Wrogowie - Rexanne Becnel (Kawka)
Napisane: 16 sierpnia 2024, o 13:11
Rexanne Becnel "Wrogowie"
Randulf Fitz Hugh za wojenne zasługi został obdarowany przez króla ziemią. Niestety, nie w spokojnej Anglii, o czym marzył, a w dzikiej Walii, pełnej niechętnych koronie buntowników. Król wyznaczył mu zadanie zbudowania fortecy i zaprowadzenia pokoju na tym terenie. Josselyn ap Carreg Du - córka walijskiego lorda, ma niełatwe zadanie. Wobec przybycia wrogiego oddziału rycerzy na ziemię zamieszkaną przez jej rodzinę od pokoleń, staje przed perspektywą upadku swego rodu albo poślubieniem znienawidzonego sąsiada – znanego z brutalności i porywczości Owaina ap Madoca. Za wszelką cenę próbuje uniknąć niechcianego małżeństwa i postanawia znaleźć inne rozwiązanie trudnej sytuacji.
Jest to pierwsza część trylogii "Rosecliffe", której akcja rozgrywa się w Walii i dotyczy trzech par powiązanych ze sobą bohaterów. Wydarzenia z pierwszej części mają swoje konsekwencje w późniejszych więc zalecałabym czytać te powieści po kolei.
Jak na tak sporą liczbę stron, to książkę czyta się dobrze. Nie ma w niej dłużyzn i przewlekłych opisów. Dość dużo się dzieje, a akcja jest wartka. Fabuła, mimo pewnej przewidywalności jest zgrabnie ułożona dlatego nie czuć, że to długa książka. Bardzo szybko wciągnęłam się w tę historię. Powieść czyta się bardzo szybko i sprawnie, mimo że czas akcji to średniowiecze, które nieszczególnie lubię.
Przede wszystkim na uwagę zasługuje chemia między głównymi bohaterami. Autorka dobrze nakreśliła te postacie i zbudowała wątek miłosny wokół antagonizmu pomiędzy dwoma zwaśnionymi narodami. Między Josselyn i Randem aż iskrzy. To typowy wątek od nienawiści do miłości ale napisany naprawdę dobrze. Między nimi jest napięcie i wzajemne odpychanie i przyciąganie. Wiele autorek romansów sięga po ten motyw ale nielicznym udaje się go napisać w taki sposób, żeby był równocześnie wiarygodny i nie nużył nadmiarem negatywnej energii pomiędzy bohaterami. Becnel się udało. Bohaterowie mają swoją motywację można ich zrozumieć, polubić oraz utożsamić się z nimi. Jest emocjonalnie i burzliwie i dzięki temu ciekawie ale autorka nie przekracza granicy, za którą robi się męcząco. Rand i Josselyn ścierają się ze sobą a jednocześnie wierzy się w ich miłość. Poza tym postacie przechodzą w trakcie książki wewnętrzną przemianę i uczą się na własnych błędach. Owszem, chwilami bywają też irytujący, zwłaszcza bohater ale to nie przeszkadza za bardzo.
W powieści pojawia się dużo postaci pobocznych, z których najciekawsza jest Rhonwen, która jest bohaterką drugiej części cyklu. Reszta nieszczególnie mnie obeszła choć byli dość charakterystyczni. Z tych mniej znaczących na pierwszy plan wybija się wróżbita i mędrzec Newlin. Praktycznie wszystkie postacie z pierwszej części pojawiają się w kolejnej.
Najmniej podobały mi się wątki dotyczące polityki i opisy bitew oraz intrygi. Nie wciągnęły mnie te wątki ale też nie były zbędne. Autorka dobrze nakreśliła tło konfliktu pomiędzy Walijczykami i Anglikami, przez co historia nie jest bardzo płytka i jednowymiarowa.
Dość dużo jest brutalnych opisów, bitew, ran wojennych, krwi i potyczek na miecze, co nadaje realizmu tej historii. Klimat tej książki jest przez to czasami dość ponury, poważny i ciężki.
To bardzo solidnie napisana książka, z ciekawą fabułą i interesującymi bohaterami, jednak tym, co najbardziej przyciąga jest relacja głównej pary. Ich uczucie wygląda wiarygodnie i rozwija się burzliwie, od nienawiści do erotycznego przyciągania, aż po miłość.
Styl pisarki jest bardzo sprawny, dobrze opowiada tę historię. Książka ma dobre tempo akcji, a fabuła jest w miarę interesująca. Może nic nie zaskakuje ale jednak całość się klei i ma sens dlatego moja końcowa ocena to 8/10. Bardzo chętnie sięgnę po kontynuację.
Randulf Fitz Hugh za wojenne zasługi został obdarowany przez króla ziemią. Niestety, nie w spokojnej Anglii, o czym marzył, a w dzikiej Walii, pełnej niechętnych koronie buntowników. Król wyznaczył mu zadanie zbudowania fortecy i zaprowadzenia pokoju na tym terenie. Josselyn ap Carreg Du - córka walijskiego lorda, ma niełatwe zadanie. Wobec przybycia wrogiego oddziału rycerzy na ziemię zamieszkaną przez jej rodzinę od pokoleń, staje przed perspektywą upadku swego rodu albo poślubieniem znienawidzonego sąsiada – znanego z brutalności i porywczości Owaina ap Madoca. Za wszelką cenę próbuje uniknąć niechcianego małżeństwa i postanawia znaleźć inne rozwiązanie trudnej sytuacji.
Jest to pierwsza część trylogii "Rosecliffe", której akcja rozgrywa się w Walii i dotyczy trzech par powiązanych ze sobą bohaterów. Wydarzenia z pierwszej części mają swoje konsekwencje w późniejszych więc zalecałabym czytać te powieści po kolei.
Jak na tak sporą liczbę stron, to książkę czyta się dobrze. Nie ma w niej dłużyzn i przewlekłych opisów. Dość dużo się dzieje, a akcja jest wartka. Fabuła, mimo pewnej przewidywalności jest zgrabnie ułożona dlatego nie czuć, że to długa książka. Bardzo szybko wciągnęłam się w tę historię. Powieść czyta się bardzo szybko i sprawnie, mimo że czas akcji to średniowiecze, które nieszczególnie lubię.
Przede wszystkim na uwagę zasługuje chemia między głównymi bohaterami. Autorka dobrze nakreśliła te postacie i zbudowała wątek miłosny wokół antagonizmu pomiędzy dwoma zwaśnionymi narodami. Między Josselyn i Randem aż iskrzy. To typowy wątek od nienawiści do miłości ale napisany naprawdę dobrze. Między nimi jest napięcie i wzajemne odpychanie i przyciąganie. Wiele autorek romansów sięga po ten motyw ale nielicznym udaje się go napisać w taki sposób, żeby był równocześnie wiarygodny i nie nużył nadmiarem negatywnej energii pomiędzy bohaterami. Becnel się udało. Bohaterowie mają swoją motywację można ich zrozumieć, polubić oraz utożsamić się z nimi. Jest emocjonalnie i burzliwie i dzięki temu ciekawie ale autorka nie przekracza granicy, za którą robi się męcząco. Rand i Josselyn ścierają się ze sobą a jednocześnie wierzy się w ich miłość. Poza tym postacie przechodzą w trakcie książki wewnętrzną przemianę i uczą się na własnych błędach. Owszem, chwilami bywają też irytujący, zwłaszcza bohater ale to nie przeszkadza za bardzo.
W powieści pojawia się dużo postaci pobocznych, z których najciekawsza jest Rhonwen, która jest bohaterką drugiej części cyklu. Reszta nieszczególnie mnie obeszła choć byli dość charakterystyczni. Z tych mniej znaczących na pierwszy plan wybija się wróżbita i mędrzec Newlin. Praktycznie wszystkie postacie z pierwszej części pojawiają się w kolejnej.
Najmniej podobały mi się wątki dotyczące polityki i opisy bitew oraz intrygi. Nie wciągnęły mnie te wątki ale też nie były zbędne. Autorka dobrze nakreśliła tło konfliktu pomiędzy Walijczykami i Anglikami, przez co historia nie jest bardzo płytka i jednowymiarowa.
Dość dużo jest brutalnych opisów, bitew, ran wojennych, krwi i potyczek na miecze, co nadaje realizmu tej historii. Klimat tej książki jest przez to czasami dość ponury, poważny i ciężki.
To bardzo solidnie napisana książka, z ciekawą fabułą i interesującymi bohaterami, jednak tym, co najbardziej przyciąga jest relacja głównej pary. Ich uczucie wygląda wiarygodnie i rozwija się burzliwie, od nienawiści do erotycznego przyciągania, aż po miłość.
Styl pisarki jest bardzo sprawny, dobrze opowiada tę historię. Książka ma dobre tempo akcji, a fabuła jest w miarę interesująca. Może nic nie zaskakuje ale jednak całość się klei i ma sens dlatego moja końcowa ocena to 8/10. Bardzo chętnie sięgnę po kontynuację.