Tangled - Chase Emma (Agaton)(Papaveryna)(aur_ro) (+18)
Napisane: 3 sierpnia 2013, o 14:58
[Recenzja ekstremalnie subiektywna, karmiona kilkoma latami czytania książek gatunku, ale i śledzeniem różnych wpisów z internetu. Wchodzicie na własną odpowiedzialność, a i spoilerować mogę.]
"Tangled" - Chase Emma
XX
Poznajcie Kate Brooks - jest piękna, inteligentna, zdecydowana, pewna siebie i ma mocny charakter. Nie toleruje pierdół, nie da się zbyć byle wykrętem, a na zadany jej cios jest w stanie odpowiedzieć równie celnym ciosem. Dlaczego więc tkwi w związku z wiecznym chłopcem, dla którego najważniejsza jest jego gitara, muzyka i który nie ma stałej pracy? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale, ale to nam pewnie wyjaśni autorka poprzez rozmyślania i złośliwe uwagi bohatera.
XY
Poznajcie Drew Evansa, który jest przystojny, bogaty, inteligentny, wykształcony i czarujący. Wszystko to ładnie wkomponowuje się w obecną modę na właśnie takich bohaterów, tylko że ten pan nie ma za sobą traumatycznych przeżyć, żadnych trupów w szafie, a rodzinę ma pełną i cudownie szczęśliwą. Chciałoby się rzec ideał, ale... Ten ideał jest fanem przygód na jedną noc, o czym ochoczo opowiada. Rekordowa liczba kobiet w jednym tygodniu, to średnio więcej niż jedna na każdy dzień. Pracowita pszczółka, nie ma co. I co, wiemy o co już chodzi? Otóż bohater nigdy się nie zakochał i żyje zgodnie z filozofią, że nigdy tego nie zrobi. Po co kupować krowę, skoro mleko ma się za darmo, prawda?
Podczas jednego z wieczorów na podryw - jej! patrzcie w jakim momencie widzimy bohatera
- Drew poznaje Kate, która wraz z przyjaciółmi świętuje zdobycie tytułu MBE (Master of Business Education), a na podryw z jego strony odpowiada subtelnym flirtem i chwilę później znika w tłumie. Choć zainteresowanie jest widoczne z obu stron, on jak zwykle szuka zabawy - przy czym już coś zapowiada, że tym razem może być inaczej - ona, cóż, ona jest zaręczona. Jakież jest jednak jego zdziwienie, gdy kolejnego dnia w pracy okazuje się, że tajemnicza brunetka z klubu właśnie rozpoczęła pracę w firmie jego ojca.
Tutaj rozpoczyna się pierwsza część książki, w której główna para ląduje razem, by w wyniku nieporozumień znaleźć się w zupełnie różnych narożnikach. I to jeszcze nie jest spoiler, bo już na początku książki mamy do czynienia z zabiegiem, w którym spotykamy bohatera na życiowym zakręcie i opowiada on o tym, co już było, a dopiero później dostajemy nieznane.
Autorka, która zadebiutowała w maju tego roku, została okrzyknięta nowym głosem romansu współczesnego. Powód prosty. Jako jedna z nielicznych, zdecydowała się na całkowicie męski punkt widzenia, na dodatek w pierwszej osobie, w romansie damsko-męskim, całość zaś została okraszona złośliwym humorem i tzw. 'mądrościami życiowymi'. Czy jest to powód do masowej histerii? Nie sądzę. Do zainteresowania? Już bardziej. Ciekawskim polecam przekonać się na własnej skórze, jednak będąc szczerą, stwierdzam, że oprócz tego nowatorskiego (jak na ten rodzaj romansu) podejścia do osoby narratora, wszystko było znane, a nawet nie jestem pewna, czy lubiane. Fabuła prosta niczym konstrukcja cepa, humor cośkolwiek wymuszony. Choć może fanki historii, w których on czołga się i próbuje odzyskać względy onej, będą zachwycone. Cóż, ja nie byłam.
Bohater jest dupkiem. Zadufanym w sobie, zbyt pewnym siebie, rozpieszczonym, bogatym dupkiem. Nikt mi nie wmówi, że jego uczucia wobec Kate zmieniły go w jakikolwiek sposób. Ba, on nawet przyznaje już niemal na końcu książki, że poza głęboką miłością wobec swej wybranki, pozostał sobą. Czyli żyje w przekonaniu, że oprócz Kate, jego siostry, matki i siostrzenicy, każda kobieta nadaje się tylko do jednego. I byłby hojny ten, kto sugerowałby łóżko. Nie, nie moje drogie panie. Bliżej szóstki w toto-lotka byłby ten, kto obstawiałby 'zrobienie loda' (BTW dlaczego język polski jest tak ubogi w słownictwo związane z seksem? W przypadku angielskiego jest w czym wybierać.) w męskiej toalecie. Wesoło, co?
Kolejna sprawa to hipokryzja. Przygody na jedną noc zakładają, że obie strony są zainteresowane właśnie tym i niczym więcej. Dlaczego zatem pojawia się sugestia, że na coś takiego decydują się kobiety, które nie mają szacunku dla samych siebie? Z jednej strony bohater cieszy się z tego, że ma z kim spędzić kilka przyjemnych chwil i wrócić spokojnie do domu, z drugiej truje o poczuciu szacunku. Gdyby każda trzymała wianek dla tego jedynego, wszyscy panowie zmuszeni byliby za seks płacić (o ile byłoby komu, w końcu każda ma wianek trzymać, prawda?) lub z obrączką biec na pierwsze spotkanie. Tylko teraz się zastanawiam, czy to są osobiste przekonania autorki czy może, podobnie jak w moim przypadku, utkwiły jej w głowie wypowiedzi panów.
Jakiś czas temu miałam okazję trafić na forum amerykańskich marines, tam zaś na wątek o porno. Większość bardzo chętnie oglądała (tutaj wcale się nie dziwię, bo w sumie dlaczego nie oglądać, skoro można), jednak do myślenia skłoniło mnie zgoła co innego. Stosunek do aktorek. Otóż w ich umysłach to są 'dziwki'. Skoro decydują się na występowanie w filmach porno, to muszą być 'dziwkami' i tak też należy jej traktować. To nie są kobiety, które mają życie, jakieś ambicje (niektóre mają dyplomy wyższych uczelni, czasem z więcej niż jednego kierunku), uczucia. To tylko ciała, do których nagiego widoku można się masturbować. Zastanawia mnie w takim razie, czy przedstawicielki płci żeńskiej są w takim razie dzielone przez rzeczonych panów na dwie grupy czy też może, idąc za ciosem, wszystkie są tagowane tak samo. I co w takim razie z tymi fantazjami o żonach/dziewczynach z twarzami i ciałami Jenny Jameson czy Sashy Grey?
Wisienką na torcie była tyrada przyjaciółki głównej bohaterki, w której stwierdza, że Drew będzie wierny, 'dopóki na horyzoncie nie pojawi się kolejna suka w rui'. Poważnie?! W tym momencie przypomina mi się to dziwne zjawisko, w którym w pewnym momencie kobieta o zdradę nie obwinia faceta, ale inną kobietę. Nóż w kieszeni mi się otwiera i takiej głupoty znieść nie potrafię. Nie można było napisać, że 'dopóki nie pojawi się nowe wyzwanie, zgrabniejsza pupa, bystrzejszy umysł'? Pani Chase, nieładnie, bardzo nieładnie.
Z zabawnych momentów, przypadł mi do gustu wspomniany eksperyment na szczurach, bo przypomniał mi "SPN"
W serialu bracia zatrzymują się w motelu, który oferuje łóżko z masażem. W pewnym momencie starszemu z nich brakuje ćwiartek, by wrzucić do maszyny, która uruchamia masaż. Zwraca się wówczas do młodszego brata z pytaniem, czy aby nie ma drobnych, na co ten opowiada o eksperymencie. Szczury umieszczono w klatkach, a w nich panel z dwoma guzikami. Po naciśnięciu czerwonego, szczur dostawał jedzenie. Po naciśnięciu niebieskiego, uwalniany był impuls elektryczny, który wywoływał orgazm. Szczury zdechły z głodu.
Hint, hint
Szkoda tylko, że tutaj to odniesienie zostało przywołano w zupełnie innym kontekście i w rezultacie nuta humoru, została przysłonięta mgłą irytacji.
Niemal na koniec stwierdzam, że dziwię się bohaterce. Moim zdaniem powinna była dać sobie spokój z oboma panami. Jeden Piotruś Pan, który sprawdza się jako przyjaciel, ale nie jako partner życiowy, drugi to... sami wiecie co. Nie będę się powtarzać.
Litościwa jednak będę, o ile to w ogóle możliwe, i nie wspomnę o jeszcze kilku rzeczach, które krzyczały do mnie: "Bzdura na bzdurze i bujda na resorach".
Podsumowanie.
Historia miłosna typowa i niezbyt oryginalna, przy czym może oryginalności wymagać nie powinnam. Miejscami ciut nudnawa i przewidywalna do bólu zębów, ale po przymknięciu oka na kilka (kilkanaście) potknięć, można całkiem nieźle się bawić (nie do końca mi się udało, ale może komuś innemu wyjdzie). W moim odczuciu tzw. safe read. Nic nie ryzykujesz emocjonalnie, decydując się na tę lekturę.
Jeśli to jest to, czego szukasz, zerknij śmiało.
Jeśli jednak masz ochotę na coś więcej, uciekaj w przeciwnym kierunku.
*********************************************************************************************************
(Zbyt ostro? Jeśli są jakieś uwagi, proszę o sugestie )
"Tangled" - Chase Emma
XX
Poznajcie Kate Brooks - jest piękna, inteligentna, zdecydowana, pewna siebie i ma mocny charakter. Nie toleruje pierdół, nie da się zbyć byle wykrętem, a na zadany jej cios jest w stanie odpowiedzieć równie celnym ciosem. Dlaczego więc tkwi w związku z wiecznym chłopcem, dla którego najważniejsza jest jego gitara, muzyka i który nie ma stałej pracy? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale, ale to nam pewnie wyjaśni autorka poprzez rozmyślania i złośliwe uwagi bohatera.
XY
Poznajcie Drew Evansa, który jest przystojny, bogaty, inteligentny, wykształcony i czarujący. Wszystko to ładnie wkomponowuje się w obecną modę na właśnie takich bohaterów, tylko że ten pan nie ma za sobą traumatycznych przeżyć, żadnych trupów w szafie, a rodzinę ma pełną i cudownie szczęśliwą. Chciałoby się rzec ideał, ale... Ten ideał jest fanem przygód na jedną noc, o czym ochoczo opowiada. Rekordowa liczba kobiet w jednym tygodniu, to średnio więcej niż jedna na każdy dzień. Pracowita pszczółka, nie ma co. I co, wiemy o co już chodzi? Otóż bohater nigdy się nie zakochał i żyje zgodnie z filozofią, że nigdy tego nie zrobi. Po co kupować krowę, skoro mleko ma się za darmo, prawda?
Podczas jednego z wieczorów na podryw - jej! patrzcie w jakim momencie widzimy bohatera
Spoiler:
Tutaj rozpoczyna się pierwsza część książki, w której główna para ląduje razem, by w wyniku nieporozumień znaleźć się w zupełnie różnych narożnikach. I to jeszcze nie jest spoiler, bo już na początku książki mamy do czynienia z zabiegiem, w którym spotykamy bohatera na życiowym zakręcie i opowiada on o tym, co już było, a dopiero później dostajemy nieznane.
Autorka, która zadebiutowała w maju tego roku, została okrzyknięta nowym głosem romansu współczesnego. Powód prosty. Jako jedna z nielicznych, zdecydowała się na całkowicie męski punkt widzenia, na dodatek w pierwszej osobie, w romansie damsko-męskim, całość zaś została okraszona złośliwym humorem i tzw. 'mądrościami życiowymi'. Czy jest to powód do masowej histerii? Nie sądzę. Do zainteresowania? Już bardziej. Ciekawskim polecam przekonać się na własnej skórze, jednak będąc szczerą, stwierdzam, że oprócz tego nowatorskiego (jak na ten rodzaj romansu) podejścia do osoby narratora, wszystko było znane, a nawet nie jestem pewna, czy lubiane. Fabuła prosta niczym konstrukcja cepa, humor cośkolwiek wymuszony. Choć może fanki historii, w których on czołga się i próbuje odzyskać względy onej, będą zachwycone. Cóż, ja nie byłam.
Bohater jest dupkiem. Zadufanym w sobie, zbyt pewnym siebie, rozpieszczonym, bogatym dupkiem. Nikt mi nie wmówi, że jego uczucia wobec Kate zmieniły go w jakikolwiek sposób. Ba, on nawet przyznaje już niemal na końcu książki, że poza głęboką miłością wobec swej wybranki, pozostał sobą. Czyli żyje w przekonaniu, że oprócz Kate, jego siostry, matki i siostrzenicy, każda kobieta nadaje się tylko do jednego. I byłby hojny ten, kto sugerowałby łóżko. Nie, nie moje drogie panie. Bliżej szóstki w toto-lotka byłby ten, kto obstawiałby 'zrobienie loda' (BTW dlaczego język polski jest tak ubogi w słownictwo związane z seksem? W przypadku angielskiego jest w czym wybierać.) w męskiej toalecie. Wesoło, co?
Kolejna sprawa to hipokryzja. Przygody na jedną noc zakładają, że obie strony są zainteresowane właśnie tym i niczym więcej. Dlaczego zatem pojawia się sugestia, że na coś takiego decydują się kobiety, które nie mają szacunku dla samych siebie? Z jednej strony bohater cieszy się z tego, że ma z kim spędzić kilka przyjemnych chwil i wrócić spokojnie do domu, z drugiej truje o poczuciu szacunku. Gdyby każda trzymała wianek dla tego jedynego, wszyscy panowie zmuszeni byliby za seks płacić (o ile byłoby komu, w końcu każda ma wianek trzymać, prawda?) lub z obrączką biec na pierwsze spotkanie. Tylko teraz się zastanawiam, czy to są osobiste przekonania autorki czy może, podobnie jak w moim przypadku, utkwiły jej w głowie wypowiedzi panów.
Jakiś czas temu miałam okazję trafić na forum amerykańskich marines, tam zaś na wątek o porno. Większość bardzo chętnie oglądała (tutaj wcale się nie dziwię, bo w sumie dlaczego nie oglądać, skoro można), jednak do myślenia skłoniło mnie zgoła co innego. Stosunek do aktorek. Otóż w ich umysłach to są 'dziwki'. Skoro decydują się na występowanie w filmach porno, to muszą być 'dziwkami' i tak też należy jej traktować. To nie są kobiety, które mają życie, jakieś ambicje (niektóre mają dyplomy wyższych uczelni, czasem z więcej niż jednego kierunku), uczucia. To tylko ciała, do których nagiego widoku można się masturbować. Zastanawia mnie w takim razie, czy przedstawicielki płci żeńskiej są w takim razie dzielone przez rzeczonych panów na dwie grupy czy też może, idąc za ciosem, wszystkie są tagowane tak samo. I co w takim razie z tymi fantazjami o żonach/dziewczynach z twarzami i ciałami Jenny Jameson czy Sashy Grey?
Wisienką na torcie była tyrada przyjaciółki głównej bohaterki, w której stwierdza, że Drew będzie wierny, 'dopóki na horyzoncie nie pojawi się kolejna suka w rui'. Poważnie?! W tym momencie przypomina mi się to dziwne zjawisko, w którym w pewnym momencie kobieta o zdradę nie obwinia faceta, ale inną kobietę. Nóż w kieszeni mi się otwiera i takiej głupoty znieść nie potrafię. Nie można było napisać, że 'dopóki nie pojawi się nowe wyzwanie, zgrabniejsza pupa, bystrzejszy umysł'? Pani Chase, nieładnie, bardzo nieładnie.
Z zabawnych momentów, przypadł mi do gustu wspomniany eksperyment na szczurach, bo przypomniał mi "SPN"
W serialu bracia zatrzymują się w motelu, który oferuje łóżko z masażem. W pewnym momencie starszemu z nich brakuje ćwiartek, by wrzucić do maszyny, która uruchamia masaż. Zwraca się wówczas do młodszego brata z pytaniem, czy aby nie ma drobnych, na co ten opowiada o eksperymencie. Szczury umieszczono w klatkach, a w nich panel z dwoma guzikami. Po naciśnięciu czerwonego, szczur dostawał jedzenie. Po naciśnięciu niebieskiego, uwalniany był impuls elektryczny, który wywoływał orgazm. Szczury zdechły z głodu.
Hint, hint
Szkoda tylko, że tutaj to odniesienie zostało przywołano w zupełnie innym kontekście i w rezultacie nuta humoru, została przysłonięta mgłą irytacji.
Niemal na koniec stwierdzam, że dziwię się bohaterce. Moim zdaniem powinna była dać sobie spokój z oboma panami. Jeden Piotruś Pan, który sprawdza się jako przyjaciel, ale nie jako partner życiowy, drugi to... sami wiecie co. Nie będę się powtarzać.
Litościwa jednak będę, o ile to w ogóle możliwe, i nie wspomnę o jeszcze kilku rzeczach, które krzyczały do mnie: "Bzdura na bzdurze i bujda na resorach".
Podsumowanie.
Historia miłosna typowa i niezbyt oryginalna, przy czym może oryginalności wymagać nie powinnam. Miejscami ciut nudnawa i przewidywalna do bólu zębów, ale po przymknięciu oka na kilka (kilkanaście) potknięć, można całkiem nieźle się bawić (nie do końca mi się udało, ale może komuś innemu wyjdzie). W moim odczuciu tzw. safe read. Nic nie ryzykujesz emocjonalnie, decydując się na tę lekturę.
Jeśli to jest to, czego szukasz, zerknij śmiało.
Jeśli jednak masz ochotę na coś więcej, uciekaj w przeciwnym kierunku.
*********************************************************************************************************
(Zbyt ostro? Jeśli są jakieś uwagi, proszę o sugestie )