Strona 1 z 1

Tamto cudowne lato - LaVyrle Spencer (Kawka)

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 19:58
przez Kawka
LaVyrle Spencer "Tamto cudowne lato"

Rok 1916. Roberta Jewett wraca po latach do rodzinnego miasteczka, jako kobieta rozwiedziona i mająca trójkę dzieci. Wszyscy, włącznie z jej najbliższą rodziną, uważają, że okryła się hańbą odchodząc od męża pijaka i hulaki, jednak Roberta nigdy nie należała do strachliwych kobiet. Kupuje zrujnowany dom i z pomocą cieśli – Gabe'a odbudowuje go krok po kroku. Podejmuje też pracę pielęgniarki środowiskowej i jeździ po okolicy automobilem, kupionym na kredyt, wzbudzając grozę wśród mieszkańców miasteczka.

Jest to powtórka, kiedyś ta książka bardzo mi się podobała ale czytając ją ostatnio dostrzegłam w niej również wady.

Autorka dobrze oddała realia amerykańskiego pruderyjnego, sennego miasteczka z początku XX w. Opis stosunku mieszkańców do rozwiedzionych kobiet, dodatkowo nietypowy czas akcji to plus. Całe tło opowieści jest dobrze oddane. Opisy są obrazowe i dopracowane, na przykład opis uruchamiania automobilu. Widać, że autorka przygotowała się do pisania tej powieści.

Dzieci Roberty według mnie są za bardzo infantylne do wieku, zwłaszcza 16-letnia Rebeca powinna już mieć inne zainteresowania, a nie trzymać się maminej spódnicy i zachowywać jak małe dziecko. Taka pannica to już bardziej o chłopakach powinna myśleć, zamiast bawić się z młodszymi siostrami w teatrzyki i przebieranki.

Sama postać Roberty jest fajna. To twarda babka z charakterem, która stąpa mocno po ziemi. Podobał mi się również Farley. Doświadczony przez los facet, który jednak pod powłoką szorstkości skrywa wrażliwą duszę. Dobrze oddane zostały narodziny uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi po przejściach – ona cierpiąca przez nieudane małżeństwo, on zamknięty w sobie z powodu tragicznej śmierci żony.

Powieść ma swój klimat, po latach wciąż dobrze się ją czyta ale już bez wcześniejszego zachwytu. Autorka opisała wszystko trochę za bardzo zerojedynkowo – postacie są czarno-białe. Roberta to chodzący ideał, podobnie jak Gabe, jej matka to koszmarna baba, podobnie jak prawie wszyscy mieszkańcy miasteczka to ograniczeni, pruderyjni plotkarze. Za mało w tym szarości. Zbyt cukierkowe opisy życia Roberty i jej relacji z dziećmi. Z kolei mieszkańcy miasteczka to ludzie podli i zakłamani. Ten kontrast jest za duży – w życiu nic nie jest jednoznacznie dobre albo złe, a już na pewno nie na tak wielką skalę.

Moja ocena końcowa to: 7/10, bo mimo sentymentu do tej powieści, jednak dostrzegłam w niej wady.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:22
przez Fringilla
Taka pannica to już bardziej o chłopakach powinna myśleć, zamiast bawić się z młodszymi siostrami w teatrzyki i przebieranki.

Tu jednak domagam się prawa 16latki do nieinteresowania się chłopcami czy kimkolwiek innym w tym kontekście ;)

Jako że nie znam książki, to nie mogę się odnieść do konkretów, ale...
Za mało w tym szarości. Zbyt cukierkowe

jak pamiętam to był mój osobisty zarzut ogólnie do twórczości Spencer i dlatego nie sięgałam po jej książki.
Aczkolwiek nie jest to dla mnie zarzut obiektywny: to po prostu cecha tego podgatunku/stylu romansowego, który jest lubiany przez sporą grupę osób.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:32
przez Kawka
Możliwe, że to mnie się zmieniło, bo kiedy czytałam tę książkę lata temu, wydawała mi się świetna, a teraz już nie do końca. Owszem, to nadal dobry romans ale dostrzegłam w nim wiele niedociągnięć, na które kiedyś zupełnie nie zwróciłam uwagi.

Edit: trudno mi uwierzyć w 16-latkę z 1916 r., która nie jest już traktowana jak panna na wydaniu/podlotek. :ermm: Rebeca prawie do końca była takim naiwnym dzieciuchem, gdyby autorka nie podała jej wieku, pomyślałabym, że ma najwyżej 13 lat. Jej siostry również były trochę dziecinne, jak na swój wiek ale były młodsze, to jakoś to się w oczy nie rzucało. A tym bardziej dziwne, że 16-latka w tamtych czasach nie miała praktycznie żadnych obowiązków w domu i nie odciążyła matki choć trochę, choćby sama, z własnej woli. Córka Farleya za to miała aż nadmiar rzeczy do ogarnięcia, mimo że młodsza o dwa lata od koleżanki. Owszem, to mogło po części wynikać z niekonwencjonalnego wychowania dzieci przez Robertę ale nadal nie wygląda to wiarygodnie. Chodzi mi o to, że Rebeca nawet jak jeszcze nie myślała o randkach, to powinna w jakiś sposób wydawać się dojrzalsza na tle innych dzieci.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 19:55
przez Księżycowa Kawa
Nie zgadzam się z tym. To trochę zakładać, że skoro większość tak postępuje, to i reszta tak musi. To jakby na siłę próbować każdego wcisnąć do pewnego wzorca. Może i była dziecinna, ale to jej prawo; nie uważam, że koniecznie musi postępować jak jej rówieśniczki.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 20:21
przez Fringilla
A tym bardziej dziwne, że 16-latka w tamtych czasach nie miała praktycznie żadnych obowiązków w domu i nie odciążyła matki choć trochę, choćby sama, z własnej woli.

No... ja bym jednak ostrożna była :niepewny: bardzo różne modele się pojawiają,na które ma wpływ i lokalna kultura, i presja społeczna, i indywidualne wybory rodziców.
Np. można by się czepiać swego czasu sytuacji, gdy rodzina jako jedyna na np. 30 rodzin w miejscowości wysyłała swoją córkę do szkoły...

Ponadto zawsze się pojawiają osoby, hm, "inne" ;) tacy outlinerzy...

A 16 lat to wciąż jednak wiek, gdzie wiele rzeczy się waży, nie wiadomo, w którą stronę pójdzie osoba i jej rozwój.
Dojrzałość też jest zwykle oceniana w kontekście kulturowym...

Abstrahując, że są osoby aseksualne i aromantyczne, które nigdy nie "zaczynają się interesować" ;) i nie jest ich tak mega mało.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 21:43
przez Kawka
Dlatego napisałam, że to mogło wynikać z niekonwencjonalnego wychowania dzieci przez Robertę. Inne dzieci w miasteczku miały obowiązki i raczej podejście Roberty uważane było za dziwne. W tej powieści raczej nie ma wątków LGBT, na samym końcu Rebeca ma takiego jakby chłopaka. To jest dość poboczny wątek, ujęty zaledwie w kilku zdaniach.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 22:31
przez Fringilla
Sadzę, że my tu Kawą tylko postulujemy, że jednak realistycznie i nie dziwnie ;)

PostNapisane: 9 czerwca 2022, o 21:34
przez Księżycowa Kawa
Właśnie tak, tyko Kawka inaczej to odbiera.

PostNapisane: 9 czerwca 2022, o 22:03
przez Fringilla
Czyli jako zapalone miłośniczki romansów domagamy się prawa do życia bez romansu :hyhy: