Jak powietrze - Agata Czykierda-Grabowska (Księżycowa Kawa)
Napisane: 17 lutego 2017, o 22:22
Pierwsza polska powieść new adult!
Zwykła dziewczyna, zwykły chłopak, niezwykła miłość.
Niektórym może się wydawać, że Oliwii niczego nie brakuje – przystojny chłopak, świetne studia, wieczory spędzane w warszawskich klubach. Ale gdy los stawia na jej drodze Dominika, w jego bursztynowych oczach dziewczyna dostrzega coś, czego nie dał jej wcześniej nikt inny.
Dominik mieszka w obskurnej kamienicy na Pradze i musi zajmować się młodszym rodzeństwem. W jego życiu nie ma miejsca na rozrywki ani nawet na marzenia.
Choć pochodzą z dwóch różnych światów, wkrótce okazuje się, że nie mogą bez siebie żyć. On przynosi jej długo oczekiwany spokój, ona jest dla niego jak powietrze.
Ale czy taka miłość ma szanse przetrwać?
Czy Dominik potrafi odciąć się od bolesnej przeszłości?
Czy da się żyć bez powietrza?
Po pierwsze, na książkę „Jak powietrze” Agaty Czykierda-Grabowskiej trafiłam, przeglądając tytuły wydane w 2016 roku i jako że przyjemna okładka przykuła moją uwagę, postanowiłam zajrzeć do środka, w szczególności że nie musiałam długo czekać na odpowiednią możliwość. Po drugie, powieść zrobiła na mnie dobre pierwsze wrażenie i jakoś tak zostało. Po trzecie, napis na okładce: Pierwsza polska powieść new adult w gruncie rzeczy również miał pewne znacznie przy dokonywaniu wyboru, chociaż nie do końca z nim się zgadzam. Dodatkowym plusem jest to, że Agata Czykierda-Grabowska pisała w miarę naturalnie, bez zbędnych udziwnień. Wprawdzie później z mojej strony pojawiło się kilka zastrzeżeń co do niektórych fragmentów, lecz ogólnie nadal jestem na tak.
Opowieść zaczyna się w chwili, gdy Oliwia śpieszy się na spotkanie z chłopakiem, Szymonem, i w rezultacie z powodu nieuwagi potrąca samochodem Dominika. Zamiast wzywać policję, ten prosi ją, aby zabrała go z miejsca zdarzenia, a następnie żeby pomogła mu rozwiązać pewien problem, a mianowicie odebrała jego rodzeństwo z przedszkola, podając się za jego dziewczynę, gdyż okazuje się, że nikogo nie ma. Oliwia z ulgą się zgadza na takie rozwiązanie (lepsze to już kolejne punkty karne itp.), a potem dobrowolnie opiekuje się nimi do powrotu brata. Ponadto czuje się na tyle winna z powodu wypadku, że oferuje, iż dalej będzie zawozić i odbierać dzieci z przedszkola, dopóki Dominik nie będzie mógł zająć się tym osobiście. Ta propozycja wywołuje pomiędzy nimi pierwsze spięcie.
Niemniej jednak okoliczności sprawiają, a także sami do tego się przyczyniają, że Oliwia i Dominik coraz więcej czasu spędzają ze sobą, poznając się powoli. Towarzyszy temu rosnąca fascynacja, a także obawa oraz wątpliwości. Tyle że pewnych rzeczy nie da się powstrzymać pomimo trudności. Oprócz tego Oliwia wciąż jeszcze nie doszła do siebie po śmierci matki, a jej stosunki z ojcem nie najlepiej się układają. Z kolei Dominik zawsze był sam, a teraz od pewnego czasu ma na głowie wychowywanie bliźniaków. Tym bardziej że sam się postarał, aby opieka została przyznana właśnie mu, ponieważ nie chciał, żeby musieli przechodzić przez to samo co on. No cóż, nie mają łatwo.
Wprawdzie sama tematyka nie należy do najlżejszych, gdyż oboje trochę przeszli (szczególnie Dominik), lecz historia nie zastała przedstawiona w jakoś wyjątkowo przygnębiającym świetle, chociaż to i owo się dzieje, a także w końcówka ma całkiem dramatyczne zabarwienie. Innymi słowy, autorce udało się uniknąć przesady, choć niekiedy balansując na krawędzi. Dodatkowo przy tym nie wszędzie była w stanie zachować realizm sytuacyjny, aczkolwiek, o dziwo, niespecjalnie to mi przeszkadzało. Przede wszystkim nie zaszkodziłoby powykreślać niektóre fragmenty, zwłaszcza niepotrzebne powtórzenia czy też zbędne wyjaśnienia. Dzięki temu tekst byłby nieco płynniejszy. Ewentualnie w to miejsce można byłoby wstawić urywki urealniające tę opowieść. Wystarczyłoby kilka zdań.
Niemniej jednak ogólnie podsumowując „Jak powietrze”, jestem na tak, ponieważ Agata Czykierda-Grabowska zdecydowanie miała do opowiedzenia pewną historię, co niniejszym uczyniła. Podobał mi się przy tym sposób, w jaki wykreowała bohaterów. I odnosiłam wrażenie, że starała się, aby nie popadać w przesadę i niemalże to jej się udało. Powiedziałabym, że najbardziej do mnie przemówił potencjał tej opowieści. Uważam, że jeśli tylko macie sposobność, warto dać szansę tej książce i samemu ją ocenić, a przy najbliższej okazji chyba zerknę na inne tytuły tej autorki.
Tak po prawdzie nie do końca udało mi się napisać to, co chciałam.