Teraz jest 23 listopada 2024, o 11:33

Waiting on You - Kristan Higgins (Viperina)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Waiting on You - Kristan Higgins (Viperina)

Post przez Viperina » 20 lipca 2015, o 18:36

Kristan Higgins Waiting on You (Blue Heron #3)

Obrazek

I oto skończyłam tom trzeci. Od razu na wstępie powiem, Auro, że nie, mnie Lucas nie wkurzał. W jakiś sposób mu współczułam, zwłaszcza pod koniec. Ale po kolei.

Colleen O'Rourke. Współwłaścicielka (z bratem bliźniakiem Connorem) miejscowego pubu. Singielka. Miejscowa swatka i jak wieść gminna niesie, także miejscowa dziewczyna nienajcięższego prowadzenia się. Bardziej na pokaz, niż faktycznie (wszak sama o sobie pisywała różne obsceniczności w męskiej toalecie pubu, z przyczyn, przyznam, dla mnie dość niepojętych, jeśli odrzucić klasyczne "na złość mamie odmrożę sobie uszy"). Colleen bowiem kochała w życiu jednego jedynego mężczyznę, którym był Lucas Campbell. Przelotnie miejscowy Upadły Anioł. Z wyglądu w każdym razie, bo w zasadzie Lucas jest dobrym, rzetelnym, solidnym chłopakiem, którego życie nie rozpieszczało. Matka umarła, ojca posadzili za dilerkę, gdyż usiłował dochodami z handlu narkotykami spłacić długi za leczenie matki. Starsza siostra prowadzała się z różnymi takimi i jest chronicznie samotną matką dzieciom. Lucas wylądował w Mannigsport w ostatniej klasie liceum, u stryja i ciotki, rodziców Bryce'a. Ciotka-wiedźma spod ciemnej gwiazdy nie cierpiała Lucasa - kojarzycie Harry'ego Pottera? Ten klimat mniej więcej, ze schowkiem pod schodami włącznie, tylko bez wuja Vernona i Dudleya, bo Bryce jest cudnej urody młodzieńcem (ach, te rodzinne geny), pogodnym radosnym, acz niewątpliwie po prostu pociesznym idiotą o złotym sercu. Wieczny chłopiec, później, w dorosłym życiu żadnej pracy nie utrzymał dłużej niż dwa miesiące.

No w każdym razie nasi bohaterowie zeszli się w romantycznych okolicznościach, kiedy to mianowicie Lucas uratował Colleen przed gwałtem ze strony napitych klasowych łobuzów. I tak to się toczyło przez kilka lat. Lucas wyjechał na studia, uprawiali miłość korespondencyjnie, spotykając się w każdym możliwym czasie, jak to u studentów. Colleen chciała szybko wyjść za Lucasa, ale Lucas chciał się najpierw ustawić. Skończyć studia, zacząć pracę, zarabiać pieniądze ("zdążyć pojechać do Tokio"). Później na skutek błędu Lucasa, który ukrył przed Colleen pewną niedotyczącą go informację, bo bał się jej powiedzieć, bo nie było okazji itd. Colleen pokłóciła się z Lucasem i go rzuciła. I dalej znów sploty fatalnych okoliczności, które nie pozwoliły naszym bohaterom być razem. Dość, że upłynęło 10 lat i rozwiedziony Lucas wrócił do Mannigsport, by być przy umierającym stryju.

W akcji oprócz naszej pary uczestniczą także Bryce i Paulline (córka króla kurczaków), których Colleen usiłuje zeswatać. Jest zabawnie, trochę nostalgicznie, trochę denerwująco (nie wytrzymałabym z Brycem dłużej niż pięć minut).

Auro, jestem bardzo ciekawa, co Cię aż tak rozdrażniło w Lucasie, bo ja rozumiem jego przesłanki, nie bardzo mógł postąpić inaczej (tak, tak, mógł nie iść do łóżka z Ellen, no ale poszedł, wszak Colleen go rzuciła, a z tego, co zobaczył, szans na powrót raczej nie było, zresztą on także miał przecież swoją dumę). Potem, pod koniec zareagował ostro, ale... powinna była mu powiedzieć. Jednak powinna była (chociaż rozumiem, że się bała). Zwróćmy uwagę, że to jest chłopak, który nie miał nic swojego, zawsze gdzieś był albo niemile widziany, albo nie u siebie. Tylko Colleeen była "jego", co zresztą jej powiedział. Przeżył jej mocno nadszarpniętą opinię, nie robił halo (oprócz natłuczenia facetowi po ryju) z informacji, że spała z połową facetów w miasteczku - przecież nie wiedział, że tak nie było, bo z nią o tym nie rozmawiał. Więc, please, powiedz, co Ci w nim aż tak nie leży... :)

Generalnie dla mnie kolejna fajna książka do przeczytania w wakacje.

8/10.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

 
Posty: 1140
Dołączył(a): 15 lipca 2013, o 09:13
Ulubiona autorka/autor: Balogh, Proctor, McNaught, Long, Craven, Graham

Post przez aur_ro » 22 lipca 2015, o 19:25

Fajnie!
Odniosę się jak złapię wolną chwilę

 
Posty: 1140
Dołączył(a): 15 lipca 2013, o 09:13
Ulubiona autorka/autor: Balogh, Proctor, McNaught, Long, Craven, Graham

Post przez aur_ro » 27 sierpnia 2015, o 21:34

No wreszcie...

Gdy przeczytałam o "seksie korespondencyjnym" to w pierwszej chwili nie załapałam o co cho, wybałuszyłam gały i zastanawiałam sie czy w słowniku "tychrzeczy" znalazła sie jakaś nazwa na stosunek podczas którego męzczyna, z obsesyjnej obawy przed zapłodnieniem partnerki, zakłada na raz 2-ie prezerwatywy! Bo przecież tak robił Lucas Campbell, tak bardzo bał się ciązy u Colleen O'Rourke (może zle zapamietałam?).
Żeby wytłumaczyć moja niechęc do Lucasa muszę po prostu baardzo aktywnie zaspoilerować, bo muszę przypomnieć te parę sytuacji, czasem drobiazgów z jego postępowania i zachowania, czasem pojedynczych myśli, które jednak wydają mi się symptomatyczne i nie do pominięcia. A więc uwaga, nadchodzi mega spoiler:

Spoiler:



Może gdybym jeszcze raz przeczytała ksiązkę to na świezo jeszcze więcej rzeczy bym wyłapała. Ksiązkę czytałam chyba, nie jestem pewna, z pół roku temu albo dawniej, czas szybko leci. W każdym razie zapamiętałam Lucasa jako bohatera wewnętrznie zakłamanego. On sobie nie zdaje sprawy że jest zakłamany. Niby szlachetny, odpowiedzialny, chcialoby sie powiedziec bohater szlachetnie cierpiący, ...... I tak go odbiera większość czytelniczek, jak sądzę. A g... ! I ta nieszczęsna Colleen, tak beznadziejnie zakochana, beznadziejnie, ślepo, bezkrytycznie. Zal mi jej było, mimo że mnie wkurzala. Pamiętam że po lekturze ogólnie nieco się wkurzyłam i doszłam do wniosku że Higgins chyba sobie zakpiła z czytelniczek.


Jak sie tak zastanawiałam na typem bohatera przez mnie najbardziej znielubianego to doszłam do wniosku, że najbardziej nie znoszę bohaterów nie oczywistych sq.., ale tych wewnętrznie zakłamanych, nie wiem jak inaczej nazwać ten typ. Taki jest w mojej ocenie Lucas Cambell z "Waiting On You" Kristan Higgins. I taki jest Reed Lambert z "Najskrytszych tajemnic" Sandry Brown (o którym była mowa gdzie indziej). Z pozoru bohater taki jest w porzadku, powieść go nie odkrywa wyraznie, on nie ma sobie prawie nic do zarzucenia, na zabój zakochana bohaterka nie chce niczego zauważyć, a mnie on tak jakoś podśmierduje. Hmmm,

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 28 sierpnia 2015, o 06:51

ooo po pierwsze wiem dlaczego nie lubię motywu zejścia sie bohaterów po latach.
Po drugie, z opisu spojlerowego - Lucas przypomina mi "honorowego " księcia St. Jules Feather . Taki dobry, honorowy, szlachetny, a egoistyczna śfina.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 28 sierpnia 2015, o 09:40

No dopsz, to pobawię się trochę w adwokata diabła :)

Spoiler:


aur_ro napisał(a): Jak sie tak zastanawiałam na typem bohatera przez mnie najbardziej znielubianego to doszłam do wniosku, że najbardziej nie znoszę bohaterów nie oczywistych sq.., ale tych wewnętrznie zakłamanych, nie wiem jak inaczej nazwać ten typ. Taki jest w mojej ocenie Lucas Cambell z "Waiting On You" Kristan Higgins. I taki jest Reed Lambert z "Najskrytszych tajemnic" Sandry Brown (o którym była mowa gdzie indziej). Z pozoru bohater taki jest w porzadku, powieść go nie odkrywa wyraznie, on nie ma sobie prawie nic do zarzucenia, na zabój zakochana bohaterka nie chce niczego zauważyć, a mnie on tak jakoś podśmierduje. Hmmm,


Sandry Brown jeszcze nie czytałam, mam w planach. Lucas z pewnością nie był moim ulubionym bohaterem (u Higgins na razie jest nim szeryf z pierwszej części Blue Heron), ale też nie mam jakichś mega negatywnych w stosunku do niego odczuć. Podobnie jak szuwarek nie lubię ponownych połączeń bohaterów po latach - lubię spotkania po latach, ale w przypadku par, które znają się całe życie, ale wcześniej parami nie były.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości