Strona 1 z 1

Odrobina marzeń - Susan Elizabeth Phillips (Papaveryna)

PostNapisane: 29 kwietnia 2014, o 20:28
przez Papaveryna
"Odrobina marzeń" Susan Elizabeth Phillips

Być może jestem gruboskórna,ale nie uroniłam podczas czytania tej książki ani jednej łezki...Dziewczyny mnie tu wcześniej zachęcały żeby jak najbardziej sięgnąć po nią,ale jednocześnie informowały,że
trzeba się odpowiednio nastawić, szykować chusteczki, że jest to książka do płakania, My-Joy pisała że panuje w niej depresyjny nastrój i coś o próbie samobójczej bohatera.
Przez to strasznie się jej bałam,bo ja nie lubię smutnych historii...Dobrze,że Des zrobiła sobie maraton Starsów dzięki temu przyłączyłam się do niej i zabrałam za "Odrobinę marzeń".
Jaka byłam głupia,że nie zrobiłam tego wcześniej...Ale z drugiej strony to dobrze,że zostawiłam sobie taki kąsek na później.
To bardzo dobra książka.Sensowna i życiowa.Nie o pierdołach i według mnie wcale nie do płakania :)

Główna bohaterka Rachel bardzo mi się spodobała.Wyobrażałam ją sobie jako jakąś zahukaną kobietę,po której wszyscy
jeżdżą jak po łysej kobyle,a ona stoi i się temu przygląda.Nic bardziej mylnego.Rachel była zaradna,twarda,odważna i wygadana,a do celu dążyła za wszelką cenę.
Wiadomo,że wszystko to robiła dla synka, aby zapewnić mu godziwe warunki.Jednak inna osoba w takiej samej sytuacji szybciej by się poddała i zrezygnowała z pewnych spraw jak choćby zdobycie zatrudnienia.
Rachel tyle razy namawiała, prosiła, nagabywała, a nawet próbowała "przekupić" Gabe'a by dał jej pracę.Ktoś inny by się spalił ze wstydu i więcej tam nie pojawił,ale ona była gotowa na wszystko.
To że sama nie dojadała ,chowała jedzenie dla synka, donaszała stare, połatane ubrania i paskudne buciory też jak najbardziej rozumiem. Zbyt długo była niepewna o ich przyszłości na pierwszym miejscu stawiała dobro małego. Zapominała o tym,że była jedyną osobą jaką on miał i powinna dbać o siebie bardziej...Dobrze,że Gabe zwrócił jej na to uwagę.
Podobała mi się jej reakcja,kiedy dowiedziała się,że żona i synek Gabe'a zginęli w wypadku samochodowym.Nie narzucała mu się ze swoim współczuciem.Nie skakała wokół niego na paluszkach i nie niańczyła jak jego bracia.Jak coś miała do powiedzenia waliła z grubej rury.

Gabe bardzo przypadł mi do gustu.Zdobył moją sympatię tym ,że praktycznie jak jedyny mieszkaniec tego miasteczka nie osądzał Rachel za grzechy jej męża. Traktował ją normalnie i nie był pełen uprzedzeń. Podobało mi się,że podstępem zmuszał ją do jedzenia i zamieszkał razem z nimi gdy ktoś namalował na ścianie domu obraźliwe graffiti.W ogóle Gabriel to jeden z fajniejszych bohaterów SEP.Większość to przeważnie sportowcy,bogaci,zblazowani,którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić.Gabe dostał od życia porządnego kopa w tyłek i ciężko mu było się po tym tragicznym wydarzeniu pozbierać.Po śmierci żony i synka załamał się zupełnie,rozważał nawet samobójstwo.Dopiero pojawienie się Rachel wniosło trochę koloru w jego życie.Mimo początkowych trudności w nawiązaniu dobrej relacji z synkiem Rachel udało mu się wreszcie zdobyć jego sympatię i uznanie. Nie latał za panienkami,nie myślał o głupotach,nie wypierał się swoich uczuć.Fajny chłop z niego :wink:

Nie podobała mi się para drugoplanowa,a zwłaszcza Ethan.Przeszkadzało mi,że pastor gapił się na biust i tyłek jakiejś kobiety i wyobrażał różne niezbyt przyzwoite rzeczy.Ja wiem,że pastor to nie ksiądz,ale jednak osoba duchowna i to go kompletnie zdyskwalifikowało w moich oczach.Kristy znał od lat,a traktował jak powietrze.Dopiero kiedy założyła obcisłe dżinsy i pokazała biust raczył ją zauważyć i stał się wielce zazdrosny.Minęło trochę czasu od jej zmiany stylu,a on już stwierdził że się zakochał :] Wystarczyła bluzka z głębszym dekoltem...Olsnienie,które nagle spadło na Ethana,ich szybki ślub,rozmowy Ethana z Bogiem podczas nocy poślubnej nie przemówiły do mnie kompletnie.Cała ich historia do mnie nie przemówiła.

Cal zachował się wrednie i paskudnie,kiedy wtrącił Rachel do więzienia.Dodatkowo nie sprostował całej sprawy i w domu przed żoną udawał niewiniątko.Myślałam,że chociaż jakoś oficjalnie przeprosi za to Rachel,ale nie doczekałam się.Za to poczułam się ukontentowana kiedy Cal dostał w mordę i wylądował tyłkiem w fontannie.To było mi bardzo potrzebne :wink:
Mimo całej złości na niego i tak mam większą pretensję do Ethana.W końcu to on wydzwaniał do Cala,oczerniał Rachel i twierdził że ona czyha tylko na majątek Gabe'a.Pastorek miał okazję poznać ją i jej synka,ale wolał kierować się uprzedzeniami.Cal wyrobił sobie zdanie o niej głownie na podstawie tego co nagadał mu Ethan.

Nie spodobał mi się wątek z tym rzekomym uzdrawianiem dziewczynki przez Rachel.Do tego momentu wszystko wydawało mi się logiczne i sensowne,ale z tym SEP już troszkę moim zdaniem przesadziła.
No i epilog był zbyt przesłodzony jak na mój gust.Zwłaszcza to że Rachel,Kristy i Jane jednocześnie spodziewały się dzieci..
Reszta bomba.Naprawdę fajna książka,momentami wzruszająca,momentami zabawna.Kumulacja nieszczęść,które spadały na Rachel nie wydala mi się przesadzona,ponieważ wiem po sobie,ze jak już się wali to wali się na całego.Ale trzeba się podźwignąć i iść do przodu tak jak bohaterka :wink:

PostNapisane: 29 kwietnia 2014, o 20:31
przez Desdemona
zanim poczytałam Odrobinę marzeń z przeglądu wątku miałam obraz że Rachel to naprawdę będzie miała przekopane a jej historia to istny wyciskacz łez....ale poczytując nabrałam przekonania że to historia z dużą dawką optymizmu....a Rachel to niewiasta która w każdej najgorszej sytuacji daje sobie radę...no i Gabriel...i jego podejście do niej i dzieciaka....było to emocjonujące ale dla mnie bardzo pozytywnie....bardzo realna historia dwójki skrzywdzonych przez los ludzi...którzy walczyli nie tylko z przeciwnościami ale przede wszystkim z uczuciami...bo drugi raz być skrzywdzonym nikt nie chce to jak noszenie ze sobą karteczki z sentencją dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi...ale czasami los decyduje inaczej i można zaprzeć się jak osioł...a to nic nie da...i tu właśnie postać Rachel jest chyba najbardziej wyrazista....przeszła mnóstwo przez krótki czas, a dodatkowo nie walczy o siebie tylko o swoje dziecko i dla swojego dziecka... nawet będąc zagłodzoną odmawia sobie jednej frytki aby więcej było dla synka...i ta jej zadziorność...pyskatość i niezachwiana wiara że musi zapewnić dziecku jedzenie i opiekę dawał jej siłę...aby schować dumę do kieszeni i walczyć wszystkim dostępnymi środkami o godne życie dla siebie i dzieciaka...
...postać Gabriela od samego początku jest naznaczona bólem człowieka który stracił sens życia....bo został sam nagle....a miał kochającą rodzinę...i ten pistolet w szafce obok łóżka....taki jego towarzysz w najczarniejszych momentach...i ta jego początkowa awersja do syna Rachel...wręcz wrogość...ale chyba był to ból ubrany w złość, że znów może los go okpić jak pokocha kogoś....bo los przewrotny lubi być....
...i dobrze że SEP w tej historii postawiła na dwoje bohaterów którzy walczą ze światem i swoimi demonami...i chyba najfajniejszym wątkiem wskazującym na to ze cała historia skończy się dobrze...bo dobro zawsze wygrywa....był Twetty....mały niepozorny wróbelek uratowany przez Gabriela...
...fajnie się ta historię poczytywało z uśmiechem...na pewno kiedyś do niej wrócę....ale się rozpisałam ale historia warta podumania...

PostNapisane: 29 kwietnia 2014, o 21:08
przez ewa.p
kurczę,zachęciłyście mnie...

PostNapisane: 2 maja 2014, o 22:56
przez Księżycowa Kawa
W sumie mam to w planach, póki co, nie trafiłam jeszcze na tę książkę.

PostNapisane: 3 maja 2014, o 07:40
przez Adolek
Muszę to przeczytać! Jak tylko skończę obecną książkę biorę się za to :bigeyes:

PostNapisane: 3 maja 2014, o 21:58
przez •Sol•
kto nie zna powinien się jak najszybciej zapoznać ;)
książka warta uwagi, smutna ale optymistyczna i taka pełna nadziei. Uwielbiam ;)

PostNapisane: 3 maja 2014, o 22:00
przez Księżycowa Kawa
Jeśli ją się akurat ma...

PostNapisane: 4 maja 2014, o 13:36
przez •Sol•
no tak, dostępność jest problemem, ale warto poszukać.

PostNapisane: 4 maja 2014, o 13:37
przez Desdemona
akurat te tomy chodzą już po zawrotnych pieniądzach.... :zalamka: chyba że w bibliotekach są....

PostNapisane: 4 maja 2014, o 14:50
przez •Sol•
Ze Starsów to już chyba nie ma nic taniego, wszystko wariatkowo.

PostNapisane: 4 maja 2014, o 18:36
przez mad_line
wiedzmaSol napisał(a):kto nie zna powinien się jak najszybciej zapoznać ;)
książka warta uwagi, smutna ale optymistyczna i taka pełna nadziei. Uwielbiam ;)


Amen tja

PostNapisane: 4 maja 2014, o 22:43
przez Papaveryna
Księżycowa Kawa napisał(a):Jeśli ją się akurat ma...

Mogę użyczyć jeśli zajdzie potrzeba :)

PostNapisane: 4 maja 2014, o 22:44
przez Księżycowa Kawa
Dzięki :) na razie rozglądam się i chyba przeczytam inną.

PostNapisane: 12 czerwca 2014, o 10:48
przez gonia
Za SEP nie przepadam, ale kilka jej książek czytałam w tym wyżej wymienioną. Niewiele z niej pamiętam, ale sklasyfikowałam ją jako strawną, głównie dlatego, że nie było tam: ach, jaki ci on cudny jest. Nie trawię tego u niej. Dobrze mi się to czytało, ale końcówka mi zgrzytała. Gabe obnosił się ze swoim nieszczęściem jak z tarczą herbową, nagle mu się odmienia i jedyne co chce to opiekować się Rachel i jej synkiem. Jak dla mnie, w tym momencie temat został bardzo spłycony. Z tej książki to właśnie najlepiej zapamiętałam. Nie cierpię takich nagłych uzdrowień na duszy ( i ciele też). SEP jest, moim zdaniem, zbyt melodramatyczna i egzaltowana, i dlatego za nią nie przepadam. W Winnicy Barbary Delinsky jest ten sam motyw, a książka bardziej mi do gustu przypadła, zapewne dlatego, że nie ma tam takiego nacisku na: ach jak to bohaterkę życie doświadczyło i och jaką tragiczną postacią jest bohater.