Strona 1 z 1

Me, Cinderella? - Aubrey Rose (Księżycowa Kawa)

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 01:10
przez Księżycowa Kawa
Obrazek

One kind deed can change your life forever...
Brynn Tomlin could never afford to follow her heart. But when she sees a stranger shivering in the snow outside of the college library, an inexplicable urge leads her to buy him a hot cup of coffee. It's just a small act of kindness, a few words of conversation. Brynn should be focusing on her finals, after all, not on the man who looked up at her gratefully with piercing blue eyes.
He could have been anyone - a janitor on break, a graduate student, a bum. But the man standing outside in the cold turns out to be Dr. Eliot Herceg, one of the most brilliant minds in mathematics and heir to a fortune. After years of reclusive isolation, he now finds his heart awakening to the kind girl whose name he does not know.
Brynn has spent her life trying to forget her desires, and Eliot's deep wounds have taken nearly a decade to heal. After so much hurt, will either of them be able to open their hearts again?


Miałam wspomnieć o „Me, Cinderella?” Aubrey Rose i czym niniejszym czynię:
W ramach przypadkowych lektur (szukałam czegoś innego) zdarzyło mi się trafić na „Me, Cinderella?” i nie mam powodu, aby tego żałować. Choćby dlatego, że spodziewając się, iż historia będzie odwoływać do baśni o Kopciuszku, byłam skłonna zajrzeć do środka, aby zobaczyć, jak to będzie się przedstawiać. I faktycznie w tej opowieści stykamy się z luźnym nawiązaniem do tej baśni we współczesnej i to całkiem interesującej odsłonie. Niemniej jednak „Me, Cinderella?” nie trzyma się kurczowo znanego schematu, podążając własną drogą.
Otóż, poznajemy Brynn Tomlin, gdy jest studentką matematyki na Uniwersytecie Pasadena w południowej Kalifornii. Po śmierci matki, gdy ojciec ponownie się ożenił, zamieszkała z babką, która specjalnie dla niej przyjechała z Węgier. Finansowo wiedzie się im nieciekawie, tym bardziej, że ojciec ogranicza się do rzadkich telefonów, nijak nie wspomagając córki (nowa rodzina okazuje się ważniejsza). W rezultacie dziewczynie brakuje pewności siebie i czuje się dość wyobcowana, nie do końca potrafiąc odnaleźć się w otaczającym ją świecie. Ucieczki szuka w matematyce, która nigdy jej nie zawiodła.
I tak pewnego śnieżnego dnia Brynn widzi mężczyznę siedzącego na ławce przed biblioteką i pod wpływem impulsu kupuje mu kawę. To krótkie spotkanie rozbudza jej ciekawość, gdyż mężczyzna okazuje się młody, przystojny, choć z blizną na twarzy. Potem natyka się na niego podczas nocnego spaceru, nadal nie zdając sobie sprawy, z kim ma do czynienia. Dopiero trzecie spotkanie uprzytomnia jej, kim jest tajemniczy mężczyzna, który coraz bardziej ją interesuje i sprawia, że marzy o czymś więcej.
Ogólnie rzecz biorąc, owa przypadkowa uprzejmość okazuje się ważna dla doktora Eliota Hercega, który ma za sobą nie najlepszy okres. Chociażby ta cała polityka uczelniana, gdzie między innymi nalegano na staż wybrał określoną osobę (syn dziekana), zwrócono mu uwagę, że od dawna nic nie publikuje (brak postępów w badaniach), ani się nie udziela na uczelni itp. Prócz tego pomimo upływu czasu wciąż jeszcze nie uporał się z tragedią z przeszłości oraz z poczuciem winy, które nie przestaje go prześladować. Ten wątek został zgrabnie ujęty.
Tak się składa, że Brynn walcząc o staż matematyczny, który ma się odbywać na Węgrzech, co dla niej odgrywa to istotną rolę, spotyka w końcu oficjalnie doktora – jest egzaminatorem. Wkrótce potem Eliot ma okazję się przekonać, gdy ucieka po teście przed rozmową kwalifikacyjną, że dziewczyna wcześniej podała mu fałszywe dane. Według mnie zachowała się co najmniej nierozsądnie, ale z drugiej strony po sześciogodzinnym teście z zaawansowanej matematyki, no cóż, mogły jej się przepalić niektóre szare komórki. Aczkolwiek Herceg się nie poddaje i postanawia ją odnaleźć, lecz ma niewiele na to czasu.
Tak w ogóle, to nie jest historia o poszukiwaniu Kopciuszka, lecz o tym, co było później, gdy już zaginiona się znalazła. Z jednej strony nie dzieje się tak wiele, gdyż jest sporo o emocjach, o próbie poradzenia sobie z przeszłością, z lekka wręcz melancholijnie. Z drugiej natomiast to wszystko jakoś układa się w całość, tworząc konsekwentną opowieść. A Brynn i Eliot pasują do siebie. Niewątpliwie przy tym wbrew wcześniejszych pozorom Brynn nie okazuje się nieporadną sierotą, czyli nie czeka na cud, lecz nawet podejmuje działania, walcząc o własne szczęście. W każdym razie bardziej niż Eliot. Na jego korzyść przemawia fakt, że nie chce i nie usiłuje ściągać na dziewczynę własnych demonów, które go prześladują.
Cała historia kończy się bez wątpienia dobrze, głównie dzięki Brynn, niemniej jednak istnieje kontynuacja, której zamierzam poszukać. Ma interesujący tytuł: „Broken Prince”. Wyszło przy tym, że wcześniej nie dość dokładnie to sprawdziłam.
„Me, Cinderella?” ze względu na tematykę rzecz jasna trochę odwołuje się do matematyki, lecz jakoś to nie przeszkadza w czytaniu, ani we zrozumieniu, o czym to jest. No chyba, że ktoś ma ochotę dowiedzieć się, co się kryje za takimi hasłami, jak relacja równoważności, teoria liczb itp. Sama sobie to odpuściłam, uznawszy, że mogę się obejść bez tej wiedzy.
A propos, nawet pojawia się prawdziwy książę.
Podsumowując pokrótce, jest dobrze, choć chwilami wydaje mi się, że można było sięgnąć głębiej. Mam nadzieję, że tyle wystarczy.


Ps. Moim zdaniem okładka nieźle oddaje nastrój tej historii.

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 12:42
przez Viperina
Proszę oddać plusy!!!

Zainteresowałaś mnie, niestety, kolejna rzecz dostępna tylko po angielsku...

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 14:21
przez Księżycowa Kawa
Zastanawiam się, czy to nie jest bardziej interesujące, dlatego że czytałam w obcym języku. W zasadzie to takie dłuższe opowiadanie do kawy, które przyjemnie się czyta.
A w kwestii języka, no cóż, to wygląda, jak wygląda. W takiej chwili zwykle żal, że nie zna się co najmniej kilku języków :smutny:

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 14:26
przez Viperina
Ja znam kilka (z polskim czytam w trzech), ale akurat niestety nie ma wśród nich angielskiego, chociaż porozumiewam się także po angielsku...

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 14:35
przez Księżycowa Kawa
Nieźle. U mnie polski i trochę angielski. Ale skoro jesteś w stanie porozumiewać w tym języku, czy nie warto było spróbować i czytać?

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 14:53
przez Viperina
Wiesz, z tym porozumiewaniem się to jest tak, że dogadam się w bardzo podstawowym zakresie (turystycznie głównie). Na swobodne czytanie (tak jak czytam w innych językach, to jest w tym samym tempie, co po polsku), to zdecydowanie za mało :)

PostNapisane: 11 stycznia 2015, o 14:58
przez Księżycowa Kawa
U mnie też coś w tym stylu :hyhy: I po angielsku raczej wolno czytam, dlatego częściej wybieram po polsku, ale ćwiczę tempo. Poza tym interesują mnie niektóre niedostępne pozycje, właściwie coraz bardziej.

PostNapisane: 12 stycznia 2015, o 12:48
przez mad_line
Kawo, mnie tez zachęciłaś. Kiedy ja sama szukam czegoś nowego do czytania, najczęściej nie kończy sie to dobrze :roll: Widziałam na GR, że jest kolejna część http://www.goodreads.com/book/show/20310014-broken-prince. Zamierzasz przeczytać?

PostNapisane: 12 stycznia 2015, o 15:18
przez Księżycowa Kawa
Wiedziałam o tej drugiej części, ale na początku myślałam, że jest niepowiązana albo luźno. Dopiero jak sprawdziłam za drugim razem, dotarło do mnie to kontynuacja. Tak, zamierzam, jak tylko zapewne dorwę. Będzie o przeszłości Eliota i zapewne o tym, jak sobie radzą, co mnie interesuje.
Tak w ogóle, to Rose czytałam jeszcze „Blind Wolf” – o ślepym wilkołaku, również pierwsza część dobrze się kończy, ale ma kontynuację; zainteresowało mnie to – tak trafiłam na tę autorkę. Poza tym ma jeszcze jedną z ładną okładką – tam również bym zajrzała, jak trafi się okazja.
Rose pisze raczej tak spokojnie, zrównoważenie pod względem emocji, niezbyt oryginalnie, ale pojawiają się interesujące elementy.

Broken Prince - Aubrey Rose

PostNapisane: 7 czerwca 2015, o 15:40
przez Księżycowa Kawa
Obrazek

The thrilling new follow up to the new adult bestseller Me, Cinderella? by New York Times and USA Today bestselling author Aubrey Rose!

Happily ever after is just what they say in books. Real life is MUCH more complicated.

Brynn can't believe her good luck. Her Cinderella story continues as she finds herself studying math in a castle on the edge of a Hungarian forest. However, no fairy tale lasts forever, and a letter about her mother's death opens up a whole new world of nightmares...

Eliot, finally back in Hungary, is haunted by the lie he told ten years ago to protect his family. Now he finds that he can no longer hide his dark past from Brynn, and time is running out to finish his life's work in mathematics.

The problem that neither one of them can solve is this:
Once broken, can two shattered lives ever be made whole again?



Jako że w „Me, Cinderella?” nie wszystkie wątki zostały dopowiedziane do końca, tak powstał „Broken Prince”, który to całkiem zręcznie uzupełnia. Równocześnie przy tym pozostawił we mnie dość mieszane wrażenia, aczkolwiek ostatecznie oceniam tę pozycję pozytywnie.

Podoba mi się miejsce akcji, czyli Węgry, a dokładniej Budapeszt, chociaż aż tak dużo na ten temat nie ma informacji, ale mimo to daje się zauważyć. I w pewien sposób stanowi to dla mnie miłą odmianę.

Sama historia dzieje się kilka tygodni po zdarzeniach, które miały miejsce w „Me, Cinderella?” i z którymi zarówno Brynn Tomlin, jak i doktor Eliot Herceg nie najlepiej sobie radzą, nie za bardzo mogąc się odnaleźć w tym wszystkim. Pojawia się w nich sporo wahania oraz rozmaitych wątpliwości, co nawet jest logiczne. W pewnym sensie na przeszkodzie stoi im przeszłość, z którą nadal nie do końca się uporali, oddziałując na obecnie podejmowane decyzje. Poza tym brakuje im pewności siebie, a także śmiałości w działaniu, co znacząco wpływa na ich reakcję. Chwilami wręcz za mną chodziło, że dobrze by im zrobiła porządna kłótnia. Tyle że na to byli zbyt ostrożni. Z jednej strony to ma sens i wydaje się takie ludzkie, lecz z drugiej mam wrażenie, że Aubrey Rose trochę nierówno to poprowadziła, przez co wyszło nadmiernie melancholijnie, szczególnie w niektórych momentach. Wprawdzie cały ten sentymentalny nastrój pasuje do tej opowieści, lecz zarazem moim zdaniem został nieco zbyt mocno podkreślony, trochę zbyt dużo położono na to nacisk, zwłaszcza w pewnych miejscach. Aczkolwiek na szczęście w końcówce to powoli się zaciera.

Dodatkowo przy tym miałam wrażenie, że Eliot za mało się stara, nie przykłada się do budowania związku, przynajmniej na początku, ponieważ później, gdyż już się wziął w garść i zrobił to, co należy i tym samym sprawy ruszyły na jego korzyść. A nawet znalazł ładny sposób, aby się oświadczyć. Z kolei u Brynn pojawiło się całkiem sporo niezdecydowania w postępowaniu, ale biorąc pod uwagę, co przeszła i z czym się zmaga, ostatecznie to nie wydaje się przesadzone. Chociaż Brynn mogłaby rzadziej się odwoływać się do tej historii o Kopciuszku.

W przypadku Brynn i Eliota przede wszystkim chodziło o to, że przemilczanie pewnych spraw czy też nieumiejętność mówienia o trudnych przeżyciach wpływała negatywnie na ich związek, przez co mieli okazję przekonać się, że sama miłość nie wystarcza, że do prawdziwego szczęścia potrzebne jest coś więcej. Niemniej jednak gdy co do czego przyszło, odnaleźli właściwą ścieżkę. Zależało im wystarczająco, aby walczyć o swoje, a także zmierzyli się z przeszłością, wybierając przyszłość.

Oprócz tego przychodzi mi na myśl, że parę rzeczy mogłoby być inaczej zrobionych. Na przykład owo przesłuchanie przez policję jakoś do mnie nie przemawia, gdyż w tym miejscu bardziej by pasowała raczej niezobowiązująca rozmowa, może dopiero później, gdyby pewne wypadki potoczyły się inaczej. Wątek z morderstwem czy też zamieszkami również mógłby zostać inaczej wpleciony. Niemniej jednak nie rzuca to jakoś specjalnie w oczy, tym bardziej że nie burzy konstrukcji opowieści.

Jednocześnie przy tym chciałbym zauważyć jedno, a mianowicie kiedy Eliot zmagał się z ruszeniem z miejsca, gdy przeprowadzał poszukiwania dowodu do równania matematycznego w przypadku swojej teorii (nie wnikałam, o co tam dokładnie chodzi, gdyż to zdecydowanie nie moja bajka), pierwsza jednak wpadłam na to, jaką ścieżką należy podążyć dalej i gdzie trzeba szukać rozwiązania problemu, choć bynajmniej nie jestem genialna jak Eliot i szczerze mówiąc, nie mam kompletnego pojęcia, co z tego dowodu wynikało. Grunt, że on wiedział.

Ogólnie rzecz ujmując, powiedziałabym, że „Broken Prince” jest wartą uwagi lekturą, gdy szuka się czegoś spokojnego oraz opierającego się głównie na emocjach, ponieważ z tym Aubrey Rose całkiem nieźle sobie poradziła, przynajmniej w przypadku takich bohaterów, jak Brynn i Eliot.

PostNapisane: 8 czerwca 2015, o 14:41
przez Duzzz
Jeju, jaka okładka :drool:
Tak nawiasem mówiąc mam e-booka obu, ale jeszcze się nie wzięłam :red: Urlop by mi się przydał bym mogła to wszystko nadgonić :red:

PostNapisane: 8 czerwca 2015, o 17:35
przez Księżycowa Kawa
Nie dość, że krótkie, to jeszcze szybko się czyta :wink: Chętnie dowiem się, co będziesz miała do powiedzenia na ten temat.
A pierwsza część obecnie jest darmowa na Amazonie.

PostNapisane: 8 czerwca 2015, o 20:11
przez Duzzz
Kopciuszek jeszcze musi na swoją kolej poczekać, niestety :bezradny:
Ale spokojnie jak będę czytać dam znać :D

PostNapisane: 9 czerwca 2015, o 16:51
przez Księżycowa Kawa
Zgadza się, niektóre pozycje muszą poczekać na swoją kolej – czasu chyba nie da się wykiwać :wink: