Smak zemsty - Cindy Harris (Kawka)
Napisane: 10 października 2024, o 14:44
Cindy Harris "Smak zemsty"
Dolly Baltmore po tragicznej śmierci męża popadła w nędzę. Ledwo wiąże koniec z końcem, aż do momentu, gdy tajemniczy dobroczyńca ofiaruje jej dom i pieniądze na życie w zamian za zaopiekowanie się obejściem tej posiadłości. Kobieta postanawia wykorzystać szansę od losu i przyjmuje propozycję. Jej głowę zaprząta jednak inna sprawa - zemsta. Dolly chce wziąć odwet na człowieku, który zabił jej męża. A jest nim osławiony bokser - Dick Creevy. Aby zbliżyć się do swej ofiary, Dolly w przebraniu chłopca, zapisuje się na lekcje boksu w szkole Dicka.
Nie znałam wcześniej twórczości Cindy Harris. To nowa autorka dla mnie więc jak zwykle w takim przypadku, nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać. Powieść bardzo szybko się czyta, to dobra książka, w sam raz na jedno posiedzenie. Jest humor, lekkość, fajny, przystępny styl i całkiem dobra historia miłosna, osadzona w świecie zawodowego boksu, czyli dość nietypowe tło dla romansu historycznego. Na plus trzeba zaliczyć również fakt, że akcja rozgrywa się w Irlandii, co też nie jest zbyt częste.
Jednym z głównych wątków tej opowieści jest maskarada. Nie wiem w którym roku powieść została wydana po raz pierwszy ale z perspektywy czasu pewne wątki tej książki mogą się wydawać co najmniej kontrowersyjne. Na przykład niechęć, czy wręcz obrzydzenie bohatera do samego siebie gdy przyszło mu do głowy, że może czuć pociąg seksualny do innego mężczyzny. Dziś takie coś by nie przeszło w powieści.
Podobała mi się bohaterka. To fajna, sympatyczna dziewczyna, która uczy się na błędach i dojrzewa, choć wkurzała mnie czasem tymi patologicznymi kłamstwami i wymyślaniem głupich historyjek, kiedy po prostu wystarczyło powiedzieć prawdę i nie byłoby żadnych komplikacji ani problemów, z którymi się potem musiała zmagać przez te kłamstwa. Jest to psychologicznie wytłumaczalne ale nie wiem czy na miejscu bohatera bym wybaczyła takiej osobie i czy byłabym jej w stanie kiedykolwiek zaufać.
Bohater też jest sympatyczny. Taki zwykły człowiek, który ma cel w życiu i do niego dąży. Momentami jego rozterki i przemyślenia mają humorystyczny wydźwięk.
Pomiędzy główną parą jest fajna energia. Drą koty ale na wesoło i nie ma w tym złej krwi (mówiąc językiem sztuk walki), a raczej przyjacielskie dokuczanie sobie nawzajem. Wątek romantyczny jest dobrze napisany, jest między nimi chemia i emocje.
Bardzo podoba mi się miejsce akcji w tej powieści. Dublin to miła odmiana po nudnym i wyeksploatowanym do granic Londynie. Tym bardziej, że miałam okazję przechadzać się ulicami, opisywanymi w książce i znam niektóre lokacje. Ciekawe jest też tło tej opowieści miłosnej, bardzo nietypowe dla romansu. Bohaterowie nie są przedstawicielami arystokracji, a zwykłymi ludźmi. Opisy świata boksu i przygotowań do walki są dość interesujące i w pewien sposób odświeżające w romansie historycznym.
Na uwagę zasługuje też fajny wątek dobroczynności i szkoda tylko, że autorka nie rozwiązała wątków tych pozostałych kobiet, bo książka wygląda przez to na niedokończoną. Ten dobroczyńca powinien mieć swoje własne HEA. Wyraźnie tego brakuje. Może to kwestia wycięcia przez tłumacza końcówki, a może autorka się nie przyłożyła. Trudno powiedzieć ale uważam, że powieść na tym dużo straciła.
Jest kilka dobrych zwrotów akcji, a fabuła potrafi momentami zaskoczyć, co uważam za spory plus. Jeśli chodzi o warsztat literacki, prawie wszystko jest na swoim miejscu (oprócz tego, co opisałam powyżej). Jest dobre tempo akcji, interesujące opisy, cięte dialogi, a przede wszystkim fajna historia. Całość robi dobre wrażenie, dlatego daję 8/10.
Dolly Baltmore po tragicznej śmierci męża popadła w nędzę. Ledwo wiąże koniec z końcem, aż do momentu, gdy tajemniczy dobroczyńca ofiaruje jej dom i pieniądze na życie w zamian za zaopiekowanie się obejściem tej posiadłości. Kobieta postanawia wykorzystać szansę od losu i przyjmuje propozycję. Jej głowę zaprząta jednak inna sprawa - zemsta. Dolly chce wziąć odwet na człowieku, który zabił jej męża. A jest nim osławiony bokser - Dick Creevy. Aby zbliżyć się do swej ofiary, Dolly w przebraniu chłopca, zapisuje się na lekcje boksu w szkole Dicka.
Nie znałam wcześniej twórczości Cindy Harris. To nowa autorka dla mnie więc jak zwykle w takim przypadku, nie wiedziałam, czego się po niej spodziewać. Powieść bardzo szybko się czyta, to dobra książka, w sam raz na jedno posiedzenie. Jest humor, lekkość, fajny, przystępny styl i całkiem dobra historia miłosna, osadzona w świecie zawodowego boksu, czyli dość nietypowe tło dla romansu historycznego. Na plus trzeba zaliczyć również fakt, że akcja rozgrywa się w Irlandii, co też nie jest zbyt częste.
Jednym z głównych wątków tej opowieści jest maskarada. Nie wiem w którym roku powieść została wydana po raz pierwszy ale z perspektywy czasu pewne wątki tej książki mogą się wydawać co najmniej kontrowersyjne. Na przykład niechęć, czy wręcz obrzydzenie bohatera do samego siebie gdy przyszło mu do głowy, że może czuć pociąg seksualny do innego mężczyzny. Dziś takie coś by nie przeszło w powieści.
Podobała mi się bohaterka. To fajna, sympatyczna dziewczyna, która uczy się na błędach i dojrzewa, choć wkurzała mnie czasem tymi patologicznymi kłamstwami i wymyślaniem głupich historyjek, kiedy po prostu wystarczyło powiedzieć prawdę i nie byłoby żadnych komplikacji ani problemów, z którymi się potem musiała zmagać przez te kłamstwa. Jest to psychologicznie wytłumaczalne ale nie wiem czy na miejscu bohatera bym wybaczyła takiej osobie i czy byłabym jej w stanie kiedykolwiek zaufać.
Bohater też jest sympatyczny. Taki zwykły człowiek, który ma cel w życiu i do niego dąży. Momentami jego rozterki i przemyślenia mają humorystyczny wydźwięk.
Pomiędzy główną parą jest fajna energia. Drą koty ale na wesoło i nie ma w tym złej krwi (mówiąc językiem sztuk walki), a raczej przyjacielskie dokuczanie sobie nawzajem. Wątek romantyczny jest dobrze napisany, jest między nimi chemia i emocje.
Bardzo podoba mi się miejsce akcji w tej powieści. Dublin to miła odmiana po nudnym i wyeksploatowanym do granic Londynie. Tym bardziej, że miałam okazję przechadzać się ulicami, opisywanymi w książce i znam niektóre lokacje. Ciekawe jest też tło tej opowieści miłosnej, bardzo nietypowe dla romansu. Bohaterowie nie są przedstawicielami arystokracji, a zwykłymi ludźmi. Opisy świata boksu i przygotowań do walki są dość interesujące i w pewien sposób odświeżające w romansie historycznym.
Na uwagę zasługuje też fajny wątek dobroczynności i szkoda tylko, że autorka nie rozwiązała wątków tych pozostałych kobiet, bo książka wygląda przez to na niedokończoną. Ten dobroczyńca powinien mieć swoje własne HEA. Wyraźnie tego brakuje. Może to kwestia wycięcia przez tłumacza końcówki, a może autorka się nie przyłożyła. Trudno powiedzieć ale uważam, że powieść na tym dużo straciła.
Jest kilka dobrych zwrotów akcji, a fabuła potrafi momentami zaskoczyć, co uważam za spory plus. Jeśli chodzi o warsztat literacki, prawie wszystko jest na swoim miejscu (oprócz tego, co opisałam powyżej). Jest dobre tempo akcji, interesujące opisy, cięte dialogi, a przede wszystkim fajna historia. Całość robi dobre wrażenie, dlatego daję 8/10.