"Gdyby nie ty" to nareszcie książka, za jakie cenię Colleen Hoover. Po kilku ostatnich słabszych (szczególnie "Too late", które było strasznie słabe i niesmaczne), w końcu książka, która może dorównać "Wszystkim naszym obietnicom", czy "Maybe someday".
Początkowo byłam trochę sceptycznie nastawiona do lektury. Bałam się morza ciężkich emocji i trudnych relacji, które nie znajdą szczęśliwego rozwiązania. Na szczęście myliłam się. To prawda, że książka jest pełna różnego rodzaju emocji (nie zawsze tych łatwych i ładnych), ale wszystkie one prowadzą do czegoś dobrego.
Ale od początku.
Morgan nie chciała, aby życie potoczyło się dla niej w tej sposób. Ale, gdy w wieku 17 lat zaszła w ciążę, ani przez chwilę nie brała pod uwagę innej opcji niż urodzenie i wychowanie dziecka. Na szczęście miała w tym wsparcie ojca dziecka, Chrisa, który również nie uchylił się od odpowiedzialności i nie uciekł w dal. We trójkę stworzyli małą, szczęśliwą rodzinę, aż do czasu, gdy dzień kilka tygodni przed 17 urodzinami Clary, ich córki, przydarza się wypadek, który wywraca do góry nogami uporządkowane życie Morgan i Clary. Żeby nie było łatwo, przy okazji na jaw wychodzą tajemnicę, które dodatkowo przygniatają Morgan. Początkowa rozpacz i żal, zmieniają się u Morgan w gniew i niedowierzanie. Zaś u Clary pojawia się ochota na nastoletni bunt i oderwanie od matki.
Morgan, poświęciła swoje potrzeby i marzenia na rzecz rodziny, teraz musi się zmierzyć również z tym balastem. Czuje, że jej życie nie jest pełne i coraz bardziej odczuwa brak czegoś, czego sama nie potrafi do końca nazwać. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że w pewnych momentach musi liczyć na pomoc (i sama ją dać) mężczyzny, którego nie miała ochoty oglądać nigdy więcej w swoim życiu.
Clara z kolei, to typowa nastolatka. Przypomina trochę Kate z "Błądzącej we mgle" Magdy Mili. To prawda, że problemy, z którymi się mierzą są inne, ale obie mają podobną mentalność i sposób zachowania. Swój nastoletni bunt ukierunkowują na to, aby jak najbardziej zranić swoich bliskich, nie do końca rozważając konsekwencje tych działań. Clara próbuje zatem trawki, alkoholu, wagarów, a w końcu seksu i to nie z do końca dobrych pobudek. Na szczęście w pewnym momencie zaczynają działać hamulce, a szczera rozmowa z matką otwiera jej oczy na różne wydarzenia.
Książka ta pokazuje kolejny raz, jak ważne jest porozumienie i szczera rozmowa. Pomimo różnych zgrzytów i kłótni, podobała mi się relacja Morgan i Clary. Widać w niej dużą dozę szacunku oraz zaufania, które jest bardzo potrzebne w stosunkach z nastolatkiem, ale też ogrom miłości, która jest w stanie przetrwać każdą burzę. Myślę, że to świetna książka na okolice Dnia Kobiet, bo skupia się przede wszystkim na kobietach - na relacjach między dwiema kobietami, matką i córką, nastolatką i osobą dorosłą, która jednak nie miała aż tak wiele czasu na przeżywanie nastoletniości. Oczywiście Morgan chce uchronić córkę przed popełnianiem tych samych błędów, ale chyba nie ma takiego sposobu. W końcu każdy ma prawo do przeżycia życia po swojemu i popełnienia swoich własnych błędów, nawet jeśli będę kopią błędów rodziców.
Co do samych bohaterów - Morgan i Clara są dobrze nakreślone, mają swoje zalety i wady, nie boją się wybuchnąć gniewem, czy tupnąć nogą, kiedy jest taka potrzeba. Męscy bohaterowie są może trochę bardziej wyidealizowani i nierealni, ale kto by się tym przejmował
Są obok swoich kobiet, oferując im wsparcie i pomoc, kiedy one tego potrzebują. I chwała im za to. Nie wtrącają się zbytnio w relację matka-córka, rozumiejąc przez co obie przechodzą i dając im czas na przystosowanie się do nowej sytuacji.
Super, że książka napisana jest z perspektywy zarówno Morgan, jak i Clary. Możemy dzięki temu poznać wydarzenia i odczucia obu najważniejszych stron, a co za tym idzie mieć obraz tego, jak na to samo patrzy dorosła kobieta i nastolatka. Na szczęście nie jest też tak, że żałoba i ból przesłaniają wszystko. Jest wiele wydarzeń i dialogów w trakcie książki, które wywołują uśmiech na twarzy, a końcówka jest chyba najfajniejsza i na pewno nie pozostawi nikogo obojętnym
Jest tu zatem dużo bólu, rozpaczy i żałoby, gniewu, zdrady i niedowierzania. Ale są również miłość (pod każdą postacią), pożądanie i radość. Colleen Hoover potrafiła we wszystkim tym znaleźć idealny balans, dzięki czemu książkę czyta się bardzo dobrze i nie przytłacza ona smutkiem, czego bardzo się obawiałam.
Dla mnie mocne 8/10