Connie Brockway "Niebezpieczny mężczyzna"
Mercy Coltrane to dziewczyna wychowana na Dzikim Zachodzie. Wprawdzie otrzymała też edukację odpowiednią dla młodej damy z dobrego domu ale od innych panien różni ją żywiołowość, niezależność i wiele umiejętności, które przydają się w jej rodzinnym kraju ale nie na angielskich salonach. Gdy brat popada w tarapaty w Londynie, dziewczyna postanawia położyć temu kres, jednak ukochany William wkrótce znika bez śladu. Mercy rusza do Londynu ale szybko zdaje sobie sprawę, że zadanie będzie zbyt trudne dla samotnej panny. Potrzebuje więc sprzymierzeńca aby odnaleźć brata. Idealnym kandydatem wydaje się być Hart Moreland, hrabia Perth, który w przeszłości podróżował po świecie i zarabiał jako rewolwerowiec pracując między innymi dla ojca Mercy. Nikt nie wie o niechlubnej przeszłości arystokraty więc świetnym rozwiązaniem wydaje się szantaż.
Ona Amerykanka, nieobyta z arystokracją, strzela, poluje, zachowuje się niezależnie i wyzywająco. Szantażuje bohatera, bo będąc na dorobku, był rewolwerowcem i ją postrzelił. Gdyby się o tym dowiedziało towarzystwo, to by skompromitowało całą jego rodzinę i zatrzasnęło jego siostrze drzwi do intratnego małżeństwa. W zamian za odnalezienie brata - hulaki, ona obiecuje zatrzymać jego mroczną przeszłość dla siebie. Przyznam szczerze, rzadko trafiam na motyw szantażu w romansie. A jeśli już, to zwykle bohaterka jest jego ofiarą i niczym bezwolne cielę szybko się poddaje szantażyście. A w tym przypadku to ona jest tą niecną intrygantką, która nie cofnie się przed niczym, aby ochronić bliską sobie osobę. Hart jednak nie jest zbyt skory do współpracy i staje okoniem, co powoduje, że ten motyw się robi znacznie ciekawszy i intrygujący.
Jeśli chodzi o bohaterów to jest ich dość dużo jak na tak krótką książkę. Może nawet zbyt dużo. Wciąż jakaś postać się pojawia i na początku mnie to męczyło, bo jeszcze zanim poznałam główną bohaterkę, musiałam czytać o rozterkach postaci pobocznych, sióstr Harta i jego szwagrów oraz zupełnie nieistotnych dla fabuły postaci. Z pobocznych postaci większość albo jest durna albo irytująca. Najbardziej znielubiłam rozwydrzoną siostrę Harta - Annabelle. Niby chodząca doskonałość, ale tak naprawdę to wyrachowana żmija, wyniosła, zadzierająca nosa snobka i manipulatorka. Podobnie jak jej przyszła teściowa. Druga siostra Harta – Beryl jest w porządku, mimo że plotkara. Szwagrowie to dupki, poza fajtłapą Edwardem. Jeden chadza do burdelu i zdradza Beryl, a drugi (jeszcze będąc kandydatem do ręki Annabelle), ślini się do Mercy. Ta książka ma dużo bohaterów i to trochę mi przeszkadza w niej. Za dużo ich autorka upchała w tak małą objętość.
Co do głównej pary - bohaterka zachowuje się czasem jakby miała tylko dwie sprawne szare komórki. Na przykład: w obliczu niebezpieczeństwa ma siedzieć cicho, to oczywiście kłapie dziobem. Jak ich gonią bandyci, bohater jej każde uciekać, to ta się kłoci zamiast posłuchać i tylko pogarsza sytuację. No idiotka. Na dodatek irytująca. Ona głupia, a on dla odmiany tak zimny i cyniczny, że go nie polubiłam, choć też mi nie przeszkadzał. Był mi obojętny. Ona w sumie też, choć mimo głupoty była w miarę sympatyczna. Jako para są w porządku ale brakło mi chemii między nimi, czegoś, co by sprawiło, żebym chciała im kibicować. Ich miłość w ogóle mnie nie obeszła, jak mam być szczera. Sceny erotyczne były w porządku ale nie rzuciły na kolana. On mało rozgarnięty bo nie domyślił się, że ma do czynienia z dziewicą i chyba sklasyfikował ją jako łatwą, skoro jest pyskatą i niezależną Amerykanką.
Główny plus tej powieści to uszczypliwości pomiędzy Mercy i Hartem, naprawdę zabawne dialogi i komizm sytuacyjny, który się pojawia zwłaszcza wtedy, gdy na scenę wkracza Fanny, zafiksowana na swojej ciąży siostra Harta.
Początek trochę mnie znudził i jest zbyt przegadany, niewiele się dzieje, jakieś nudne gadki o niczym. Dopiero po szantażu akcja się rozkręca nieco ale też nie ma szału. To poprawnie napisana książka, ale bez większych emocji. Nie było jednak między główną parą chemii, taki letni ten romans. Może nie było nudno ale też nic nie porwało w tej książce. Typowy średniak do szybkiego przeczytania (bo krótki - tylko 221 stron) i do zapomnienia. Moja końcowa ocena to: 6/10. Bez emocji większych ta książka przeszła ale też trudno powiedzieć, że jest zła.