Strona 1 z 1

Aria namiętności - Mary Balogh (Kawka)

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 19:56
przez Kawka
Mary Balogh "Aria namiętności"

Frances uczy muzyki w szkole dla panien. Choć lubi swoją pracę i czuje się spełniona, to jednak nie może żyć w spokoju. Skrywa tajemnicę, która nie pozwala jej na spokój ducha. Gdy pewnego zimowego dnia, podczas śnieżnej zadymki, poznaje wicehrabiego Sinclaire'a, jej życie ulega nieodwracalnej zmianie.

Początek zapowiadał się dobrze jednak książka rozwinęła się w sztampowy romans spod znaku: rozterki głównej bohaterki i piętrzenie sobie problemów, których mogłoby nie być, gdyby pomyślała logicznie choć przez kilka sekund.

Frances jest dziwna. Jej postać mi w ogóle nie przypadła do gustu. Niby cnotka, niedoświadczona dziewica, a idzie na całość z nowo poznanym facetem. Potem go brzydko spławia, a następnie ma do niego pretensje, że posłuchał jej prośby i się jej nie narzucał. O co ona ma pretensje? Logiki w tym nie ma żadnej. Przykład idiotki, która sama nie wie czego chce i ma pretensje do całego świata o to, że spotykają ją konsekwencje własnych decyzji i robi z siebie na dodatek cierpiętnicę.

W książce niewiele się dzieje, ona głupio uparta, nie wiadomo o co jej chodzi postępuje wbrew logice, on ma anielską cierpliwość. Ona robi coś kosmicznie głupiego, on to znosi ze spokojem, a ona go odtrąca, a potem żałuje i ma rozterki, ze jednak powinna była zrobić inaczej. Na dodatek z zupełnie głupiego powodu robi tajemnicę ze sprawy w ogóle tego niewartej.

Jak mnie irytowała bohaterka głupotą i uporem. Całą powieść postępowała na zasadzie: nie powiem ci nic, będę się boczyć ale ci nie powiem dlaczego, a jednocześnie cierpię bo cię kocham. Taki typ wnerwiającej kretynki, co sama sobie piętrzy problemy zamiast pomyśleć. Maksymalnie kilka minut wystarczyłoby jej na wpadnięcie na rozwiązanie tej rzekomo trudnej sytuacji. Jej użalanie się nad sobą przez 300 stron zepsuło całą książkę. Aż się odechciewało czytania, mimo fajnego bohatera.

Kolejny raz Balogh mnie rozczarowała. Tym razem bezdenną głupotą bohaterki. Całość taka sobie, akcja średnia, ani nic mnie nie porwało, ani nie zapamiętam tej powieści na dłużej, dlatego daję 6/10. Niby nie było źle ale logika tej postaci i brak w zasadzie ciekawej akcji trochę dyskredytuje tę książkę.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:17
przez Fringilla
Niby cnotka, niedoświadczona dziewica, a idzie na całość z nowo poznanym facetem.

Oj, zawsze będę stawać w obronie takich kreacji bohaterek :lol: bo:
Przykład idiotki, która sama nie wie czego chce i ma pretensje do całego świata o to, że spotykają ją konsekwencje własnych decyzji i robi z siebie na dodatek cierpiętnicę.

uważam, ze wchodzi kontekst historyczny (znaczy: kulturowy ówczesny) który z naszego punktu widzenia jest już nieaktualny, a aby został zauważony w historyku, to musi być wyłożona kawa na ławę a nie subtelnie sygnalizowany :D
Popraw mnie, Kawko, ale mam wrażenie, że to jest mega częsty zarzut do bohaterek romansów historycznych :lol:

Ale żeby nie było: uważam cały cykl [b]Szkoły Ms Martin[b] za.. słaby. Jak na Balogh oczywiście :P
Ponieważ... o rany, nawet nie zacznę, bo nie skończę - w takim jestem w stanie rozchorowania...
Ok, bardzo krótko: ponieważ nastąpiło tam mieszanie porządków.
Bohatera dostosowanego do preferencji naszych współczesnych, raczej rozgarniętego emocjonalnie, świadomego i sensownego wrzuca się w relację z bohaterką w typie sprzed minimum 30 lat, co z automatu działa na jej niekorzyść.
To nie może się dobrze skończyć.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:36
przez Kawka
Ja wicąż szukam u Balogh czegoś na miarę "Echa wspomnień" ale trafiam na nudne regencyjne albo całkiem dobre ale wyzute z tej emocjonalności. :bezradny: Może te "Echa wspomnień" to był jeden jedyny strzał i miałam pecha/szczęście trafić na tę książkę jako jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą Balogh i mi się błędnie utrwaliły założenia co do autorki.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:43
przez Fringilla
Czekaj czekaj, ale czytałaś Tajemnicza perłę przykładowo?

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 20:51
przez Kawka
Jeszcze nie. Mówisz, że warto się zainteresować?

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 21:29
przez Fringilla
Ja bym spróbowała jako kolejną Balogh.

Dzielę jej twórczość na 3 okresy:
wczesny w duchu wręcz bodiceripperowy ale własnie inteligentnie poddający niejako dekonstrukcji :hyhy: lata 80. (a konkretnie 1985 - 1995; tu przejście jest płynne do kolejnego etapu)
klasyczny regencyjny - lata 90. z Bedwynami jako ukoronowaniem do 2005
późny... po 2006; tu Ms Martin aż po 2016, a nowa faza to chyba cykl Westcott, ale jeszcze nie jestem pewna...

Więc w sumie raczej warto zacząć w Towim przypadku chyba od najwczesniejszych wydanych u nas.

PostNapisane: 6 czerwca 2022, o 22:03
przez Kawka
Dzięki za info. Trochę po omacku czytam, co mi wpadnie do ręki, a w zasadzie, co mi się uda nabyć na bazarze. Czasem to są strzały w 10 ale w przypadku Balogh mam chyba pecha, bo zazwyczaj trafiam na paździerze.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 19:53
przez Kawka
Akurat udało się dziś na bazarku kupić "Tajemniczą perłę".

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 20:19
przez Fringilla
:lol: no to zobaczysz / zobaczymy :hyhy:

Dla przypomnieniia, co u nas wydane z wcześniejszych:
http://www.romansoholiczki.pl/viewtopic ... 985#p31985

Co czytałaś oprócz Arii i Ech? :niepewny:

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 21:09
przez Kawka
Sporo Bologh czytałam, jeszcze wtedy z biblioteki, problem w tym, że tytułów nie kojarzę za bardzo. Mam listę kupionych i powoli kupuję sobie resztę do kolekcji więc pewnie przeczytam w końcu wszystkie Balogh, które uda mi się kupić. Jak dziś spisałam mam 16 z 33 wydanych w Polsce, choć niektórych jeszcze nie przeczytałam.
To jest w ogóle dziwne zjawisko - lubię mieć całą autorkę, choć nie wszystkie książki mi się podobają. Dziś kupiłam sobie ostatnią Woodiwiss z 9 wydanych w Polsce, mam sporo Lindsey i całą Foley. Jakoś mnie to kręci. Teraz poluje na Putney i kilka innych.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 21:12
przez Fringilla
Jestem serio ciekawa, czy u Ciebie preferencje sa zależne od chronologii czy jednak nie ;)
Znaczy: nie musi Ci się Balogh podobać jako taka, ale czy starsze wypadają lepiej niz nowsze ;)

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 21:21
przez Kawka
Dla mnie Balogh jest bardzo ok, po prostu jak zaczynałam przygodę z autorką, to chyba błędnie założyłam, że jej twórczość będzie bardziej dramatyzowa, a to raczej spokojne regencyjne bez dramatozy.

PostNapisane: 7 czerwca 2022, o 22:35
przez Fringilla
Też zależy od natężenia dramatozy... u Balogh potrafi byc taka cicha :hyhy: