Strona 1 z 2

Lato koloru wiśni - Carina Bartsch (KatiaBlue)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 17:47
przez KatiaBlue
Parę słów na specjalne życzenie Very :D

Obrazek

Książka ta to niemieckie New Adult o dwudziestotrzyletniej Emely, studentce literaturoznawstwa. Od trzech lat mieszka ona w Berlinie i przez to jej kontakt z najlepszą przyjaciółką Alex jest mocno ograniczony. Okazuje się jednak, że Alex przeżyła w Monachium swoje dramaty i chciała się jak najszybciej pożegnać z tamtym miejscem. Nowych uczelni szukała oczywiście w stolicy Niemiec, gdzie pod ręką miała Emely. Dziewczyny znały się od dawien dawna, jeszcze z Neustadt, gdzie mieszczą się ich rodzinne domy. Bohaterka naszej książki była wówczas zakochana w starszym bracie swojej przyjaciółki - Elyasu, ale ten złamał jej serce tekstem, że nie będzie się nią interesował, ponieważ ma za małe cycki jak na jego gust. Nie widzieli się przez siedem lat, ale wszystko uległo zmianie, ponieważ Elyas też mieszka w Berlinie, a jego siostra zamieszka w jego mieszkaniu (piąte piętro bez windy). Nie ma szans, aby na siebie nie wpadali. Szczególnie, gdy chłopak robi wszystko by zdarzało się to jak najczęściej. Oczywiście ku rozpaczy Emely, która nie zamierza się z nikim wiązać, by ponownie nie zostać zraniona. W tym samym czasie zaczyna pisać do niej tajemniczy wielbiciel imieniem Luca.
Co by tu napisać? Nie jest to książka jakichś najwyższych lotów. Właściwie miałam wrażenie, że raczej miała nieco dziecinny poziom w porównaniu z New Adult Crownover czy J.Lynn. Ale jak się wsiadło na tego konia, to już się nie wiedziało jak z niego zejść. Ta jej prostota unosiła i niosła przez wszystkie strony gładko i bezproblemowo. Tak mnie pochłonęła, że nie chciało mi się nawet toalety odwiedzić. Oczywiście gdy mnie przycisnęło to okazało się, że zaplątałam się w prześcieradle z przejęcia. Wciągnęły mnie losy Emely i Elyasa, choć były trochę głupiutkie. Autorka od razu wywaliła karty na stół. Stwierdziła, że jej bohater nie będzie cichym adoratorem, subtelnym uwodzicielem czy słodkim ignorantem. Od początku otwarcie podrywał Emely, czasami chamsko i natarczywie. I tak sobie myślę, kurczę, co w tym ciekawego? No ale jednak było ciekawe i przyjemne.No i kolejny raz powtórzę, że głupiutko. No na przykład ten emailowy wielbiciel Luca - od razu wiadomo, o co chodzi, w dodatku autorka wysyła delikatne wskazówki, potem wręcz chamsko dobitne, a Emely nic. W dodatku takie historie do niego wypisuje, że nie sposób się nie śmiać z komizmu tej sytuacji. Albo niektóre momenty bohaterów "Lata koloru wiśni", bardziej oczywiście to się chyba nie dało. Czasami to się za głowę łapałam, bo mówiłam sobie, że to się nie wydarzy, bo będzie tak głupie, że aż śmieszne, no i się wydarzało. Ale podobało mi się. Najbardziej boli mnie, że pewnie stracę zainteresowanie historią, gdy pojawi się druga część. Jak ktoś ma ochotę na odmóżdżenie, lekturę totalnie niewymagającą, która niekiedy bawi swoją głupotą, no to polecam :D

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 18:39
przez Papaveryna
Bardzo dziękuję, że poświęciłaś czas na spisanie swoich wrażeń :padam:
Odstrasza mnie, że takie głupiutkie, ale w sumie książki, które ja lubię też sporo osób uważa za głupie czy płytkie, więc może akurat przypadnie mi do gustu ;) Nie wiem czemu, ale opis tej książki mnie zainteresował i nie chce się ode mnie ona odczepić chociaż po NA raczej nie sięgam :P

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:02
przez KatiaBlue
Według mnie "Nie dajesz mi spać" Clayton, które kochasz, było głupsze od tego. Tam się częściej za dyńkę łapałam i nie wierzyłam w to co czytam

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:24
przez Papaveryna
A no widzisz :P Dla mnie tamto w ogóle nie było głupie. Ja mam spaczony odbiór :rotfl:

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:28
przez KatiaBlue
No to może to już wcale ci się głupiutkie nie będzie wydawało

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:31
przez Papaveryna
No właśnie :P
A oni drą koty między sobą? W sensie jest między nimi jakaś chemia i tak dalej? Czy on łazi za nią, ona ucieka i tak w kółko?
Czytałam gdzieś opinie, że główna bohaterka taka wyszczekana i że odzywki ma fajne ;)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:33
przez klarek
KatiaBlue napisał(a):Według mnie "Nie dajesz mi spać" Clayton, które kochasz, było głupsze od tego. Tam się częściej za dyńkę łapałam i nie wierzyłam w to co czytam

Czyli jest spora szansa, że i mi podejdzie :) Tym bardziej, że dobre YA/NA lubię i od czasu do czasu nawet jak nie najwyższych lotów, stanowi przyjemną odmianę. Przynajmniej kiedy dzieli je kilka dobrych, innych książek, bo jeśli tylko takie i raz w tygodniu to mogłoby być ciężko ;)

Katiu, a gdyby była już dostępna druga część, przeczytałabyś?

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 19:50
przez KatiaBlue
Very, ona go non stop odtrąca, a na końcu to wgl pojechała. Drą koty strasznie. Właściwie to ona drze a on próbuje zszywać je... Chemia jest wyczuwalna, ale to chyba zbyt skomplikowane
Klarku, końcówka była taka, że najchętniej wykradłabym myśli autorki, także gdyby była dostępna to bym przeczytała, bo pierwsza część niewiele wyjaśnia w kwestii głównej pary, właściwie tylko miesza i miesza... Ale co powiem za kilka miesięcy (najprawdopodobniej) to nie mam pojęcia. Pewnie już mnie to nie będzie interesowało.

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:00
przez klarek
No, niestety. Tak czasami bywa. Zbyt długi czas i zainteresowanie niknie. Z tego powodu niejednokrotnie czekam na zakończenie serii, a dopiero potem zaczynam ;)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:03
przez KatiaBlue
Jak zaczęłam czytać to nie wiedziałam nawet, że to będzie miało kontynuację. W trakcie się dowiedziałam, ale liczyłam, że będzie to coś w stylu "Bezmyślnej" - S.C. Stephens i że nie będę musiała czytać dalej, bo historia nie urwie się nagle, a tu klops

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:06
przez klarek
Jak było takie kiepskie, to może nawet dobrze zapomnieć ;)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:08
przez KatiaBlue
Nie pisałam że było kiepskie tylko głupiutkie! to ważne :D
na pewno zapomnę, nawet gdyby mi się tak podobało, że o jeja

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:10
przez klarek
Kiepskie - głupiutkie, błąd mój. Potraktowałam subiektywnie jak synonim :zalamka:

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:11
przez KatiaBlue
Nie mogę powiedzieć, że było kiepskie, bo jednak siedziałam z nosem w literkach cały czas...

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:15
przez klarek
W polecankach jeszcze można byłoby zrozumieć, ale tutaj faktycznie, nie mogło być kiepskie ;) Choć mnie czasami zdarza się czytać książki ogólnie oceniane jako kiepskie, postrzegane przeze mnie jako kiepskie. Bywa, że je nawet kończę. Potem pluję sobie w brodę, ale po zakończeniu ;)
Jak mi wpadnie w ręce to chyba zajrzę.

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:18
przez KatiaBlue
Gdybym czytała książkę, którą uważam za kiepską i nie byłaby ona moją polecanką to pewnie bym jej nie skończyła, albo męczyła z miesiąc...
Zajrzyj, pewnie. Jak pisałam, czyta się bardzo szybko. Nawet miałam taki moment, że bohaterowie byli jeszcze w czarnej d*pie ze swoimi uczuciami i mówię sobie, że jeszcze mają czas, żeby się ogarnąć, a tu już końcówka książki...

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:30
przez Papaveryna
KatiaBlue napisał(a):Very, ona go non stop odtrąca, a na końcu to wgl pojechała. Drą koty strasznie. Właściwie to ona drze a on próbuje zszywać je... Chemia jest wyczuwalna, ale to chyba zbyt skomplikowane

Chyba niezłe zawirowania tam występują ;) Ale będę miała ją na uwadze i planuję spróbować jak trafi się taka możliwość :)

PostNapisane: 25 czerwca 2015, o 20:34
przez KatiaBlue
No właśnie o to chodzi, że to skomplikowane i nie umiem tego wytłumaczyć... trzeba przeczytać, wtedy będziesz wiedziała

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 11:33
przez Lucy
Wystarczą mi słowa ,dziecinny poziom i głupiutkie .Mówię stanowcze Obrazek

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 12:39
przez KatiaBlue
Dziecinny poziom w porównaniu do J.Lynn czy Crownover, a głupiutkie tak pociesznie raczej...

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 12:48
przez Lucy
Ja to chciałam kupić :zalamka: dobrze ,że nie zdążyłam.

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 12:52
przez KatiaBlue
Ah, widzisz, czasami się na coś przydaję :D

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 12:56
przez Lucy
no :padam: :rotfl:

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 13:00
przez Papaveryna
Ja pewnie i tak kupię jak będę mogła :-D
Lucy napisał(a):dziecinny poziom i głupiutkie

Oj tam, każdy co innego uważa za powyższe ;) Ja masę książek lubię, które dla innych som dziecinne i nie wiem jeszcze jakie. Mam taką porąbaną serię nastolatkową, do której często wracam, bo tylko ona jest w stanie doprowadzić mnie do trwałego ataku śmiechu :lol:
KatiaBlue napisał(a):Dziecinny poziom w porównaniu do J.Lynn czy Crownover, a głupiutkie tak pociesznie raczej...

Ja lubię pociesznie głupiutkie. Obczaję w swoim czasie, jak to się przedstawia. Zwłaszcza, że ta Lynn i druga raczej mnie nie zainteresowały nigdy, więc porównywać nie będę :P

PostNapisane: 27 czerwca 2015, o 13:51
przez KatiaBlue
No właśnie, to raczej subiektywna opinia, dla mnie mega głupiutkie było coś co u innych budziło normalne emocje i nie wiedzieli o co mi chodzi...