Sandra Brown "Jak nakazuje honor"
Aislinn Andrews zawsze była pokorną i ułożoną dziewczyną z dobrego domu, która grzecznie robiła to co narzucali jej rodzice. Wiedzie spokojne, zwykłe życie, prowadząc salon fotograficzny ale nie czuje się spełniona. Wszystko zmienia się z dniem, gdy do jej domu włamuje się zbiegły z więzienia przestępca – pół Indianin – Lucas Greywolf. Bierze dziewczynę jako zakładniczkę i razem ruszają w szaleńczą podróż po Arizonie.
To moja pierwsza styczność z twórczością Sandry Brown i na pewno nie ostatnia. Powieść choć ma 319 stron, to nie jest wielkich rozmiarów (wydana w 1995 r., w serii Harlequin Special) i bardzo szybko się ją czyta. Głównie za sprawą ciekawej fabuły. Pierwsza połowa powieści skupia się głównie na podróży bohaterów, unikaniu pościgu policji i to jest ta przygodowa część. Bardzo mi się podobał ten wątek i ciekawiło mnie jak potoczą się losy Aislinn i Lucasa. W drugiej połowie powieści akcja skupia się zaś na rozwoju relacji miedzy główną parą ale też wiele się dzieje. Nie ma chwili na nudę i stagnację. Są emocje i to burzliwe, wzloty i upadki, fajne sceny erotyczne (dość odważne, nawet jak na hq), są fajne zwroty akcji, trochę banału i oczywiście pozytywne zakończenie.
Podobali mi się bohaterowie, zarówno Aislinn, jak Lucas są po prostu sympatyczni. Ona z pozoru jest sztywna, grzeczna i ułożona, ma jednak w sobie nutkę fantazji i charakter. On pozuje na groźnego i niebezpiecznego typa ale w głębi duszy to zraniony wrażliwiec, z niezbyt miłą przeszłością, próbujący postępować właściwie.
Nie podobało mi się trochę zbyt cukierkowe zakończenie. Scena gdy dyrektor więzienia osobiście przyjeżdża, żeby powiadomić Lucasa o pozytywnym rozwiązaniu jego sprawy, trąci absurdem. Wątpię by takie rzeczy były możliwe w realnym świecie. Poza tym, zbyt dramatyczny i rozdmuchany wątek choroby dziecka. Rozumiem, że bohater potrzebował wstrząsu, żeby się otworzyć przed ukochaną ale trochę sztucznie i egzaltowanie to wyszło.
Mimo kilku niedoróbek i odrobiny banału, książkę przeczytałam na raz, co bardzo dobrze o niej świadczy. Fajna, lekka, przyjemna, ciekawa, odprężająca lektura. Polubiłam styl Sandry Brown i na pewno sięgnę po inne jej powieści. Możliwe, że wrócę w przyszłości też do "Jak nakazuje honor", dlatego moja ocena to 8/10.