Strona 1 z 1

After the Night - Linda Howard (Viperina)

PostNapisane: 30 kwietnia 2015, o 10:35
przez Viperina
Obrazek

"Jesteście śmieciami", tymi słowami Gray Rouillard wyrzucił z Prescott rodzinę Devlinów. No cóż, choć ostre, nie były one zbyt odległe od rzeczywistości, przynamniej w stosunku do większej części członków rodziny. Amos, nałogowy alkoholik, leń i brutal, zajmujący się dorywczymi pracami. Renee, miejscowa dziwka, sypiająca z większością mężczyzn w miasteczku, stała kochanka Guya Rouillarda, bogacza i potentata finansowego. I pięcioro ich dzieci, dwóch najstarszych synów, u progu dorosłości, darmozjadów, pijaków i złodziei. Szesnastoletnia Jodie, idąca zdecydowanie w ślady matki. Czternastoletnia Faith, nasza bohaterka, fizycznie bardzo podobna do matki, ale intelektualnie i psychicznie zupełnie od niej odmienna. Obowiązkowa, pracowita, zaczytana w książkach, bardzo dotkliwie odczuwająca przynależność do rodziny lokalnych pariasów, źle i podejrzliwie traktowanych przez społeczność Prescott ("jeśli któreś z Devlinow wejdzie do sklepu, to trzeba być czujnym i patrzeć mu na ręce, bo na pewno będzie chciało coś ukraść"), włócząca się okolicznych lasach w nadziei na ujrzenie, choćby z daleka, bohatera swoich dziecięco-dziewczęcych marzeń, Graya Rouillarda, starszego od niej o osiem lat młodego playboya. I wreszcie Scottie, najmłodsze dziecko, sześcioletni niepełnosprawny, dotknięty zespołem Downa i ciężką niewydolnością serca, chłopiec.

Gray wyrzuca rodzinę Devlinów, bo jego ojciec, zupełnie niespodziewanie dla wszystkich, uciekł z matką Faith. Zachowanie całkowicie niedorzeczne, wszak od lat była jego kochanką, który to fakt był powszechnie w miasteczku znany i w żadnym razie nie spędzał snu z powiek jego żony, Noelle, oziębłej, wyniosłej i przywiązanej wyłącznie do swojej pozycji społecznej, kobiety. Kiedy Gray dowiaduje się o ucieczce ojca, wpada w szał i przerażenie. Szał, bo ojciec odszedł bez słowa, przerażenie, bo nie zostawił żadnych dyspozycji co do majątku i nagle, z dnia na dzień, przyzwyczajona do bogactwa rodzina może znaleźć się, może nie na bruku, ale z pewnością w kłopotach finansowych. Monica, młodsza o dwa lata siostra Graya, na wieść o ucieczce ojca, podcina sobie żyły. Udaje się ją z trudem uratować. Wykończony całonocnym oczekiwaniem na wieści ze szpitala Gray spotyka po drodze wracających z pijatyki braci Devlin, a rankiem poprzedniego dnia, tuż po tym, jak dowiedział się o ucieczce ojca z Renee, nakazał reszcie rodziny wynosić się z jego ziemi, mieszkali bowiem w baraku, za który nie płacili, ale ponieważ Renee była kochanką Guya, to pozwalano im na to. Bracia wykrzykują pijackie inwektywy pod adresem Graya, co doprowadza go do szału. Bierze szeryfa i policjantów i dokonuje nocnej eksmisji rodziny. Wyrzucając z granic okręgu nie tylko pijaków, ale także Faith, jej sześcioletniego niepełnosprawnego brata (którym notabene od urodzenia zajmowała się właśnie Faith) i Jodie.

Mija dwanaście lat. Matka Graya nie wychodzi z domu, przez dwa lata w ogóle nie wychodziła z pokoju, zdjęta wstydem i poniżeniem, wszak mąż uciekł od niej i zostawił ją dla miejscowej wulgarnej i prostackiej dziwki. Grayowi udało się utrzymać rodzinny majątek, bo pocztą przyszło wysłane następnego dnia po ucieczce upoważnienie ojca dla Graya do prowadzenia wszystkich interesów rodzinnych. Monica doszła do siebie, zaczęła nawet spotykać się z nowym szeryfem (w tajemnicy przed matką, bo dla matki szeryf zdecydowanie nie jest stosownym towarzystwem dla "arystokratycznej" córki).

Faith. Paradoksalnie wyrzucenie z Prescott przyniosło jej pozytywne skutki. Najpierw od rodziny uciekł ojciec pijak, później jeden ze starszych braci, drugi brat jakiś czas próbował utrzymać młodsze rodzeństwo, ale nie dał rady. Jodie wylądowała w jednej rodzinie zastępczej, Faith i Scottie w drugiej. Scottie zmarł kilka miesięcy później. Faith skończyła szkołę średnią, dostała stypendium uniwersyteckie. Po studiach wyszła za mąż za kolegę ze studiów, który niestety zginął w wypadku samochodowym krótko po ślubie. Małżeństwo nie było szczególnie udane, bo mąż zaczął pić. Faith zaczęła pracować w agencji turystycznej, którą wykupiła i rozwinęła. Jest młodą, zrealizowaną zawodowo kobietą sukcesu. Ale nie zapomniała nigdy słów Graya i desperacko pragnie udowodnić, że nie jest śmieciem. Pragnie także wyjaśnić tajemnicę ucieczki Guya i Renee, bo wygląda na to, że nie poszło to tak, jak powszechnie przyjęto.

Nie chcę pisać o wyjaśnieniu zagadki z przeszłości, jest ciekawe, logiczne, choć nie zaskakujące. Chcę napisać o bohaterach i ich relacji.

Otóż mam z nią problem. Po entuzjastycznych recenzjach na włoskim blogu byłam mocno zaciekawiona, ale nie jest dla mnie zaskoczeniem to, że zupełnie inaczej odbieram bohaterów (mają na to wpływ różnice kulturowe w postrzeganiu relacji męsko-damskich na linii Polska-Włochy).

A mianowicie, Gray jest dupkiem. Klasycznym dupkiem. Rozumiem wściekłość na ojca, rozczarowanie, ba nawet strach młodego dwudziestodwuletniego mężczyzny, który nagle musi stać się ojcem rodziny i szefem wielkiego finansowego interesu (chociaż ojciec przygotowywał go stopniowo do przejęcia jego stanowisk w rozlicznych firmach). Rozumiem przygnębienie samobójczą próbą siostry i problemy emocjonalne wynikające z braku uczuć ze strony matki (matka nie kocha nikogo, nie znosi dotyku, nie pozwala nikomu, z dziećmi włącznie, na żadne kontakty fizyczne). Ale wyrzucił na bruk dzieci, w tym jedno małe i niepełnosprawne. Faith nie zrobiła mu nigdy nic złego, trzymała się z daleka, była spokojna, inna od reszty rodziny. A on stał spokojnie, jak zbierała wyrzucane w środku nocy rzeczy, z płaczącym bratem trzymającym się kurczowo jej prześwitującej w światłach radarów koszuli nocnej i... miał erekcję. Na widok czternastolatki. A potem wyzwał ją od śmieci. Dupek.

Dwanaście lat później, kiedy Faith wraca do Prescott, znowu ją wyrzuca, tym razem z motelu, który jest własnością jego firmy. Kiedy uparta Faith kupuje dom, i to za gotówkę, żeby nie wykupił jej kredytu, Gray znowu ją zastrasza, wymusza na mieszkańcach miasteczka, żeby nie sprzedawali jej jedzenia ani paliwa. Wszystko dlatego, że jej obecność (Faith jest niezwykle podobna do matki, pierwsza reakcja ludzi na jej widok jest taka, że sądzą, że to Renee wróciła) przeszkadza matce i siostrze. A następnie, ponieważ jej pożąda, proponuje wprost, żeby została "jego dziwką, tak jak jej matka była dziwką jego ojca". Dupek do kwadratu.

Na pocieszenie, Faith nie jest mopem, aczkolwiek, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, ciągle kocha Graya. Jest między nimi silne napięcie erotyczne, Gray zaczyna się w końcu zachowywać lepiej, ale to, czego mi zdecydowanie brakuje w tej książce, to BEZLITOSNE, KRWAWE I PUBLICZNE PRZECZOŁGANIE BOHATERA. Faith tymczasem bardziej przejmuje się tym, żeby on sobie wybaczył (choć mimo że z wyrzucenia Devlinów nie jest szczególnie dumny, to nie widać także, żeby nadmiernie go żałował, nawet w kontekście niepełnosprawnego dziecka). No nie wiem. Powinien wić się w mękach, a tymczasem traktuje ją jak dziwkę, przynajmniej na początku, potem niby jest z niej dumny, że przeszła taką daleką drogę, że jest kobietą sukcesu, no ale.

Duży plus za scenę oświadczyn, która w każdej innej relacji by mnie całkowicie kupiła. W tej konkretnej jest spójna z charakterem bohatera. Bo trzeba powiedzieć, że dużym plusem książki jest spójność bohaterów. Nawet najbardziej niedorzeczne sytuacje i relacje między bohaterami (a jest takich przynajmniej kilka Alex-Monica, Guy-Yolanda, Alex-Noelle, Alex-sekretarka) są spójne.

Kolejnym dużym plusem jest narracja, Howard po prostu dobrze pisze i dobrze się ją czyta (nie mogłam się oderwać).

Ocena ogólna 6/10, bo jednak odejmuję trzy punkty za bohatera i jeden za nieprzeczołganie go.

PostNapisane: 3 maja 2015, o 17:30
przez Duzzz
Kolejna świetna recenzja :padam:
Kochana jeszcze mam prośbę mogłabyś edytować imię bohatera, raz pada Gray a raz Grey i nie wiem jak on ostatecznie ma na imię :bezradny:

Przyznam szczerze, że nie wiem czy sięgnę po książkę. Mocno wyryło mi się to co napisałaś odnośnie 14-letniej Faith i jej wyglądu oraz reakcji 22-letniego Graya na nią. Może jakby dołożyć jej ze 3 lub 4 lata więcej mniej by to kuło w oczy. :mysli:

PostNapisane: 3 maja 2015, o 18:17
przez Viperina
Poprawiłam na Graya, chociaż musiałam sprawdzić w książce, jak się nazywał ;)

Uważam, że warto przeczytać, poznawczo...

PostNapisane: 3 maja 2015, o 18:53
przez Duzzz
Dziękuję :padam: Jestem ogromnie wdzięczna :padam:

Lubię Howard i jej styl pisania, ale się mocno obawiam. Przyznać też muszę, że w pierwszym momencie jak przeczytałam kawałek recenzji wydawało mi się, że to już czytałam, nawet się zastanawiałam czy nie było u nas wydane, ale jednak chyba nie. Pomyliło mi się zapewne z inną książką z podobnymi motywami. :zalamka:

PostNapisane: 6 maja 2015, o 14:36
przez Alias
W sumie to nie wiem teraz czy chcę to przeczytać :lol: (chociaż nawet lubię takie historie z wrednymi bohaterami ;))

Czytałaś może Niebo i piekło Sandry Brown?

PostNapisane: 6 maja 2015, o 14:59
przez aur_ro
Przygnębiający jest ten brak przeczołgania (jesli historia tego naprawdę wymaga), jakże częsty w romansach. Nie rozumiem autorek. Ja uważam, że czytelniczkom by sie to spodobało, ale może autorki maja jakies inne badania ;)
Ksiązke spróbuję gdzies dorwać i przeczytać.

PostNapisane: 7 maja 2015, o 18:14
przez Viperina
Alias napisał(a):W sumie to nie wiem teraz czy chcę to przeczytać :lol: (chociaż nawet lubię takie historie z wrednymi bohaterami ;))

Czytałaś może Niebo i piekło Sandry Brown?


Nie, zajrzę na pewno, bo w ogóle nie znam tej autorki :)

aur_ro napisał(a):Przygnębiający jest ten brak przeczołgania (jesli historia tego naprawdę wymaga), jakże częsty w romansach. Nie rozumiem autorek. Ja uważam, że czytelniczkom by sie to spodobało, ale może autorki maja jakies inne badania ;)
(...)


To jest książka sprzed dwudziestu lat, sądzę, że w ciągu dwóch minionych dekad nastąpiło znaczące przewartościowanie ról damskich i męskich w związkach i to, co dwadzieścia lat temu było akceptowalne, dzisiaj akceptowalne nie jest. Zasadniczo.

PostNapisane: 7 maja 2015, o 18:32
przez aur_ro
Viperina napisał(a):
To jest książka sprzed dwudziestu lat, sądzę, że w ciągu dwóch minionych dekad nastąpiło znaczące przewartościowanie ról damskich i męskich w związkach i to, co dwadzieścia lat temu było akceptowalne, dzisiaj akceptowalne nie jest. Zasadniczo.

No własnie ja tej zmiany nie dostrzegam. Owszem, nie koncentruję sie tylko na nowościach, i nawet nie bardzo zwracam uwagę na rok wydania, ale pamiętam że w tych nowych, które czytałam i w których zaistniał problem drania, drań nie zostal nalezycie przeczołgany. O np. tak jest w ksiązce z 2014 - Kristen Higgins "Waiting On You". Kolejna (niestety tytuł wyleciał mi z głowy) gdzie oburzyła mnie koncówka, bo gł. bohaterka została przez gł. bohatera potraktowana haniebnie i na dodatek na koniec sie jeszcze przed nim samoupokarzała. Zdaje mi sie ze takich ksiązek dla pań - z takim motywem jest za duzo. Natomiast takiej, w której drania spotkałaby zasluzona satysfakcjonująca nauczka, jakoś nie mogę sobie przypomnieć.

PostNapisane: 7 maja 2015, o 21:06
przez Viperina
O, to muszę się przyjrzeć bliżej, bo np. w romansach historycznych obserwuję wyraźną zmianę bohatera z typu samca alfa tryskającego testosteronem w kierunku bohaterów mniej alfa, może jeszcze nie metroseksualnych (na szczęście), ale jednak zdecydowanie mniej typu "śfinia powodująca ślinienie się bohaterki typu mop".

PostNapisane: 8 maja 2015, o 17:06
przez Księżycowa Kawa
aur_ro napisał(a):Przygnębiający jest ten brak przeczołgania (jesli historia tego naprawdę wymaga), jakże częsty w romansach. Nie rozumiem autorek.

Również nie potrafię tego zrozumieć, ani to, że coś takiego może się podobać.