Strona 1 z 2

Lokator do wynajęcia - Iwona Banach (Papaveryna)

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 09:23
przez Papaveryna
"Lokator do wynajęcia" Iwona Banach.


Od dłuższego czasu nie ciągnęło mnie w ogóle do naszych rodzimych autorek. Wyjątkiem była książka Igi Adams, którą pożyczyłam od Lucy dla śmiechu i "Zacisze 13" Rudnickiej, które nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. "Lokator do wynajęcia" trafił do mnie również za pośrednictwem Lucy. Stwierdziła, że humor zawarty w tej książce może mi przypasować i była ciekawa jak ją odbiorę...
No to jedziem z tym śledziem... ;)

Nasza główna bohaterka Miśka to przedsiębiorcza, pyskata dziewczyna z ironicznym poczucie humoru. Dorabia sobie jako lokatorka do wynajęcia - zamieszkuje i dogląda domy ludzi, którzy musieli gdzieś wyjechać i na jakiś czas je opuścić. Pomaga jej kolega Noldi. Poczciwy mięśniak z umysłem Einsteina i mentalnością Kubusia Puchatka, który jajecznicę poddaje godzinnej obróbce w piekarniku. Wraz z patelnią.
Aktualnym zadaniem bohaterów jest opieka nad domostwem stojącym pod uroczym numerem 666 w maleńkiej górskiej wiosce Zawilec. Miśka została również poproszona przez właściciela o dyskretne monitorowanie dwóch starszych pań mieszkających w drugim domu na tej samej posesji. Starowinki - Janina, w skrócie Nina, oraz Jadwiga, w skrócie Bella, są najwyraźniej zaginionymi siostrami bliźniaczkami Babci Mazurowej z serii o Stephanie Plum :rotfl: Nie obce jest im hodowanie na parapecie roślinek, którymi zainteresował się miejscowy policjant (na szczęście był z rodziny, bo większość mieszkańców wioski to rodzina), podejrzane grzybki przypadkiem pomyliły z opieńkami, datura w ogródku wysiała się sama, w ramach walki z nudą urządzają seanse spirytystyczne, a smok, przez którego odebrano im prawo jazdy wcale nie był fioletowy tylko zwykły taki. Zielony.
W szopie trzymają swoje wypasione sportowe auto oraz koparkę (?), a żeby nikt niczego nie podpierdzielił za alarm służy granat zawieszony na zawleczce. Nie obca jest im także znajomość obsługi laptopa oraz władania maczetą :hahaha:
Mają też psy ;) Nowofundland o wdzięcznym imieniu Kruszynka oraz york Pańcia, które sieją popłoch wśród wszystkich ludzi oraz zwierząt nawiedzających okolicę.
Dom pod numerem 666 również ma swoje atuty ;) Podobno nawiedza go duch wisielca, który to według pań starszych dyndał tak sobie przez dłuższy czas póki ktoś zupełnie przypadkiem przez okno nie zobaczył, że wisi. W końcu ludzie swoje życie mają ;)
Wisielec słynie z tego, że od czasu do czasu sobie powyje. A dom ma tak, że rzuca. Zwłaszcza podczas burzy i głównie robi bajzel w kuchni. W ruch idą noże, sztućce i garnki, a czasem sięgnie i po grubszy kaliber w postaci maszynki do mięsa.
Na strychu natomiast ukrywa się tajemnicza dziewczyna, która kradnie kotlety schabowe oraz serce Noldiego i podejrzanie szybko znika...

Akcja nabiera rozpędu kiedy to pojawia się trup, który znika w dziwnych okolicznościach. Poszukiwania zaginionego denata prowadzą do odnalezienia zwłok tym razem całkiem nieżywych w dodatku z widocznymi śladami mordu.
Po nocach ktoś zaczyna kopać na terenie posesji dołki, a w międzyczasie usiłuje włamać się do jednej z piwnic,a potem ukraść auto starych wariatek, ale zostaje ostrzelany przez jedną z nich. Fama głosi, że złodziej miał ze sobą piłę mechaniczną, którą odciął sobie rękę i nogę, a uciekając zabrał je ze sobą, aby nie pozostawić śladów. Piłę oczywiście też zabrał.
Kiedy od śledztwa zostaje odsunięty Józek - policjant spokrewniony ze staruszkami i znalezionymi zwłokami, a na jego miejsce przysyłają nadętego Dupka z Krakowa, zaczyna się bojkot. Nie udzielają mu istotnych informacji, nasyłają psy, a kot w ramach solidarności sika mu do teczki, buntują przeciw niemu miejscową ludność i częstują kawą z naftaliną. To ostatnie to niby przypadek... Podkomisarz zaczyna drżeć o własne życie :P
Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że dostaje na rękach parchów, zrywając kwiaty, które panie starsze kazały posadzić w wykopanych dołkach żeby podwórko wyglądało ładniej. Niewinne roślinki okazują się gorejącym krzewem i wybuchają przy wysokich temperaturach :evillaugh:

"Lokator do wynajęcia" to naprawdę zabawna komedia z masą zakręconych dialogów i wątkiem kryminalnym. W tle mamy mały wątek romansoholiczny, ale słabo wyeksponowany .
Ja osobiście uśmiałam się przy tej książce do łez. Czytało się szybko, fajny, prosty język,a główni bohaterowie oraz postacie poboczne kładły mnie na łopatki :rotfl: Zwłaszcza odlotowe pomysły nadaktywnych pań starszych oraz to, że miejscowa ludność niczego nie może zrobić normalnie i nawet najprostszą czynność zamienia w totalny kabaret ;)
Mam nadzieję, że Lucy będzie ukontentowana :P Książki nie zjechałam, a nawet zapragnęłam nabyć sobie egzemplarz na własny użytek ;)
Bardzo dziękuję za pożyczenie i zachęcenie mnie do lektury :padam:

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 11:59
przez Lucy
Coś mi podpowiadało ,że ci się spodoba :smile:

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 13:25
przez Duzzz
Uśmiałam się przednie czytając recenzję :evillaugh: Zarezerwowałam już w bibliotece :evillaugh:

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 14:43
przez •Sol•
aaa muszę poczytać :smile: może też kupić :evillaugh:

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 18:48
przez Dorotka
Czytałam jakiś czas temu. Całkiem fajna historia. Miłe na oko staruszki to w rzeczywistości dość upiorne intrygantki, dzięki którym w domu obok zaczyna straszyć, a nocami noże fruwają po kuchni siejąc spustoszenie. :D
Główna bohaterka jak dla mnie trochę zbyt twardo stąpa po ziemi i przydałoby się jej nieco luzu, ale w sumie da się ją lubić. W tle niewielki wątek romansowy między główną bohaterką a miejscowym artystą rzeźbiarzem, którego ona początkowo mylnie bierze za zwykłego stolarza - tu świetna scena, gdy Miśka zjawia się u niego w domu i zleca mu naprawę poręczy przy schodach w "straszącym" domu, gdzie teraz mieszka. :hyhy: Musiał się chłopak porządnie zdziwić. :rotfl:
Plusy:
- naprawdę można się pośmiać,
- sporo akcji,
- całkiem ciekawe pomysły na drobne intrygi, których w tej powieści jest mnóstw,.
- postacie, szczególnie rdzenni górale [a właściwie góralki] kapitalnie przedstawione. Da się wyczuć tę ich słynną zadziorność. :wink:

Minusy:
- główna intryga kryminalna nieco kuleje, ale da się to autorce wybaczyć
- i trochę za długa jest ta historia. Spokojnie można ją było zmieścić w mniejszej ilości stron.
- Żałuję też, że romans Miśki z artystą rzeźbiarzem został potraktowany tak po macoszemu, bo z pewnością tak dodałby kolorytu tej opowieści.
Ale polecam ją gorąco, bo to prawdziwa perełka w naszym polskim "ogródku".

PostNapisane: 11 grudnia 2014, o 19:33
przez Księżycowa Kawa
Zapomniałam, że miałam do tej książki zajrzeć…

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 09:12
przez •Sol•
przeczytałam.
Generalnie fajnie, lekko i w ogóle, ale troszkę rzeczy mnie wkurzało.
niektóre dialogi były zaplątywane na siłę. Żeby wyszło zabawnie, wychodziło wkurzająco.
Bohaterki - znaczy Miśka i Witka. Nie polubiłam ich, obie mnie wkurzały, a Miśka z tymi jej fochami na temat ślubu babci :zalamka:
Romans Miśka-Andrzej. Jaki romans ja się pytam? Rozumiem że mogło iskrzyć (nie czułam, kłócili się tylko) ale ślub? Bo matki i ciotki chcą? Bez jednego buziaczka, bez randki, bez niczego? Nie. Kurka nie kupuję tego.
Intryga - zakręcona jak to Dorotka mówi ruski termos (cudne określenie Dorotko ;) zapamiętałam, nie dało sie inaczej) ale też mnie irytowała bo była mało sensowna a nie jakoś wybitnie ciekawiła,

Wybuchy śmiechu? Uśmiechnęłam się kilka razy, czytało się lekko ale żebym rechotała? No już niekoniecznie ;)
lektura na taki upalny dzień ok, ale nic poza tym ;)

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 10:48
przez Papaveryna
A mnie tam się podobało. Zwłaszcza starsze panie ^_^

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 13:04
przez •Sol•
stare panie były bomba. Ratowały wszystko ;)
no i zwierzaczki :hyhy:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 13:23
przez Papaveryna
Duży piesek genialny był :) I jeszcze ten komisarz, jak ludzi napuścili na niego i ciągle mu coś robili, truli go i tak dalej. Oczywiście to wszystko przypadkiem :P
A Miśka faktycznie trochę dziwna była i ten 'romans' taki mooocno łysawy ;)

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:12
przez Dorotka
Ale musicie przyznać, że na nasze rodzime warunki ta książką dość pozytywnie się wyróżnia. Nie ma w niej romansu na miarę Diany Palmer, nie ma wątku kryminalnego jak u Stefci Plum, ale w tym ogromnym wręcz zalewie historii o odziedziczonym domkach po babci, pensjonacikach w leśnej głuszy, itp. akurat ta historyjka jest dość oryginalna i miejscami zabawna.

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:21
przez KatiaBlue
Już kocham tę książkę :D
Starowinki - Janina, w skrócie Nina, oraz Jadwiga, w skrócie Bella

Jak widzę Ninę w Janinie to nie mogę się dopatrzeć tej Belli w Jadwidze XD

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:30
przez •Sol•
Very, komisarz z jego szczęściem :hahaha:

romansu mi brakło, a Miśka na Andrzeja nie zasługiwała :P

Dorotko, masz rację. Wyróżnia się pozytywnie.
Jest pogodna, optymistyczna, tylko czasem troszkę na siłę silą się na żart ;)

Jadwiga - Jagoda - Jogobella
nie widzę innego skojarzenia :evillaugh:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:32
przez KatiaBlue
Jadwiga - Jagoda - Jogobella?
Hehe XD zaczynam zazdrościć :D

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:33
przez •Sol•
to moje prywatne, w książce tak nie było :P

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:36
przez KatiaBlue
Okej :D i tak mi się spodobało. Żeby mi się teraz nie wbiło i swoich dzieci nie pokrzywdziła w przyszłości..

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:46
przez Dorotka
Sol - masz rację, chwilami humor jest wymuszony, a poza tym akcja przeciągana na siłę,
Spoiler:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 15:48
przez •Sol•
owocowo-kwiatowe imiona o dziwo lubię ;)
ale tutaj do tych wariatek pasowały :P ale wariatek bo starych wariatek to już się oburzały :evillaugh:

Dorotko, dokładnie tak!
Spoiler:


no i nie
Spoiler:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 17:01
przez Papaveryna
Ja sobie tę książkę planuje kupić kiedyś dla tych bab starych głównie :rotfl: Najlepsze były te odgłosy piłowania i potem jak ludzie opowiadali, że złodziej sobie odpiłował rękę i nogę i zabrał je wraz z piłą, żeby nie pozostawić śladów :hahaha: Ja lubię takie głupoty :evillaugh:

KatiaBlue napisał(a):Jak widzę Ninę w Janinie to nie mogę się dopatrzeć tej Belli w Jadwidze XD

Ja też nie za bardzo :evillaugh:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 17:03
przez •Sol•
no ja se kupiłam bo mnie podkusiło :P razem z tym no Szczęśliwym pechem ;)

tak, że pod pachą zabrał :P
ale nie skumałam tego skarbu w końcu, po co one to rozpowiadały?
I znów,
Spoiler:

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 18:04
przez Dorotka
A co myślicie o Noldim? Bo dla mnie to kompletnie niewykorzystana postać, a przynajmniej nie najlepiej wykorzystana, bo z takiego zabawnego mięśniaka o kurzym móżdżku można było zrobić prawdziwą perełkę. Przecież on aż się prosił o wpakowanie go w jakąś mega zabawną kabałę, przy której boki można byłoby zrywać.

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 18:10
przez Papaveryna
Z Noldiego miałam największą bekę, kiedy się porzygał :evillaugh: A tak to dość dziwny był :P

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 18:25
przez Dorotka
Ale Noldi aż prosił się o jakąś fajną awanturkę, a takowej zabrakło.

PostNapisane: 6 lipca 2015, o 19:04
przez •Sol•
Noldi z tym obżeraniem i rzyganiem był lekko obleśny :P
ja rozumiem że miał być takim nie za mądrym mięśniaczkiem ale no bez przesady, takie żarcie po uszy to się może zdarzyć zwierzątku a nie człowiekowi :P
no i właśnie za łatwo ze wszystkiego wyłaził :P

PostNapisane: 7 lipca 2015, o 00:38
przez Księżycowa Kawa
Nieźle to się czyta, ale w końcówce mogłoby być już trochę romansowo, skoro wypłynęła ta kwestia ślubu, bo tak jest w sumie od czapy, zwłaszcza że na koniec zabrakło pewnego impetu.