Bez bólu - Barbara Victor (klarek)
Napisane: 29 października 2014, o 12:09
Cóż.
Bez bólu.
Barbara Victor.
Wstępem jest rok 1982 i zacięte walki toczące się w Libanie między Palestyńczykami, Libańczykami i Izraelczykami. I tragiczny wypadek gdy dźwiękowiec głównej bohaterki zostaje pozbawiony głowy. Brzmi drastycznie? Nie w tamtym czasie i nie w tamtym miejscu. To sprawia, że kilka stron później Ona wraca do hotelu i wpada w Jego ramiona. Bo on tego chciał, bo czuł się zafascynowany, bo nie umiał się powstrzymać. Bo ona od dawna unikała go, czując to dziwne przyciąganie do izraelskiego generała. Chce od niej wszystkiego w zamian oferując jej „w miarę bezbolesną egzystencję”.
Co dostaje czytelnik?
Opis bolesnej egzystencji do momentu kiedy spotkała tego faceta. Niemal od samego początku. Małżeństwo, rodzina, rodzice, siostra ze swoim szczęśliwym małżeństwem i dziećmi, matka obłędnie zakochana w zdradzającym ojcu, bezwzględny rządzący się kasą i seksem świat telewizji i powiązań łóżkowych.
Masa retrospekcji i odczuć. Wiele emocji bo kamera usytuowana jest cały czas na ramieniu bohaterki, ale jedno co w tym wszystkim przebija, to pewność uczucia i nadzieja na kolejny dzień z kimś ukochanym. Pośród niekochanej żony, latających bomb, porwań, wymian zakładników i zwykłego draństwa ludzi, jest coś ważnego. I choć być może proporcjonalnie jest go tutaj stosunkowo niewiele, to wychodzi się z tej książki optymistycznie i z uśmiechem na ustach. Być może i przekonaniem, że kiedyś pasmo zła się skończy i każdy dostanie to, na co zasłużył.
To nie jest książka do achów i ochów. Nie do masy „+” czy mnożących się stron na forach internetowych, ale i tak warto ją przeczytać. Wydaje mi się, jestem przekonana, że w nawale tych lekkości i przyjemności warto zatrzymać się na deczko innych wymiarach tych odczuć.
Zachęciłabym niektóre osoby do lektury, w życiu realnym to zrobiłam, może tutaj tez kogoś zachęcę i nie dlatego, że ja uważam, że jest taka genialna (bo nie każdemu podejdzie, pewnie nawet więcej osób zgani niż pochwali), ale pozwala oderwać się od pewnej bajki.
Raz na jakiś czas można pozwolić sobie na taki skok w bok.
Sama nie wpadłabym na Bez bólu. Została mi polecona przez gonię w ramach moich poszukiwań romansu z wojskowym. Przyznam, że nie do końca o to mi chodziło w mojej prośbie. Nie prosiłam o tak dobry, rzetelny, wzruszających kawałek literatury jak dostałam. Goniu, jeśli jeszcze masz ukryte jakieś książki warte polecenia, a nie przebijające przez pierwsze strony achów, to ja polecam się na przyszłość. Mogę testować
Polecam się pamięci.
Nie napiszę niczego więcej, bo akurat w tym wypadku ciężko jest streścić w kilku zdaniach treść, a zresztą jej znajomość nie pomoże w czytaniu tej książki.
I zachęcam wszystkich ciekawych czegoś innego
Bez bólu.
Barbara Victor.
Wstępem jest rok 1982 i zacięte walki toczące się w Libanie między Palestyńczykami, Libańczykami i Izraelczykami. I tragiczny wypadek gdy dźwiękowiec głównej bohaterki zostaje pozbawiony głowy. Brzmi drastycznie? Nie w tamtym czasie i nie w tamtym miejscu. To sprawia, że kilka stron później Ona wraca do hotelu i wpada w Jego ramiona. Bo on tego chciał, bo czuł się zafascynowany, bo nie umiał się powstrzymać. Bo ona od dawna unikała go, czując to dziwne przyciąganie do izraelskiego generała. Chce od niej wszystkiego w zamian oferując jej „w miarę bezbolesną egzystencję”.
Co dostaje czytelnik?
Opis bolesnej egzystencji do momentu kiedy spotkała tego faceta. Niemal od samego początku. Małżeństwo, rodzina, rodzice, siostra ze swoim szczęśliwym małżeństwem i dziećmi, matka obłędnie zakochana w zdradzającym ojcu, bezwzględny rządzący się kasą i seksem świat telewizji i powiązań łóżkowych.
Masa retrospekcji i odczuć. Wiele emocji bo kamera usytuowana jest cały czas na ramieniu bohaterki, ale jedno co w tym wszystkim przebija, to pewność uczucia i nadzieja na kolejny dzień z kimś ukochanym. Pośród niekochanej żony, latających bomb, porwań, wymian zakładników i zwykłego draństwa ludzi, jest coś ważnego. I choć być może proporcjonalnie jest go tutaj stosunkowo niewiele, to wychodzi się z tej książki optymistycznie i z uśmiechem na ustach. Być może i przekonaniem, że kiedyś pasmo zła się skończy i każdy dostanie to, na co zasłużył.
To nie jest książka do achów i ochów. Nie do masy „+” czy mnożących się stron na forach internetowych, ale i tak warto ją przeczytać. Wydaje mi się, jestem przekonana, że w nawale tych lekkości i przyjemności warto zatrzymać się na deczko innych wymiarach tych odczuć.
Zachęciłabym niektóre osoby do lektury, w życiu realnym to zrobiłam, może tutaj tez kogoś zachęcę i nie dlatego, że ja uważam, że jest taka genialna (bo nie każdemu podejdzie, pewnie nawet więcej osób zgani niż pochwali), ale pozwala oderwać się od pewnej bajki.
Raz na jakiś czas można pozwolić sobie na taki skok w bok.
Sama nie wpadłabym na Bez bólu. Została mi polecona przez gonię w ramach moich poszukiwań romansu z wojskowym. Przyznam, że nie do końca o to mi chodziło w mojej prośbie. Nie prosiłam o tak dobry, rzetelny, wzruszających kawałek literatury jak dostałam. Goniu, jeśli jeszcze masz ukryte jakieś książki warte polecenia, a nie przebijające przez pierwsze strony achów, to ja polecam się na przyszłość. Mogę testować
Polecam się pamięci.
Nie napiszę niczego więcej, bo akurat w tym wypadku ciężko jest streścić w kilku zdaniach treść, a zresztą jej znajomość nie pomoże w czytaniu tej książki.
I zachęcam wszystkich ciekawych czegoś innego