Strona 1 z 1

Czyż ona nie jest słodka-Susan Elizabeth Phillips (obession)(rewela)

PostNapisane: 17 lutego 2015, o 15:15
przez obession
Skończyłam właśnie „Czyż ona nie jest słodka” i muszę powiedzieć, że mam trochę mieszane uczucia.
Sugar Beth w młodości miała wszystko była piękna, miała pieniądze, popularność i Ryana - najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Ona i jej przyjaciółki zdominowały licealną społeczność, traktowały ludzi z pogardą i złośliwością. Zwłaszcza Sugar nie miała skrupułów. Jedną z jej ofiar był Colin Byrne – młody brytyjski nauczyciel, którego posądziła o molestowanie, niszcząc tym samym jego karierę pedagogiczną i zmuszając go do opuszczenia miejsca, które pokochał. Jej druga ofiar to Winnie Davis zakompleksiona, nieśmiała dziewczyna, która jest zawsze na uboczu, a na dodatek jest zakochana w Ryanie. Dziewczyny są przyrodnimi siostrami, a ich wspólny ojciec okazuje ciepłe uczucia jedynie Winnie z tego powodu rozżalona Sugar Beth traktuje ją okropnie i na każdym kroku uprzykrza
Mijają lata, Sugar zdążyła zdradzić Ryana, trzy razy wyjść za mąż, dwa razy owdowieć i zostać całkowicie bez grosza. Wraca do rodzinnego miasteczka, żeby przejąć spadek po ciotce. Podczas nieobecność bohaterki wiele się zmieniło. Teraz to Winnie ma wszystko to, co przed laty miała jej siostra. Jest bogata, ponieważ ojciec zapisał jej cały majątek, ma szacunek otoczenia, dawne przyjaciółki Sugar, a nawet Ryana. Co prawda jak się okazuje w ogóle nie jest szczęśliwa, bo wszystko co ma teraz, kiedyś już było w rękach jej siostry, przy okazji Winnie uważa, że jej mąż, nigdy nie zapomni o Sugar, a ona jest dla niego jedynie kołem zapasowym. No tak, kto by się zadowolił okruchami?
Na Sugar czeka jeszcze jedna niespodzianka. Okazuje się bowiem, że do miasteczka wrócił Colin, teraz szanowany pisarz - zamieszkuje rodzinny dom bohaterki i pała żądzą zemstą.
Co do zemsty, to każdy, dosłownie każdy w tej książce ma o coś pretensje do Sugar Beth, nie żeby mnie to dziwiło, bo jednak była w czasach szkolnych naprawdę okropna. Ale, że nikt się nie potrafił wznieść ponad to jest doprawdy przytłaczające. Zwłaszcza dziwie się Winnie, która jako, że sama w czasach licealnych była outsiderką wytykaną palcami, mogła wykazać więcej zrozumienia, w końcu to ona ostatecznie wygrała i rozbiła bank. Ale nie Winnie okazuje się hipokrytką i na dodatek niewiele się zmieniła, wciąż jest tą samą zakompleksioną osobą, której na widok Sugar trzęsą się nogi. Dlatego nigdy nie polubię Winnie. Nikt mnie nie przekona!
Colin postanawia upokorzyć Sugar jak tylko się da, zatrudnia ją jako gosposie, każe sobie gotować, prać i sprzątać za jakieś niegodziwe grosze. Ale szczytem jest przyjęcie na które zaprasza Winnie i jej przyjaciółki w trakcie którego urządzają sobie zabawę, każąc Sugar sobie usługiwać. Jednak to Colin pierwszy zrozumiał swój błąd i zaczął zauważać, że te lata bardzo zmieniły główną bohaterkę. Między nim a Sugar Beth rodzi się namiętność i romans, a potem zaczyna kiełkować uczucie.
„Czyż ona nie jest słodka” to bardzo wciągająca książka, poruszająca wiele wątków i pozwala czytelnikowi samemu ocenić sytuację i bohaterów. Autorka nie stworzyła postaci jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych. Każdy z nich ma swoją historię, wiele niejednokrotnie trudnych wyborów za sobą i wiele możliwości przed sobą. Moim zdaniem naprawdę ciężko jest któregokolwiek z nich polubić. Oczywiście przywiązałam się do głównej bohaterki, kibicowałam jej, ale czy polubiłam? Może tą Sugar, która dorosła i zrozumiałą swoje błędy tak, ale Sugar z czasów młodości naprawdę trudno zrozumieć.
Książkę czytało się bardzo dobrze, wciągnęła mnie praktycznie od początku. Bardzo podobały mi się, retrospekcje. Przeszłość mieszała się z teraźniejszością w odpowiednich momentach, to pozwalało lepiej zrozumieć bohaterów i ich obecną sytuację. Dialogi między Sugar, a Colinem niejednokrotnie mnie rozbawiły, a przy okazji dało się w nich wyczuć chemię miedzy głównymi bohaterami.

Bardzo mi się się podobało. :)

PostNapisane: 17 lutego 2015, o 15:49
przez sunshine
Moja ulubiona SEP :smile:

PostNapisane: 24 lipca 2015, o 18:08
przez rewela
Powtórkowo przeczytałam „Czyż ona nie jest słodka” i jak za pierwszym razem mi się podobało, tak teraz jestem książką oczarowana :) i nie da się inaczej, muszę sobie o niej popisać!! BĘDĘ SPOJLEROWAĆ, więc z góry przepraszam :)

Sugar Beth jest moją bohaterką! Kupuję ją całą, ze wszystkimi jej wadami, złośliwościami, z tym całym jej popapranym życiem! Urzekła mnie ta kobieta! :D

Od najmłodszych lat, Sugar Beth a właściwie Frances Elizabeth Carey, chowana jest na księżniczkę miasteczka Parrish w Missisipi. Jej rodzina miała pieniądze, wpływy i przede wszystkim władzę. Ale w rodzinie brak było wielkiej miłości…cóż, nie ma jak źle dobrane małżeństwo! Ojciec ożenił się z kobietą piękna i majętna, z kobietą, która nie umiała pokochać swojego męża. Był jednak ktoś kogo Diddie kochała - siebie i swoją córkę. Rozpieszczała ją na każdym roku i wmawiała, że jest lepsza od innych.

Skoro Diddie kochała Sugar Beth, to tatuś w zemście za brak małżeńskiej miłości odepchnął swoją chciałoby się napisać jedyną córkę, ale nie…Griffin Carey był na tyle głupi, żeby w tym samym miasteczku mieć żonę i kochankę, ba! i z tą kochanką mieć jeszcze drugą córkę!

Winnie Davis. Winnie i Colin (do Colina za chwilę :P ) to chyba największe grzeszki młodości Sugar Beth. To przyrodniej siostrze najbardziej się obrywało… dlaczego? No cóż, Sugar Beth rozpaczliwie potrzebowała uczucia i akceptacji ojca, który niestety, całe swoje uczucia przelał na Winnie. Wciąż mam w głowie scenę, jak mała Sugar jedzie swoim różowym rowerkiem pochwalić się tatusiowi świadectwem, a on? Nic, jeszcze na nią nawrzeszczał… Żesz! Kopnąć faceta to mało!
Skoro za brak miłości nie mogła ukarać swojego ojca, Sugar karała Winnie. Nawet największe świństwo jakiego się dopuściła względem siostry, a mianowicie zabranie jej rzeczy z szatni i napuszczenie na nią chłopców, było konsekwencją zachowania Griffina. Bo przecież dla Winnie miał czas, a dla Sugar Bath niestety nie…ech…

Kiedy Sugar Beth wyjechała na studia jej życie troszkę się pokomplikowało. Zmarła jej matka, ojciec postanowił ożenić się z długoletnią kochanką i jeszcze życzył sobie, żeby Sugar to zaakceptowała bez sprzeciwu! A kiedy odmówiła, tatuś ją wydziedziczył…
A późniejsze życie Sugar Beth to już równia pochyła i powolne staczanie się… Pośpieszny ślub w wieku 20 czy też 21 lat z damskim bokserem. Rozwód. Kolejny ślub, tym razem na alkoholowym haju. Kolejny rozwód. ( choć później wdową została jak Cy zginął). Do tego problemy z pracą, łapanie się każdego zarobku…
Ciężko jej było…do czasu jak poznała starszego jegomościa, potentata naftowego Emmetta Hoopera, który został jej mężem nr 3. I tu okazało się, że miłość do starszego mężczyzny zaczęła powolną przemianę Sugar Beth. Tak, tak mała dziewczynka zaczęła dorastać! Emmet był dla niej wszystkim: przyjacielem, ojcem, mężem, kochankiem... Niestety, to szybo się skończyło, gdyż Emmett zmarł. Ale Sugar nie byłą już samotną, nieszczęśliwą kobietą! Zaopiekowała się córką swojego zmarłego męża, opóźnioną w rozwoju Delilah, stała się macochą dla 51 letniej kobiety. Było to dla Sugar Beth ogromne błogosławieństwo, bo Delilah obdarowała ją czymś najpiękniejszym, bezwarunkową miłością!
To dla Delilah Sugar Beth gotowa była wrócić do Parrish, do miejsca gdzie wszyscy ją nienawidzą, gdzie teraz prym wiedzie jej przyrodnia siostra, gdzie wrócił człowiek, któremu wyrządziła ogromną krzywdę – Colin Byrne.
Bo w Parrish czeka na nią spadek w postaci pewnego obrazu, dzięki któremu zapewni swej pasierbicy godne życie w bardzo drogim ośrodku. Niestety, wpierw musi ten obraz znaleźć...

Colin, O BEJBE! Ja nie wiem, ale tracę głowę do SEPowych bohaterów (z malutkimi wyjątkami oczywiście :P ) Jest coś w panach tworzonych przez Philips, że nie mogę się im oprzeć :D
Colin Byrne jest pisarzem pochodzącym z Anglii, a który w Parrish znalazł swój drugi dom. W wieku 22 lat skorzystał z okazji i przyjechał na Południe USA, gdzie objął stanowisko nauczyciela języka angielskiego. Jak sam pisze w „Odbiciach”, swojej drugiej książce „…miałem 22 lata i Parrish było moją nirwaną. Mieszkańcy zaakceptowali mnie, choć mówiłem z obcym akcentem, zachowywałem się dziwacznie i byłem kiepskim nauczycielem. Pisałem powieść, a Missisipi kocha pisarzy. Po raz pierwszy w życiu czułem się akceptowany. Byłem bezgranicznie szczęśliwy, dopóki mojego południowego raju nie zniszczyła dziewczyna o imieniu Valentine (czyt. Sugar Beth) (…) Nie była naprawdę niebezpieczna, dopóki ograniczała się do nastoletnich chłopców. Ale zaczęła szukać starszej ofiary. Czyli mnie”. I Sugar Beth naprawdę go zniszczyła, oskarżyła o molestowanie. Na nic były jego próby obrony, skoro mamusia Diddie miała w mieście władzę. Tak skończyła się kariera nauczycielska i Colin musiał wrócić do Anglii, gdzie ojciec zmusił go do porzucenia marzeń o pisaniu. Ale on nigdy nie zapomniał i do pisania wrócił! Stworzył swoją wielką powieść, powieść o Parrish, która okazała się bestsellerem. I ponownie wrócił do miasta…do domu!

Kiedy Sugar Beth wraca do miasteczka, Colin nie może oprzeć się pokusie i wyrównania rachunków. Nie zależy mu na zemście, chciałby tylko zobaczyć jak Sugar płacze prawdziwymi łzami, jak żałuje tego co zrobiła. Tymczasem każde spotkanie z Sugar Beth sprawia, że Colin zaczyna na nią inaczej patrzeć. Przestaje mu się jawić jako rozkapryszona księżniczka, a zaczyna dostrzega w niej coś wspaniałego. I siłą rzeczy zaczyna coś do niej czuć…i to nie tylko pożądanie…

Uwielbiam Colina, przede wszystkim za to, że tak szybko uporał się ze złością na Sugar Beth. Wiedział, czego chce i do tego dążył. Rozumiał Suger i dość szybko przeszedł na jej stronę. Każda kłótnia z nią to rozkosz czytania, takie to były dwa łobuzy :) bo SEP ma talent do genialnych dialogów!

NIE LUBIĘ Winnie! Ta kobieta mnie wkurza, a z drugim czytaniem było jeszcze gorzej! Jako młoda dziewczyna miała „przechlapane” z Sugar Beth, ale też nie robiła nic żeby się przed nią bronić. Była mięczakiem! Rozumiem, że była zakompleksiona i zamknięta w sobie, ale…no cóż! Działała mi na nerwy :) czasem ta bywa! Denerwowała mnie jej postawa względem Ryana. Wykorzystała chłopaka, zaciążyła z nim, on się z nią ożenił. I proszę! Potem pokutowała za swój grzeszek i zawsze starała się być cudowną żoneczką. Przez 14 lat przyzwyczaiła go do rozpieszczania, a potem nagle przestaje się jej to podobać! Ma do niego żal, że on się nie stara? Kurcze!
Irytowało mnie, że Winnie nie umie przejść do porządku dziennego z pewnymi sprawami. To co robiła Sugar 15 lat temu było dziecinne, fakt, za to zachowanie dorosłej Winnie? No proszę? Zazdrosna o Sugar Beth, ciągle o nią zazdrosna, NAWET PO LTACH… i jak dla mnie trochę późno się ogarnęła, ale dobrze, że w ogóle :) i nagle ta wielka siostrzana miłość, bleee….

Nie rozumiem też Seawillows i ich nienawiści do Suger Beth i ich uwielbienia Winnie. Przecież wcześniej też jej dokuczały, prawda? W końcu jak trzymały się z Sugar, to złe co ona zrobiła było też na ich sumieniu, prawda?

Brawo za postać Gigi! Jak o niej czytałam poczułam się znów jak nastolatka, z burzą hormonów :P

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 17:46
przez obession
Ładnie to ujęłaś Rewelo, :) ale nie mogę się z Tobą zgodzić we wszystkich aspektach. Zwłaszcza jeżeli chodzi o Sugar, za bardzo ją wybieliłaś i zrzuciłaś całą winę na ojca. Owszem on jest za to odpowiedzialny, ale każdy sam decyduje co robi, nie musiała być aż tak złośliwa dla Winnie, a tego co zrobiła Colinowi nie może tak po prostu usprawiedliwić.

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 18:10
przez Papaveryna
Obession :lovju:
Tutaj my chyba jako jedyne myślimy identycznie ;)

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 18:18
przez obession
:lovju: too.
Dobrze, że nie jestem sama. ;) Po prostu Sugar, owszem też była ofiarą okoliczności, ale czy musiała być aż taka? Zwłaszcza jeżeli mowa o Colinie, bo zachowanie wobec Winnie może trochę usprawiedliwić, choć oczywiście nie całkiem. Mimo, że Winnie nie lubię w ogóle.

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 20:16
przez szuwarek
najkrócej , to chyba książka o wybaczaniu. Bo tak naprawdę zapomnieć i wybaczyć jest bardzo, ale to bardzo trudno. Collin potrafił to zrobić. Winni (matko jak jej nie lubię!) nie potrafiła. Zachowała się małostkowo, dziecinnie i ... po prostu niedojrzale.
Zgadzam się z obe - Sugar sama odpowiadała za swoje czyny. I o ile jej traktowanie Winni można jakoś tłumaczyć wiekiem, ojcem, sytuacją, to to co zrobiła Collinowi - to był szczyt. I za to dostała późniejsza karmę. Jej tez chyba nie polubiłam. Bo miałam wrażenie, że gdyby nie dostała od życia w d... to byłaby straszną potworzycą. Całą książkę uratował IMHO Collin.

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 20:32
przez obession
Szuwarku super to podsumowałaś. :) I też tak sądzę, że gdyby Sugar nie została kopnięta przez życie w cztery litery, to dalej byłaby rozpieszczoną pannicą z wybujałym ego.

PostNapisane: 26 lipca 2015, o 20:49
przez rewela
ja zrzucam winę na ojca, na matkę, na wychowanie w poczuciu wyższości, brak miłości, bo młodzieńcze zauroczenie Ryanem jakoś z miłością miał mało wspólnego, wiecie najpopularniejsza dziewczyna ma najprzystojniejszego kawalera... otoczenie warunkuje to kim jesteśmy, kim się stajemy! i dobrze, że Sugar Beth dostała po tyłku, bo nowe warunki pozwoliły jej dojrzeć :) cóż powiedzieć, Sugar po prostu długo dojrzewała :)
a co do tego co zrobiła Colinowi? paskudne to było! nie usprawiedliwiam jej, ale rozumiem tok jej myślenia, ktoś postawił się, księżniczce, więc trzeba było się zemścić...

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 13:45
przez Papaveryna
obession napisał(a): :lovju: too.
Dobrze, że nie jestem sama. ;) Po prostu Sugar, owszem też była ofiarą okoliczności, ale czy musiała być aż taka? Zwłaszcza jeżeli mowa o Colinie, bo zachowanie wobec Winnie może trochę usprawiedliwić, choć oczywiście nie całkiem. Mimo, że Winnie nie lubię w ogóle.

Też nie lubię Winnie, ale jakoś rozumiem jej chęć odegrania się :haha:
A jeśli chodzi o Sugar, to jak zaczyna się trzęsienie nad nią i nad tą książką w ogóle, to dostaję samoczynnego zapłonu. Zresztą miałaś okazję zobaczyć :evillaugh: Zazwyczaj staram się w ogóle nie odzywać, jak jest o niej mowa.
Na początku byłam super zadowolona, lubiłam Sugar, ale po jakimś czasie, jak myślałam o tej książce miałam w pamięci wyłącznie złe rzeczy, które robiła Sugar innym i to jaka była. Złośliwa i wstrętna. Ogólnie straciłam potem całą sympatię do tej książki. Jestem pewnie wyjątkiem, ale trudno. Widocznie zawsze muszę się wyróżniać :P

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 19:03
przez rewela
Very, Ty musisz nie lubić, żebym ja mogła uwielbiać :P
hihihi :D

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 19:08
przez Papaveryna
Może tak być ;) Zresztą może nie aż tak bardzo nie lubię całej książki, tylko mam dużo zastrzeżeń do głównej bohaterki i wiwaty na jej cześć do mnie nie przemawiają :P

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 19:34
przez obession
Papaveryna napisał(a):Też nie lubię Winnie, ale jakoś rozumiem jej chęć odegrania się :haha:
A jeśli chodzi o Sugar, to jak zaczyna się trzęsienie nad nią i nad tą książką w ogóle, to dostaję samoczynnego zapłonu. Zresztą miałaś okazję zobaczyć :evillaugh: Zazwyczaj staram się w ogóle nie odzywać, jak jest o niej mowa.
Na początku byłam super zadowolona, lubiłam Sugar, ale po jakimś czasie, jak myślałam o tej książce miałam w pamięci wyłącznie złe rzeczy, które robiła Sugar innym i to jaka była. Złośliwa i wstrętna. Ogólnie straciłam potem całą sympatię do tej książki. Jestem pewnie wyjątkiem, ale trudno. Widocznie zawsze muszę się wyróżniać :P


Chyba rozumiałabym chęć odegrania się gdyby nie fakt, że w dorosłym życiu to Winnie była tą wygraną, a Sugar w ogóle nie dopisało szczęście. Winnie miała to wszystko co kiedyś Sugar, po co jeszcze te zabawy w upokarzanie? Ja to widzę tak, że Winnie do końca pozostała tą samą zakompleksioną i niepewną siebie osobą, która dawała pomiatać sobą w szkole. I z jakiś dziwnych obaw postanowiła się zemścić.

Oj tak, dyskusja była piekielna. :evillaugh:
Ja ani Sugar lubię, ani nie lubię, nie jest też mi obojętna, raczej budzi dużo sprzecznych odczuć.
Ale mimo, że tak naprawdę nie lubię żadnego z bohaterów, to książkę lubię. :D

rewela napisał(a):ja zrzucam winę na ojca, na matkę, na wychowanie w poczuciu wyższości, brak miłości, bo młodzieńcze zauroczenie Ryanem jakoś z miłością miał mało wspólnego, wiecie najpopularniejsza dziewczyna ma najprzystojniejszego kawalera... otoczenie warunkuje to kim jesteśmy, kim się stajemy! i dobrze, że Sugar Beth dostała po tyłku, bo nowe warunki pozwoliły jej dojrzeć :) cóż powiedzieć, Sugar po prostu długo dojrzewała :)
a co do tego co zrobiła Colinowi? paskudne to było! nie usprawiedliwiam jej, ale rozumiem tok jej myślenia, ktoś postawił się, księżniczce, więc trzeba było się zemścić...


A Rewelo co do tego co napisałaś o Sugar, to jednak mnie nie przekonasz. ;) Poza tym mnie się wydaje, że matka kochała Sugar, owszem popełniła wiele błędów w jej wychowaniu, ale ją kochała. I pewnie, że to wszystko: ojciec, matka, pieniądze, popularność spowodowały po częśći, że Sugar była jaka bała. I gdyby to było jej dziecięce i wczesnonastoletnie zachowanie, to można by całkowicie na to zwalić winę. Ale w liceum ludzie mają już praktycznie pełną świadomość swoich czynów. I Sugar wcale nie musiała taka być, nie musiała mścić się na Winnie za winy ich ojca. I dlatego nastoletniej Sugar nie lubię ani trochę.

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 19:54
przez Papaveryna
Obession, właśnie za to nie lubię Winnie, że pozbierała te wszystkie ochłapy :zalamka: Chłopa byłego Sugar wzięła na dziecko, te 'przyjaciółki' od siedmiu boleści przejęła :zalamka: Ja bym nie chciała mieć z nimi nic do czynienia, a raczej im też dałabym do pieca :twisted:

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 20:04
przez obession
O to właśnie, nie dojść, że majątek, miłość ojca, to jeszcze wszystko inne co kiedyś należało do Sugar, jakby koniczynie chciała być na jej miejscu. A najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że i tak nie była szczęśliwa...

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 20:14
przez rewela
Papaveryna napisał(a):Obession, właśnie za to nie lubię Winnie, że pozbierała te wszystkie ochłapy :zalamka: Chłopa byłego Sugar wzięła na dziecko, te 'przyjaciółki' od siedmiu boleści przejęła :zalamka: Ja bym nie chciała mieć z nimi nic do czynienia, a raczej im też dałabym do pieca :twisted:


i w tej kwestii cudnie się zgadzamy! :D
ale Winnie była mięczak i tyle :)

obession napisał(a):A Rewelo co do tego co napisałaś o Sugar, to jednak mnie nie przekonasz. ;) Poza tym mnie się wydaje, że matka kochała Sugar, owszem popełniła wiele błędów w jej wychowaniu, ale ją kochała. I pewnie, że to wszystko: ojciec, matka, pieniądze, popularność spowodowały po częśći, że Sugar była jaka bała. I gdyby to było jej dziecięce i wczesnonastoletnie zachowanie, to można by całkowicie na to zwalić winę. Ale w liceum ludzie mają już praktycznie pełną świadomość swoich czynów. I Sugar wcale nie musiała taka być, nie musiała mścić się na Winnie za winy ich ojca. I dlatego nastoletniej Sugar nie lubię ani trochę.


Obe, ja tam nikogo nie chcę przekonywać do Sugar :) ważne, że ja ją lubię :) ale, żeby nie było, muszę coś jeszcze rzec :)
Diddie kochała, ale jej miłość była toksyczna, ja ją taką odbieram :) tylko szkodziła... Diddie to była zło.. ale jak mówię, to tylko moje zdanie :)
a i jeszcze jedno...licealiści to świry, zwłaszcza, ci co mają władzę :) wiem, przeżyłam na własnej skórze :P ale mi to na dobre wyszło :P a dzisiejsi licealiści to porażka! myślą, że wszystko im wolno!

PostNapisane: 27 lipca 2015, o 20:20
przez Levanda
Po samym opisie korci mnie żeby wydać wyrok :P Nie wiem, czy dałabym radę przeczytać.

PostNapisane: 28 lipca 2015, o 14:29
przez obession
Lev nie skreślaj tak od razu, bo to nie jest zła książka, tylko bohaterowie trochę hmmm... wyjątkowi. :P

PostNapisane: 28 lipca 2015, o 14:49
przez Levanda
No właśnie pewnie ta wyjątkowość by mnie odrzuciła :PP

PostNapisane: 28 lipca 2015, o 16:51
przez obession
Dopóki nie spróbujesz to nie będziesz wiedzieć. :hyhy: