Strona 1 z 1

Rozkoszna zemsta - Kat Martin (Kawka)

PostNapisane: 12 sierpnia 2022, o 21:21
przez Kawka
Kat Martin "Rozkoszna zemsta"

Uwaga! Poniżej są spojlery!

Jocelyn Asbury wskutek niefortunnych zdarzeń znalazła się na ulicy i musiała walczyć o przetrwanie. Sprawcą wszystkich jej nieszczęść jest Rayne Garrick, wicehrabia Stoneleigh, kobieciarz, hulaka i typowy, prowadzący próżniacze życie arystokrata. Jocelyn, wraz z przyjaciółmi, podobnymi do niej ulicznikami, postanawia zabić swojego wroga i pomścić śmierć ojca, do której doprowadził. Los chce jednak inaczej i zostaje schwytana przez wicehrabiego, który urzony niezwykłą urodą swej branki proponuje jej wygodne życie w charakterze jego kochanki.

W tej powieści bardzo dużo się dzieje, wciąż są jakieś zwroty akcji, jest dramatycznie, emocjonująco, i tak burzliwie między bohaterami jak w starych dobrych klasycznych bodice ripperach. Jest wątek: od nienawiści do miłości i z powrotem, prawdziwy emocjonalny roller coaster i do końca nie wiadomo jak to wszystko autorka rozwikła, bo w trakcie komplikuje do tego stopnia, że szczęśliwe zakończenie wydaje się niemożliwe. Dzięki temu książkę świetnie się czyta. Cały wątek z uwięzieniem i skazaniem bohaterki jest fajny.

Powieść liczy sobie 466 stron ale niestety nie do końca książka trzyma równy poziom przez cały czas. Początek jest bardzo dobry, intryguje i zaciekawia. Środek jest świetny i emocjonujący, burzliwy, dużo w nim przygód, również zmiana scenerii z Londynu na słoneczną Jamajkę i wszystkie przygody tam są bardzo ciekawe, dużo dramatycznych zdarzeń i zwrotów akcji. Końcówka zaś bez szału. Było nudno i bez napięcia. Końcówkę męczyłam, bo wszystko co ważne zostało rozwiązane dużo wcześniej, wyznania miłosne padły na długo przed końcem i napięcie między bohaterami opadło, a zostawiony na deser wątek zamachu na wicehrabim był mało interesujący.

Jeśli chodzi o główną bohaterkę to jest to fajna babka z charakterem ale na szczęście nie babochłop lub też płaczliwa mimoza. Lubi się ją, bo ona wie czego chce od życia i nawet jak robi głupoty, to można ją zrozumieć. Podobnie bohater. Też nie jest święty ale daje się lubić, mimo że popełnia koszmarną pomyłkę i nie wierzy w bohaterkę. Mimo że wydaje mu się, że jej nienawidzi to nie potrafi jej skazać na śmierć i próbuje jej złagodzić wyrok. To nie jest bezduszna śfinia, tylko zraniony człowiek, który ma dobre powody, aby nie wierzyć ukochanej.

Postacie poboczne w większości są w porządku ale się nie wybijają szczególnie, poza Chitą i Paulem. Każde z nich jest jakieś, ma swoje problemy i plany na życie, nie stanowią tylko mdłego tła dla głównej pary.

Sceny erotyczne są dość gorące, obrazowe i różnorodne ale nie dominują akcji. Jest pieprznie i czasem ostro ale nie ma się wrażenia, że autorka przesadziła z erotyką. Aż czuć iskry przeskakujące pomiędzy główną parą, tyle jest ognia i pasji między nimi.

Egzotyczna sceneria Jamajki, choć jej mało, też na plus. Zawsze to miła odmiana od salonowych intryg i stagnacji. Wątek uprawy kawy dał trochę świeżości tej książce.

Nie jest to jednak powieść bez wad. Na minus zaliczam wątek postrzału. O ile sama akcja z wplątaniem w to bohaterki i uczynieniem ją skazaną mi się podobał, to rozwiązanie zagadki: kim był zamachowiec już nie bardzo. To było bez emocji, a samo poszukiwanie zamachowca nie wzbudza ciekawości.

Kolejny minus to brak sensownego finału powieści, najważniejsze deklaracje padają za szybko i w zasadzie potem się robi już trochę nudno. Kolejne kilkadziesiąt stron wręcz się ciągnie. To bardzo niemiła odmiana po wcześniejszej pasjonującej akcji. Przez większość książki jest naprawdę dobrze z tempem akcji. Fabuła jest ciekawa, ciągle się zmienia sceneria i dużo się dzieje, dopiero ta końcówka niepotrzebnie psuje cały efekt.

Poza tym, że zakończenie jest trochę niemrawe, to całość jest dobra. Może odrobinę za długa ale dobra, bo większość książki czyta się świetnie. Moja ocena to 8/10. Dobra, solidna proza Kat Martin.