Strona 1 z 2

His Secretary: Undone - Melanie Marchande (Viperina)

PostNapisane: 12 maja 2016, o 08:40
przez Viperina
Obrazek

No cóż, już dawno nie spotkałam się z takim nagromadzeniem niedorzeczności w jednej książce. Jestem szczerze zdumiona powszechnymi dobrymi ocenami tej pozycji. Przypuszczam, że wynikają one z mnogości hot scenek, dobrze opisanych, przyznaję, które stanowią jedyny poza lekkością stylu autorki atut książki. Niestety atuty te przykryte są miałkością pozostałych aspektów.

Otóż przede wszystkim niedorzeczności fabularne. Odnoszący sukcesy autor powieści erotycznych postanawia podstawić swoją sekretarkę na spotkanie z czytelniczkami, że niby ona jest autorką powieści, ponieważ czytelniczki źle by przyjęły autora mężczyznę, a i wspólnicy w interesach mogliby być mocno wstrząśnięci jego hobby? Sekretarka (skrycie będąca miłośniczką tychże powieści) zgadza się udawać autorkę w zamian za sympatyczną gratyfikację finansową? Serio? A co dalej? Do końca życia ma udawać autorkę? On się publicznie przyzna? TO SIĘ NIE TRZYMA KUPY, zwłaszcza, że nasz bohater poza pisaniem hot powieści jest też uznanym człowiekiem interesu, miliarderem i szefem dużego przedsiębiorstwa. To mała dygresja - nudzi mnie stosowanie stereotypów, wedle których główny bohater musi koniecznie być do zerzygania bogaty, do zerzygania przystojny, do zerzygania inteligentny i do zerzygania samcem alfa. TO JUŻ BYŁO. W rozmaitych, dużo lepszych konfiguracjach.

Dalej niedorzeczności charakterologiczne i psychologiczne.

Spoiler:


Na szczęście akcji jest niewiele, bo w zasadzie całość sprowadza się, jak skądinąd bohater określił akcję swoich własnych powieści, do: "kłócą się, pieprzą się, zakochują się". To "pieprzenie się" jest zresztą ich odpowiedzią na wszystko. Na zły humor, na dobry humor, na kłótnię, na awanturę. Nuuuuuda. Emocjonalnie całkowicie obojętnie. Aha, właściwie na każdym spotkaniu piją mocne trunki, nawet w samolocie o ósmej rano piją szampana. Hmmmmm... Trochę mi się to rzuciło w oczy. Negatywnie.

Reasumując: nie lubiłam ich obojga. Jej nie ratowało nawet to, że była niedoskonała - z nadwagą i niespecjalnie atrakcyjna, notabene nie ratowało to także jego. Całość oceniam na najwyżej 3/10, ale tylko i wyłącznie dlatego, że było lekko napisane.

PostNapisane: 12 maja 2016, o 11:27
przez Alias
Ciekawa jestem teraz opinii Kawy, która chyba lubi i autorkę, i książkę...

PostNapisane: 12 maja 2016, o 11:53
przez Szczypta_Kasi
Spoiler mnie przekonał na nie :)

PostNapisane: 12 maja 2016, o 19:04
przez Księżycowa Kawa
Alias napisał(a):Ciekawa jestem teraz opinii Kawy, która chyba lubi i autorkę, i książkę...

Wspominałam, że już się wtrącę :hyhy: W kwestii tego oszustwa/ maskarady zgadzam się, że to nie miało sensu, dla mnie to nigdy nie ma sensu, po prostu tutaj nie zwracałam uwagi i ku memu zaskoczeniu to mi nie przeszkadzało :bezradny:

Co do spojlera, nie zgadzam się z jednym:
Spoiler:

PostNapisane: 12 maja 2016, o 20:06
przez Viperina
Kawo, ale to w takim razie:

Księżycowa Kawa napisał(a):Co do spojlera, nie zgadzam się z jednym:
Spoiler:


Spoiler:


I jeszcze:

Spoiler:

PostNapisane: 12 maja 2016, o 20:29
przez Księżycowa Kawa
Spoiler:



Tak mnie jeszcze naszło:
Viperina napisał(a):To mała dygresja - nudzi mnie stosowanie stereotypów, wedle których główny bohater musi koniecznie być do zerzygania bogaty, do zerzygania przystojny, do zerzygania inteligentny i do zerzygania samcem alfa. TO JUŻ BYŁO. W rozmaitych, dużo lepszych konfiguracjach.

Naprawdę trudno znaleźć coś, co by od tego odbiegało. Mniej lub bardziej wszystko koło tego się kręci i raz na jakiś czas trafia się niewielki wyjątek. Akurat w tym przypadku ta konfiguracja mi odpowiadała i może o to właśnie chodzi :mysli:

PostNapisane: 12 maja 2016, o 22:04
przez aur_ro
Viperina napisał(a):To mała dygresja - nudzi mnie stosowanie stereotypów, wedle których główny bohater musi koniecznie być do zerzygania bogaty, do zerzygania przystojny, do zerzygania inteligentny i do zerzygania samcem alfa. TO JUŻ BYŁO. W rozmaitych, dużo lepszych konfiguracjach.


:facepalm: Ciekawe jak by sie sprzedawały hq gdzie hero jest do zerzygania biedny, do zerzygania głupi, do zerzygania brzydki i do zerzygania samcem..., ten, no, omega. :hihi: :hihi: Czy w ogóle to możliwe?!

A propos czytałam kiedyś taki JEDEN niestereotypowy hq, gdzie gł. boh wyszedł własnie z więzienia, jest zdolnym stolarzem (no ale nie był głupi, brzydki, itp), bohaterka jest kobietą z wyższej kl. społ... Niestety tytułu jak zwykle nie pamietam. Nawet niezła ksiązka

PostNapisane: 12 maja 2016, o 22:46
przez Księżycowa Kawa
Również tego nie widzę – ewentualnie jako jakiś wyjątek od reguły. Jeśli już jesteśmy przy tym, bardziej mi przeszkadza, gdy autorka zachwyca się bohaterem.
Może jeszcze przypomnisz :)

PostNapisane: 12 maja 2016, o 22:50
przez Alias
Aur_ro przypominj sobie proszę :) Lubię motyw byłego skazańca. Chociaż unikam HQ, jestem gotowa zaryzykować ;)

PostNapisane: 13 maja 2016, o 06:40
przez Viperina
aur_ro napisał(a):
Viperina napisał(a):To mała dygresja - nudzi mnie stosowanie stereotypów, wedle których główny bohater musi koniecznie być do zerzygania bogaty, do zerzygania przystojny, do zerzygania inteligentny i do zerzygania samcem alfa. TO JUŻ BYŁO. W rozmaitych, dużo lepszych konfiguracjach.


:facepalm: Ciekawe jak by sie sprzedawały hq gdzie hero jest do zerzygania biedny, do zerzygania głupi, do zerzygania brzydki i do zerzygania samcem..., ten, no, omega. :hihi: :hihi: Czy w ogóle to możliwe?!


Ok, Ok, bardziej chodziło mi o kumulację mega cech w mega wydaniu. Wolę książki, w których bohater nie jest na pudle w każdej kategorii. Takie też są przecież, poza tym lubię bohaterów pracujących (mam alergię na nierobów), inkryminowany tu bohater był pracujący, na szczęście, bo gdyby do tego wszystkiego jeszcze był playboyem i nygusem, to walnęłabym książką od razu.

Księżycowa Kawa napisał(a):
Spoiler:


Faktycznie, to jest inny punkt widzenia.

Spoiler:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 16:52
przez Księżycowa Kawa
Akurat miałam wrażenie, że tutaj to aż tak bardzo nie rzuca się w oczy. Nie było, co chwila podkreślane, że Adrian jest przystojny itp., a jego bogactwo nie kłuło w oczy, to znaczy przynajmniej moje.
Poza tym u Marchande pojawia się coś takiego, że gdy bohaterowi podoba się bohaterka, on nie uważa, że to od razu daje mu prawo jej się narzucać i żaden nie wyrywa się z tym, co on chce. To między innymi wyróżnia te historie.

Rozumiem o co Ci chodzi – potrzebujesz konkretnego powodu/ usprawiedliwienia dla takiego zachowania. W sumie zwykle z tym się zgadzam, chociaż tutaj mi pasuje to, jak jest. Zapewne dlatego, że od razu przyjęłam do wiadomości, że Adrian jest na swój sposób pokręcony. Po prostu u Marchande to jakoś ma sens i do mnie trafia.

PostNapisane: 13 maja 2016, o 17:44
przez kejti
ale się dyskusja wywiązała :P ja także ich nie polubiłam :bezradny:
podobał mi się początek i koniec, reszta dla mnie była beznadziejna :P sceny z seksem miałam ochotę pomijać :bezradny:
Adrian to po prostu facet z problemami, no cóż, wiele ich teraz i już tym trochę "rzygam" :bezradny:
Wolę poczytać o facetach którzy pracują ciężko fizycznie i aby on trochę powalczył, nawet HQ ostatnio wróciły na moją listę :P

Jeśli chodzi o tą kobitę, irytowała mnie strasznie, miałam wrażenie że ciągle robiła z igły widły :zalamka:
A ta scena z jej matką :zalamka:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 17:58
przez Księżycowa Kawa
To chyba dobrze? :wink:
Tak to jest, gdy coś nie podejdzie pod gust. Ponadto chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby takich poszukać :)
Chodzi o scenę czy o samą matkę?

PostNapisane: 13 maja 2016, o 18:36
przez kejti
o matkę - wydawała mi się wcześniej znośna ale po tej scenie... przecie to jakiś szatan :ohlala:
i o scenę po tym... rozumiem ostry seks na odreagowanie, niektórzy tak wolą, tylko on ją potem rzuca i do tego jeszcze z pracy wywala :zalamka: sieczka z mózgu :zalamka:
aczkolwiek nadal uważam, że początek fajny a końcówka z jego punktu widzenia mi się mega podobała ;)

PostNapisane: 13 maja 2016, o 18:45
przez Viperina
Ale to fajnie, że dyskusja. I jednakowoż, jak by nie mówić, jak by nie patrzeć, książka nie może być kompletnym dnem, skoro o niej rozmawiamy. Gdyby była słaba, to nie tylko nie pisałabym recenzji, ale nawet bym jej nie doczytała, albowiem nie marnuję czasu na rzeczy słabe. Ba, Wy byście nie dyskutowały, gdyby książka była słaba :) Nie wycofuję się z opinii, że jest tam masa niedorzeczności i nie lubię bohaterów. Paradoksalnie nie oznacza to, że książka jest słaba :)

PostNapisane: 13 maja 2016, o 18:48
przez kejti
a czy ja mówię że źle że się wywiązała dyskusja? :P właśnie fajnie, jestem ciekawa czy jeszcze ktoś się skusi :cheer:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 21:02
przez aleqsia
kejti napisał(a):o matkę - wydawała mi się wcześniej znośna ale po tej scenie... przecie to jakiś szatan :ohlala:
i o scenę po tym... rozumiem ostry seks na odreagowanie, niektórzy tak wolą, tylko on ją potem rzuca i do tego jeszcze z pracy wywala :zalamka: sieczka z mózgu :zalamka:
aczkolwiek nadal uważam, że początek fajny a końcówka z jego punktu widzenia mi się mega podobała ;)


Dało się czytać, tak z przymrużeniem oka przez większość czasu nie było źle, ale ten fragment który przytoczyłaś przekreślił całe moje dobre zdanie o tej książce. Przyszedł do niej
Spoiler:
kilka razy ten urywek czytałam myśląc że może coś źle zrozumiałam... po takim czymś... sama miałam ochotę w bohatera czymś rzucić. Ona nie powinna chcieć go widzieć na oczy po takim draństwie. I wątpię, żeby Adrian darzył ją jakimś głębszym uczuciem.

odświeżyłam fragment i edytowałam post :smile:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 22:03
przez kejti
Wiesz, że ja też parę razy przewijałam strony aby jeszcze raz wszystko przeczytać? Tutaj taka akcja a bodajże na drugi dzień ta wychodzi z domu i w skrzynce zwolnienie z pracy :facepalm:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 23:18
przez Księżycowa Kawa
To było bardzo paskudne zagranie; wolę pamiętać końcówkę :wink:

kejti napisał(a):o matkę - wydawała mi się wcześniej znośna ale po tej scenie... przecie to jakiś szatan :ohlala:

Wielce paskudna baba, ale po czymś takim Meg wiedziała, jak sobie poradzić z trudnym szefem :evillaugh:

PostNapisane: 13 maja 2016, o 23:34
przez Alias
Viperina napisał(a): Paradoksalnie nie oznacza to, że książka jest słaba :)

Vip, ale ostatecznie oceniłaś ją 3/10. To w końcu słaba czy... dobra?

PostNapisane: 14 maja 2016, o 08:45
przez Viperina
Alias napisał(a):
Viperina napisał(a): Paradoksalnie nie oznacza to, że książka jest słaba :)

Vip, ale ostatecznie oceniłaś ją 3/10. To w końcu słaba czy... dobra?


Wg mnie jest słaba. Ale to nie jest książka źle napisana, bo sam fakt, że ją doczytałam do końca, a następnie wywiązała się tu dyskusja, świadczy o tym, że coś w nie jest. Mnie się nie podobała z przyczyn, które opisałam w powyższym wątku.

I żeby napisać jeszcze jaśniej, chwilę później zaczęłam Catherine Bybee Wife by Wednesday, mimo ostrzeżenia Lilii, że harlekinowate nieco. Podobna historia, też z miliarderem w roli głównej, odłożyłam, bo było to tak słabo napisane, że szkoda czasu.

Reasumując, mnie His Secretary rozczarowała mocno, uważam ją za dobrze napisaną* książkę o niedorzecznej treści i z bohaterami, których nie lubię. To nie moja bajka.

*bo czyta się mimo rozdrażnienia z zaciekawieniem i autorka ma lekkie pióro. Forma OK, tylko treść do kitu.

PostNapisane: 14 maja 2016, o 09:30
przez kejti
Alias, ja mam takie samo odczucie co Vip. Niby słaba ale ma coś w sobie że człowiek jednak ją przeczyta do końca ;)
Ja byłam zafascynowana początkiem, jak ona zaczęła czytać tą książkę, w ogóle początek na prawdę wchłonęłam ;)
tylko ten ich wyjazd, jak ona grała jego rolę co do autora książki, wszystko popsuł :ermm: no i końcówka super (od strony Adriana) :lovju:

W ogóle ten wolontariat był dziwny ze strony Adriana
Spoiler:

PostNapisane: 14 maja 2016, o 09:35
przez Viperina
Mo bo, Kejti, on się w ogóle zachowywał jak ośmiolatek. A ja w sumie nie tego oczekuję od bohatera romansu. Jak już dopuszcza się jakiegoś zachowania z serii "rasowy osioł", to to nie powinno dominować jego postawy. A u Adriana są przebłyski sensownych zachowań w morzu głupot.

PostNapisane: 14 maja 2016, o 09:46
przez kejti
A u Adriana są przebłyski sensownych zachowań w morzu głupot.

:hahaha: nic dodać, nic ująć :hahaha:

PostNapisane: 14 maja 2016, o 09:59
przez Alias
Wiem, czepiam sie trochę ;), ale jak oceniłaś na 3, a potem napisałaś:
Viperina napisał(a): Gdyby była słaba, to nie tylko nie pisałabym recenzji, ale nawet bym jej nie doczytała, albowiem nie marnuję czasu na rzeczy słabe.

to odniosłam wrażenie, że mówisz jednak bardziej o treści, a nie stylu... więc dlatego dopytałam jak to jest z tą oceną ;)