Sea Breeze (cykl; 1-2 tom) - Abbi Glines (Tristitia)
Napisane: 17 października 2016, o 22:27
Oddychaj mną / Wybierz mnie - Abbi Glines
Czas na recenzję serii "Sea Breeze". Lato za nami, trza się pocieszać lekturą, co się dzieje w gorętszych klimatach niż nasze zaokienne.
Zacznę od głównego bohatera drugiego tomu. Marcus poznany w "Oddychaj mną" to dżentelmen. Ja osobiście wolę badboy'ów i łachudry, ale muszę przyznać, że Marcus podbił moje serce. Jego nie trzeba nawracać (przynajmniej na razie), on jest dobrym chłopcem w każdym calu (no, może nie świętym... ). Póki co jestem w trakcie czytania "Wybierz mnie", jednak jako że na półce stoi część trzecia cyklu, a bohaterem tej części jest trzeci kącik miłosnego trójkąta... no to chyba wiem, z kim zostanie Low
Z dotychczasowej lektury mogę stwierdzić, że "Wybierz mnie" jest o niebo lepsza niż "Oddychaj mną". Tam Jax miał do powiedzenia tyle, co kot napłakał, poznać można było głównie przeżycia i odczucia Sadie. Jax mi zresztą nie podpasował, ani niegrzeczny chłopiec, ani twardziel wiedzący, czego pragnie. I chciałby, i boi się, a kubeł zimnej wody na jego zakuty łeb stanowiło istne "tuż przed tragedią". Jak czytałam "Oddychaj mną", cały czas miałam przed oczami Shawna Mendesa, który taki słodziasty i chłoptysiowaty, ale za grosz męski (jeszcze). Jax ma dziewiętnaście lat, trochę za młody jak na mój gust. Wszyscy faceci z "Rosemary Beach" są starsi, bardziej męscy. Tutaj mamy, sorki za dosadne określenie, pizdusia.
Sytuację Marcusa w tomie pierwszym, a Cage'a (-> bohatera tomu nr 3) w drugim można opisać demotywatorem ujrzanym przeze mnie niedawno:
Może i dziecinne, ale życiowe
Bohaterki są dla mnie na 5. Obie doświadczone przez życie, obie wychowywały się bez ojców, właściwie "samopas", że tak to nazwę. To sprawiło, że wyrosły z nich odpowiedzialne młode kobiety, które jednak się od siebie różnią. Sadie nie poddaje się nigdy, walczy o siebie, ciągnąc jednocześnie balast w postaci matki, która zatrzymała się w fazie "mam naście lat i wyłożone na wszystko". Low może liczyć na Cage'a, przyjaciela z dzieciństwa, jednak cierpi na lęk przed samotnością, porzuceniem - bo wszyscy, którzy ją powinni kochać, odeszli lub ją odrzucili - rodzice, siostra. Boi się pokochać Marcusa, aby nie utracić Cage'a. Boi się, że Marcus ją kiedyś porzuci, bo przecież wszyscy ją porzucili - poza Cagem...
Akcja się rozwija i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie tak samo dobrze albo i lepiej.
Chociaż Rusha pewno żaden Glinsowki amant nie pobije...
Czas na recenzję serii "Sea Breeze". Lato za nami, trza się pocieszać lekturą, co się dzieje w gorętszych klimatach niż nasze zaokienne.
Zacznę od głównego bohatera drugiego tomu. Marcus poznany w "Oddychaj mną" to dżentelmen. Ja osobiście wolę badboy'ów i łachudry, ale muszę przyznać, że Marcus podbił moje serce. Jego nie trzeba nawracać (przynajmniej na razie), on jest dobrym chłopcem w każdym calu (no, może nie świętym... ). Póki co jestem w trakcie czytania "Wybierz mnie", jednak jako że na półce stoi część trzecia cyklu, a bohaterem tej części jest trzeci kącik miłosnego trójkąta... no to chyba wiem, z kim zostanie Low
Z dotychczasowej lektury mogę stwierdzić, że "Wybierz mnie" jest o niebo lepsza niż "Oddychaj mną". Tam Jax miał do powiedzenia tyle, co kot napłakał, poznać można było głównie przeżycia i odczucia Sadie. Jax mi zresztą nie podpasował, ani niegrzeczny chłopiec, ani twardziel wiedzący, czego pragnie. I chciałby, i boi się, a kubeł zimnej wody na jego zakuty łeb stanowiło istne "tuż przed tragedią". Jak czytałam "Oddychaj mną", cały czas miałam przed oczami Shawna Mendesa, który taki słodziasty i chłoptysiowaty, ale za grosz męski (jeszcze). Jax ma dziewiętnaście lat, trochę za młody jak na mój gust. Wszyscy faceci z "Rosemary Beach" są starsi, bardziej męscy. Tutaj mamy, sorki za dosadne określenie, pizdusia.
Sytuację Marcusa w tomie pierwszym, a Cage'a (-> bohatera tomu nr 3) w drugim można opisać demotywatorem ujrzanym przeze mnie niedawno:
Może i dziecinne, ale życiowe
Bohaterki są dla mnie na 5. Obie doświadczone przez życie, obie wychowywały się bez ojców, właściwie "samopas", że tak to nazwę. To sprawiło, że wyrosły z nich odpowiedzialne młode kobiety, które jednak się od siebie różnią. Sadie nie poddaje się nigdy, walczy o siebie, ciągnąc jednocześnie balast w postaci matki, która zatrzymała się w fazie "mam naście lat i wyłożone na wszystko". Low może liczyć na Cage'a, przyjaciela z dzieciństwa, jednak cierpi na lęk przed samotnością, porzuceniem - bo wszyscy, którzy ją powinni kochać, odeszli lub ją odrzucili - rodzice, siostra. Boi się pokochać Marcusa, aby nie utracić Cage'a. Boi się, że Marcus ją kiedyś porzuci, bo przecież wszyscy ją porzucili - poza Cagem...
Akcja się rozwija i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie tak samo dobrze albo i lepiej.
Chociaż Rusha pewno żaden Glinsowki amant nie pobije...