Okoliczności, w których poznali się Bennett i Annaliste, trudno uznać za sprzyjające. Najpierw ON widział, jak ona niszczy jego auto, próbując podrzucić mu swój mandat, a w dodatku okazało się, że oboje konkurują o pracę na tym samym wysokim stanowisku. Do tego żadne z nich nie planuje ustąpić! Tym bardziej, że przegrany zostanie oddelegowany do filii firmy w Teksasie, a oboje chcą pozostać w San Francisco. Szykuje się zaciekła walka o klientów. Nie jest łatwo, szczególnie że Bennett wcale nie zamierza grać czysto. Dla niego liczy się jedynie zwycięstwo! Mężczyzna nie wie jeszcze, że trafił na godną przeciwniczkę. Annalise potrafi go zaskoczyć – i to nie jeden raz. Czy tych dwoje przekona się, o jaką nagrodę w rzeczywistości warto powalczyć?
"Nie powinniśmy" Vi Keeland to naprawdę świetny romans biurowy i hate-love.
Bohaterowie nie powinni byli zapałać do siebie uczuciem. W końcu mieli rywalizować o tę samą pozycję, a przegrany miał zostać "zesłany" do odległego Teksasu. Jednak wiadomo, że miłość nie wybiera i nie łatwo jest oprzeć się temu uczuciu.
Bohaterowie są świetnie napisani i wykreowani. Mają różne oblicza, ale to, co mi się w nich najbardziej podobało, to to, że grali fair. Pomimo tego, że ubiegali się o dyrektorskie stanowisko, nie podstawiali sobie nóg, a wręcz przeciwnie. Potrafili sobie pomóc i przyznać się do tego, że czyjś pomysł był lepszy. Wielkie brawa za to, bo myślę, że to jednak niezbyt popularna postawa.
Jak zwykle autorka nie ucieka od trudnych tematów. Tym razem Annalise uwolniła się (a właściwie ex uwolnił ją od siebie) z toksycznego związku, gdzie potrzeby mężczyzny były na pierwszym miejscu. Bennett zaś nie mógł otrząsnąć się po śmierci swojej najlepszej przyjaciółki i na wszelkie sposoby próbował się ukarać za to, co się stało. Nie wierzył, że zasługuje na miłość kogoś dobrego.
Co do stylu i języka książki, to nie ma się do czego przyczepić. Cieszę się, że pomimo tego, że autorka wydaje sporo książek, nie wszystkie są pisane od jednego schematu i można wśród nich znaleźć jakieś perełki. Myślę, że taką perełką jest właśnie ta książka. To chyba jedna z lepszych tej autorki napisana solo.
Moja ocena to 8/10.