widzenia.
Jeśli zaczniesz czytać to daj jej szansę. Nie patrz na jej nieobycie ze światem. I chodź może się wydawać, że nasza bohaterka jest przez to głupia to taka nie jest. Jest naprawdę inteligentną osobą. Tylko niezrozumianą i nie do końca rozumiejącą świat ją otaczający.
I romans tak naprawdę rysuje się dopiero na sam koniec. Cała książka jest bardziej o przyjaźni ;)

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 15:13
przez tully
mam z nia wiele wspolnego, tez ciezko mi przezyc weekend by mozna znow wrocic do pracy... choc akurat nie picie jest moim "lekarstwem" ... i obiecuje ze dojade do 75 % procent minimum :hyhy:

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 15:15
przez Duzzz
Trzymam za słowo :D

PostNapisane: 24 lipca 2017, o 20:28
przez Liberty
Mnie w tej książce ujęło właśnie to, że mimo dość ciężkiego tematu to jest nie tylko smutno i dramatycznie, ale też właśnie i zabawnie. Postać Eleanor jest tak wielowymiarowa mimo że najłatwiej byłoby popaść w banalny dramacik, nadmierną egzaltację ale koszmarną dramatozę. Odmienność Eleanor, jej zupełnie inne widzenie nawet najzwyklejszych rzeczy nie dość że daje radochę w czytaniu to jeszcze pokazuje, że jest to jakiś sposób na przetrwanie w sytuacji, która niejednego by zniszczyła. Jak dla mnie jedna z lepszych książek w ostatnich latach.

PostNapisane: 23 listopada 2017, o 20:29
przez Księżycowa Kawa
Nie określiłabym tego mianem thrillera, a na pewno już nie komedią.
Najbardziej rzuciło mi się w oczy, że pomimo tragicznej przeszłości Eleanor autorka nie zrobiła z tego dramatozy, nie skupia się na nieszczęściu itp. Tkwi w tym pewna oszczędność, lecz zarazem to jest obrazowe.

PostNapisane: 24 listopada 2017, o 10:38
przez tully
Zdecydowanie Liberty podpisuje sie obiema rekami, to byla czysta rozkosz mimo ze romansowo bylo slabawo ale postac bohaterki genialna, niebanalna historia i trzeba byc mistrzynia piora by stworzyc tak ciekawa postac, a nie popasc w rozpacz i beznadzieje... wielkie brawa !

PostNapisane: 24 listopada 2017, o 22:21
przez Księżycowa Kawa
Interesująca postać, która została wielce intrygująco przedstawiona.