Strona 1 z 1

Hopeless (cykl) - Colleen Hoover (duzzza22)

PostNapisane: 7 kwietnia 2015, o 15:42
przez Duzzz
Obrazek

"Hopeless" Colleen Hoover (YA; literatura młodzieżowa)

Stanęło w końcu na polskiej wersji :)

"Hopeless" to historia dwojga dzieciaków, dwojga dzieciaków, którzy po 13 latach się odnajdują.

Sky (Hope) - to 17-latka, która została adoptowana, ma matkę Karen, która jest typem wega, ale i nie pozwala jej na internet, telewizor, komórkę, itp.; Sky ma przyjaciółkę, Six, która wyjeżdża na rok zagranicę więc Sky zostaje pozostawiona sama ze zmaganiami 'szkolnymi';

Dean Holder - 18-latek, który przez rok nie był widziany w szkole; wcześniej pobił jednego chłopaka, który niepochlebnie się wypowiadał na temat jego zmarłej siostry; mieszka obecnie z matką, która rozeszła się z jego ojcem; ma tatuaż 'Hopeless' :hyhy:


Niestety jeden większy minus tej książki już na dzień dobry mam, przewidywalność. Był moment, że wiedziałam już co będzie dalej, wiedziałam jakie niespodzianki mnie czekają i szczerze powiedziawszy zabrakło mi tu właśnie tego momentu zaskoczenia.

Sky do tej pory nie chodziła do szkoły, uczyła się w domu. Przeżywa pierwszy szok w związku ze spotkaniem jakie to uczniowie jej przygotowują. Dziwi mnie jej reakcja. Jest inna niż by się wydawało.
Spoiler:

Przyznam szczerze zaskakujące to, ale dla mnie niekoniecznie prawdziwe. Wcześniej napisałam, że brakowało niespodzianek, dobra to jest jedna. :hyhy:

Książka to też tak jakby kartki z pamiętnika, konkretne daty, godziny pojawiają się co jakiś czas. Przyznam szczerze z początku mnie to troszkę odstraszyło, ale dalej nabierało swojego uroku.
Co jeszcze mi się podobało to jednak ta cała intryga. To co wyszło z ojcem, domyśliłam się wszystkiego, zbyt oczywiste się to wydawało, ale jednak ciekawie to wszystko poprowadzone i nie straciło to logiki.
Za plus muszę też dać Hoover to, że tak a nie inaczej zarysowała postać ojca, jedno mówił, mówił, że raz, a okazywało się, że było inaczej. To stanowczo dobrze wykreowany bohater. Tak sobie myślę, że Hoover ogólnie udali się bohaterowie. Z lekkim wyjątkiem jeśli chodzi o te zachowanie Sky, ale tak też jej jako jej w sumie nic więcej bym nie zarzuciła. :mysli: Przyczepić może i bym się przyczepiła do wieku, ale jednak to na swój sposób pasowało.

Książka wzruszyła mnie miejscami, miejscami śmieszyła. Cieszę się, że ją przeczytałam, ale czy się w niej zakochałam tego już niestety powiedzieć nie mogę. Może Millay wyrobiłam albo inaczej wypaczyła mnie w pewien sposób. Tu mi jednak kilku rzeczy do perełki zabrakło. Zabrakło zaskoczenia i zabrakło hmm ciarek. Potencjał z ojcem i całą historią był, było to fajnie rozpisane, ale w pewnym momencie spodziewałabym się raczej czegoś co właśnie wywoła we mnie oczekiwanie jak na szpilkach tu tak nie było.
Książce jednak dam 5/6 w skali na BBN. Za bohatera, za historię jego i jego siostry, za niebo i HopeLess ;)

"Losing Hope" już też powoli zaczynam, wydaje mi się, że to będzie lepszy strzał w 10 ;)

Aniuzlipca, mam nadzieję, że sprostałam. :zawstydzony: Przepraszam, że wyszło troszkę chaotycznie :bezradny:

PostNapisane: 7 kwietnia 2015, o 21:09
przez Dorotka
Czytałam i to całkiem niedawno obie części. Czy mi się podobało? Tak. I druga część chyba nawet bardziej od pierwszej, choć obie były dobre. Pomysł na książkę całkiem dobry, realizacja też, plusy przeważają minusy. Do fragmentów, które jakoś szczególnie zapadły mi w pamięć, zaliczyć mogę chyba ten, kiedy on mówi jej, że szukał jej na facebooku, a ona spokojnie informuje go, że nie ma komputera, nie ma komórki, telewizora w domu też nie ma. :mrgreen: Lubię ich rozmowy, przekomarzania się, a nawet ich kłótnie. I to jak on się o nią troszczy, jak odgaduje, że to jednak ona jest poszukiwaną przez niego od dawna Hope i jak pomaga jej się potem uporać z traumą po odkryciu prawdy o sobie.
Idiotyczne dla mnie było spotkanie Hope z ojcem, ich rozmowa, a potem fakt, że on zabija się na oczach córki, a oni oboje po prostu wybiegają z jego domu i uciekają.

PostNapisane: 7 kwietnia 2015, o 21:19
przez LiaMort
jak dla mnie obie części były dobre.. ;) masz racje Duzz strasznie to przewidywalne. ;)
właściwie jeśli się przeczytało Morze spokoju.. to i wyższą poprzeczką się stawia temu wszystkiemu. :P

PostNapisane: 7 kwietnia 2015, o 21:23
przez Duzzz
Kochana, no właśnie :P Powinnam je w odwrotnej kolejności czytać. Ale może druga będzie lepsza i bardziej mi się spodoba :)

Dorotko, ale postać ojca samego jest niezła. Pokręcony czubek wyszedł. A co do tej sceny u ojca i jego zginięcia to nie wiem jak Ciebie, ale mnie troszkę zepsuły kryminały, ale nawet nie książki jak seriale czy filmy ;) Więc dla mnie tam brakuje w pewnej chwili spójności.
Spoiler:


Dorotko, jeśli nie miałaś styczności jeszcze z Millay to powinnaś koniecznie zajrzeć. Myślę, że Ci się spodoba.

PostNapisane: 7 kwietnia 2015, o 23:19
przez Dorotka
Millay? Czyli z czym konkretnie?

PostNapisane: 8 kwietnia 2015, o 11:14
przez Duzzz
"Morze spokoju" :D

PostNapisane: 8 kwietnia 2015, o 18:12
przez aniazlipca
Duzz oczywiście, że sprostałaś :D chociaż myślałam, że bardziej Ci przypadnie do gustu :wink: fragmentarycznie faktycznie historia może w pewnych momentach być przewidywalna lub nielogiczna, ale dla mnie liczyły się pewne momenty.
Spoiler:

Huntera bardzo polubiłam (a jak się przeczyta Losing Hope - to pokocha :bigeyes: - zresztą ta książka świetnie dopasowuje się do 1). Sky momentami męczyła, ale całościowo książka mnie zauroczyła. I mam troszkę inaczej, bo Morze Spokoju Millay czytałam po Hopeless :wink: w niej nawet wspominają Morze Spokoju i tak trafiłam na tą książkę :D
Świetna kolejna recenzja Duzz :padam:

PostNapisane: 8 kwietnia 2015, o 22:25
przez Dorotka
duzzza22 napisał(a):"Morze spokoju" :D

Też już czytałam, w zeszłym miesiącu chyba. I też mi się podobało, chociaż "Hopeless" chyba jednak bardziej. Ale dziękuję za propozycję. :D

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 14:41
przez Duzzz
Dorotko, ale szybka jesteś :padam: A coś podobnego jeszcze do "Morza spokoju", "Hopeless" byś poleciła?

aniazlipca napisał(a):Duzz oczywiście, że sprostałaś :D chociaż myślałam, że bardziej Ci przypadnie do gustu :wink: fragmentarycznie faktycznie historia może w pewnych momentach być przewidywalna lub nielogiczna, ale dla mnie liczyły się pewne momenty.


Ulżyło mi :heat:
Przyznam szczerze, że tez liczyłam, że bardziej mnie porwie. Jednak do końca nie było źle. Jak pisała Dorotka plusy przeważają minusy. Przewidywalne było, ale nielogiczne już nie powiedziałabym. Wszystko wyszło jej dość spójnie. Nie miałam jakiś momentów gdzie się gubiłam i zastanawiałam o co chodzi. :)

aniazlipca napisał(a):
Spoiler:


Hunter a nie Holder? :niepewny: Zresztą nieważne wiemy o kogo chodzi.
Też mi się to podobało, ale podobało mi się również jak on
Spoiler:


aniazlipca napisał(a):Huntera bardzo polubiłam (a jak się przeczyta Losing Hope - to pokocha :bigeyes: - zresztą ta książka świetnie dopasowuje się do 1). Sky momentami męczyła, ale całościowo książka mnie zauroczyła.


Troszkę taka czasem urwana z choinki, ale w sumie Sky polubiłam :lol:
Muszę znaleźć więcej czasy by przysiąść do "Losing Hope", ale mam nadzieje, że jakoś po weekendzie będę mogła szepnąć słówko czy Holder kupił już mnie na całego i czy było to lepsze niż pierwsza.

aniazlipca napisał(a):I mam troszkę inaczej, bo Morze Spokoju Millay czytałam po Hopeless :wink: w niej nawet wspominają Morze Spokoju i tak trafiłam na tą książkę :D
Świetna kolejna recenzja Duzz :padam:

Może też dlatego inaczej to odebrałaś. Pamiętam, że było :) Ona czytała "Morze spokoju" i się irytowała :hyhy:
Dzięki kochana :wstyd:

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 14:54
przez Dorotka
duzzza22 napisał(a):Dorotko, ale szybka jesteś :padam: A coś podobnego jeszcze do "Morza spokoju", "Hopeless" byś poleciła?

Czy ja wiem? :mysli: A "Utratę" Rachel Van Dyken czytałaś? Bo to podobne klimaty. Albo "Dziesięć płytkich oddechów" K.A. Tucker?

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 15:26
przez Duzzz
Tucker czytałam :) Bardzo mi się podobała :D
Pierwszej nie znam, zapiszę i poszukam sobie. Dzięki kochana :*

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 15:39
przez Dorotka
Duzz - dla mnie zdecydowanym numerem jeden ostatnich kilku miesięcy jest "Piękna katastrofa" Jamie McGuire oraz cykl After "Płomień pod moją skórą" i "Już nie wiem, kim bez ciebie jestem" Anny Todd. Te książki z czystym sumieniem każdemu mogę polecić. Oderwać się od nich nie mogłam.
A co do "Hopeless" to całkiem miło mi się czytało, choć po przeczytaniu jednym ciągiem kilku podobnych książek, wszystko zaczyna mi się zlewać w jedno i chwilę muszę się zastanowić gdzie co było. I raczej nie będę już do niej wracała i obie części zbyt długo na moich półkach nie zagrzeją miejsca.

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 16:26
przez LiaMort
Hm.. ;) mówisz że warte przeczytania.. To muszę do nich zajrzeć. :)

PostNapisane: 9 kwietnia 2015, o 16:31
przez Duzzz
Dorotko, Todd widziałam, że zachwalałaś w 'zapowiedziach wydawniczych' i już mam zapisane, ale na razie dla mnie nie do zdobycia.
"Piękną katastrofę" mam już o ile się nie mylę. W takim razie trzeba będzie na dniach zacząć :)
Dzięki kochana :)

PS. A Hoover przeczytałam sobie tak nawiasem mówiąc troszkę zbaczając z kolejności tą krótką połówkę. :P

PostNapisane: 10 kwietnia 2015, o 12:28
przez Lilia ❀
Duzzza, może to ci pomoże? http://woblink.com/autor,anna-todd,12007

PostNapisane: 10 kwietnia 2015, o 17:38
przez aniazlipca
Akurat Piękna Katastrofa jest do przeczytania i zapomnienia (przynajmniej dla mnie :evillaugh: )
Dużo w niej absurdów...nie powiem jednak, czytało się spoko :wink:
Duzz i jak połóweczka Hoover? Śmiechowa prawda? :evillaugh:
i faktycznie coś mi się pomyliło z imieniem bohatera Hopeless - Holder :bigeyes:

PostNapisane: 13 kwietnia 2015, o 19:34
przez Duzzz
Lilia napisał(a):Duzzza, może to ci pomoże? http://woblink.com/autor,anna-todd,12007

Nie zdążyłam. :smarkam: Teraz jest chyba już w normalnej cenie :smarkam:
Patrzyłam na Arosie mają książki po 27,93 i może się skuszę :mysli:

Za to na woblinku jeszcze nic nie kupowałam :shock: , ale właśnie zakładam sobie konto widzę, że jakieś ciekawe opcje z rabatami/kuponami mają.

aniazlipca napisał(a):Akurat Piękna Katastrofa jest do przeczytania i zapomnienia (przynajmniej dla mnie :evillaugh: )
Dużo w niej absurdów...nie powiem jednak, czytało się spoko :wink:

O matko! Co opinia to inna. Pozostaje tylko przekonać się samem na własnej skórze. :D

aniazlipca napisał(a):Duzz i jak połóweczka Hoover? Śmiechowa prawda? :evillaugh:
i faktycznie coś mi się pomyliło z imieniem bohatera Hopeless - Holder :bigeyes:

Nie wiem co o tej połówce myśleć. :evillaugh: Moja reakcja po przeczytaniu była mniej więcej taka :ohlala:
Się zastanawiałam czy nie pomyliłam imion. Pisałam też je z pamięci więc mogłam coś pomylić i ja. :)

PostNapisane: 16 maja 2015, o 01:33
przez niunia321
przeczytałam Hopeless i losing Hope.. pierwsza częśc byla fajna i z zaciekawieniem czytalam :) ale 2 byla straszna.. nie lubie jak sie powtarza to co wczesniej... myslalam ze bedzie dalsza część losów Holdera i Sky ;/ a czytać dwa razy to samo to dla mnie bez sensu.. wiekszość kartek drugiej części przeleciałam wzrokiem zamiast czytać

PostNapisane: 16 maja 2015, o 13:09
przez Duzzz
Nie brzmi to zbyt pocieszająco :wink:
A połówkę przeczytałaś?

PostNapisane: 19 maja 2015, o 17:33
przez aniazlipca
A mi akurat Losing Hope bardzo się podobała. Nawet nie wiem czy nie bardziej niż Hopeless. Być może była to ta sama historia, ale z zupełnie innej strony - poznajemy dlaczego Holder zachowywał się tak a nie inaczej, jego uczucia etc. Dla mnie ta książka jest wyznaniem miłosnym dla rodziny (listy pisane do siostry) i pięknym uzupełnieniem dla Hopeless.

PostNapisane: 16 września 2015, o 15:24
przez Duzzz
Obrazek

"Losing Hope" Colleen Hoover (YA; literatura młodzieżowa)

Zaczęłam kiedyś i odłożyłam, a dziś mogę stwierdzić, że to była bardzo dobra decyzja. :mrgreen: Dlaczego? Bo historia nie była już dla mnie tak świeża więc nie przeszkadzało mi, że czytam coś kolejny raz. A tak summą summarum czy to był kolejny raz. :hyhy:

Znowu spotykamy Hope/Sky, ale tym razem ona jest na drugim planie, nie będę się o niej rozpisywać, bo co miałam napisać już chyba we wcześniejszej recenzji napisałam. ;) Mogę jedynie dodać, że dzięki tej części niektóre rzeczy w jej zachowaniu wydają mi się mniej dziwne, irracjonalne ;) Może dlatego, że nie ma jej perspektywy :hihi:

No i pojawia się oczywiście Dean Holder. Pokazany z innej strony tej bardziej wrażliwej. W końcu też możemy zrozumieć jego zachowania/postępowania w pewnych momentach w stosunku do Sky.

Ta książka to właśnie perspektywa wydarzeń z pierwszej książki z jego punktu widzenia. Co mnie zaskoczyło, że to nie jest tak naprawdę powtórzenie tej samej historii, nie jest to tylko i wyłącznie przedstawienie wydarzeń krok po kroku od momentu kiedy się poznają i jego odczuć związanych ze spotkaniem/odnalezieniem Hope, ale pięknie zarysowana historia brata i chłopaka, który stracił dwie najbliższe mu kobiety.

Brata, który nie może, chodź udaje, że jest wszystko ok, pogodzić się z odejściem siostry. Ktoś powie, że się z tym pogodził, to się myli. Po co pisałby i nawiązywał kontakt mentalny. Bardzo mi się podobały wstawki kiedy on w notesie zapisuje swoje myśli przeżycia i kieruje je w świat do swojej siostry. Czasami płakałam, czasami się uśmiechałam. Ale bardzo podobał mi się jego obraz jako brata.

No i dalej pokazany przyjaciel, który uważa, że mógł uratować swoją maleńką przyjaciółkę przed porwaniem. Od 13 lat siedzi w nim poczucie winy i niezmiennie nie mija.

Wszystko jednak nabiera sensu, wraca powoli na swoje miejsce kiedy spotyka Sky, powoli odnajduje w niej nową osobę i odnowa się w niej zakochuje. Widać jak delikatnie z nią postępuje, jak bardzo mu na niej zależy. Wszystko ukazane jak na dłoni. Szkoda, że takich chłopaków w takim wieku nigdy nie spotkałam na swojej drodze. :wink:

Dzięki pokazaniu perspektywy Holdera wszystko się idealnie uzupełnia, nie ma już niedopowiedzeń. Jeśli ktoś przeczytał tylko jedynkę to sądzę, że "Losing Hope" jest obowiązkową lekturą po niej ;) Dla mnie to była pięknie napisana historia młodego człowieka, który zmierzył się z tragedią utraty swojej siostry bliźniaczki. Tego jak sobie z tym poradził i jak wielką miłością ją darzył. Ale również odnalezienia siebie samego, czego chce się od życia i przede wszystkim jakiego życia. Z osobnika, któremu wszystko stało się już obojętne i życia z dnia na dzień staje się człowiekiem widzącym przyszłość, a przede wszystkim ją planującym. Dlatego też nie jest to dla mnie tylko i wyłącznie historia o miłości, ta książka jest bardziej skomplikowana niż się tak naprawdę wydaje. ;)

Czepiałabym się kilku rzeczy, ale po co. Czasami jest to zbędne. Może jestem pod wpływem jakiejś chwili, nie wiem, ale to dla mnie kolejne 5/5 na GR :-D :wink: