Cukiereczek - Jill Barnett (Kawka)
Napisane: 30 kwietnia 2022, o 15:38
Jill Barnett "Cukiereczek"
Eulalia Grace, pieszczotliwie zwana przez rodzinę Lollie, straciła matkę gdy była malutka, a ojciec będący ambasadorem wciąż jeździł po świecie i nigdy nie odwiedzał córki. Dorastała w samotności, wychowywana przez pięciu starszych braci, którzy chronili ją przed światem i na nic nie pozwalali, bo dziewczyna miała dziwną umiejętność przyciągania kłopotów niczym magnes. Lollie marzyła o tym, że pozna w końcu swego ojca i spełni jego oczekiwania. Gdy nadchodzi od niego list z dalekich Filipin, nie waha się ani chwili, jednak po dotarciu na miejsce niespodziewanie dziewczyna wplątuje się wir zdarzeń, które na zawsze odmienią jej życie.
Sam Forester wychowywał się w slumsach, i od zawsze musiał sobie wszystko wywalczyć. To pozbawiony skrupułów najemnik o burzliwej przeszłości, który dla pieniędzy jest gotów na wszystko. Życie nauczyło go bycia twardym i nieugiętym ale nic nie mogło go przygotować na spotkanie z roztrzepaną panienką z dobrego domu. A to dopiero początek jego kłopotów.
Jill Barnett lubię za humor, lekkość stylu i "Cukiereczka". Jest to pierwsza jej powieść, którą przeczytałam lata temu i do dziś co jakiś czas wracam do niej z prawdziwą przyjemnością. Jest to jeden z moich ulubionych romansów, po który sięgam gdy mam gorszy nastrój.
Przede wszystkim zaletą tej powieści jest Eulalia, która kradnie całe show. Jej przygody, które zawsze biorą się z dobrych chęci, a kończą zwykle katastrofą, jej roztrzepanie, nieogarnięcie, naiwność, dobre serce i prostolinijność, sprawiają, że nie da się jej nie lubić. Jest szczera, otwarta i choć niezdarna i ma nikłe pojęcie o życiu, to nigdy nie traci wiary w słuszność swoich działań.
W przeciwieństwie do niej Sam to gbur i prostak. Wredny, nieczuły, pazerny na pieniądze i wyrachowany. Zdecydowanie nieprzyjemny facet, który nie miał lekkiego życia i wszystko musiał sobie wywalczyć. Jest w nim jednak odrobina dobra, która tli się w głębi duszy i za sprawą Lollie w końcu przebija mur cynizmu.
Lubię ich połączenie. Są tak odmienni od siebie, że to nie ma szansy się udać, a jednak autorka sprawiła, że wszystko brzmi wiarygodnie. Ona trochę się wyrabia, dorośleje i nabiera pewności siebie, on łagodnieje i z totalnego dupka staje się przyzwoitym człowiekiem, a droga, która do tego prowadzi sprawia, że się w to wszystko wierzy. Ich wzajemne utarczki, świństewka, które sobie robią, kłótnie i godzenie się, to wszystko opisane jest z wdziękiem, tak że nie męczy.
W tej książce wciąż coś się dzieje i choć przygodowe wątki nie przyćmiewają romansu pomiędzy główną parą, to nie ma miejsca na nudę. Ciągłe zmiany scenerii, ucieczki, walki wręcz, powódź, męcząca droga przez dżunglę i wiele więcej. A to wszystko okraszone sporą dawką humoru, którego głównym nośnikiem jest bohaterka i szpak imieniem Medusa.
Całość czyta się szybko i sprawnie. Jest dużo akcji, przygód, fajne tempo powieści, ciekawa i nietypowa sceneria, Lollie - katastrofa i Sam - śfinia, zdecydowanie za dużo gadający szpak i humor. To wszystko wymieszane razem sprawia, że wciąż jest to moja ulubiona książka autorstwa Jill Barnett. Dobrze się bawiłam i choć po latach odrobinę z niej wyrosłam, to nadal mogę polecić. Dla mnie zdecydowane 9/10.
Eulalia Grace, pieszczotliwie zwana przez rodzinę Lollie, straciła matkę gdy była malutka, a ojciec będący ambasadorem wciąż jeździł po świecie i nigdy nie odwiedzał córki. Dorastała w samotności, wychowywana przez pięciu starszych braci, którzy chronili ją przed światem i na nic nie pozwalali, bo dziewczyna miała dziwną umiejętność przyciągania kłopotów niczym magnes. Lollie marzyła o tym, że pozna w końcu swego ojca i spełni jego oczekiwania. Gdy nadchodzi od niego list z dalekich Filipin, nie waha się ani chwili, jednak po dotarciu na miejsce niespodziewanie dziewczyna wplątuje się wir zdarzeń, które na zawsze odmienią jej życie.
Sam Forester wychowywał się w slumsach, i od zawsze musiał sobie wszystko wywalczyć. To pozbawiony skrupułów najemnik o burzliwej przeszłości, który dla pieniędzy jest gotów na wszystko. Życie nauczyło go bycia twardym i nieugiętym ale nic nie mogło go przygotować na spotkanie z roztrzepaną panienką z dobrego domu. A to dopiero początek jego kłopotów.
Jill Barnett lubię za humor, lekkość stylu i "Cukiereczka". Jest to pierwsza jej powieść, którą przeczytałam lata temu i do dziś co jakiś czas wracam do niej z prawdziwą przyjemnością. Jest to jeden z moich ulubionych romansów, po który sięgam gdy mam gorszy nastrój.
Przede wszystkim zaletą tej powieści jest Eulalia, która kradnie całe show. Jej przygody, które zawsze biorą się z dobrych chęci, a kończą zwykle katastrofą, jej roztrzepanie, nieogarnięcie, naiwność, dobre serce i prostolinijność, sprawiają, że nie da się jej nie lubić. Jest szczera, otwarta i choć niezdarna i ma nikłe pojęcie o życiu, to nigdy nie traci wiary w słuszność swoich działań.
W przeciwieństwie do niej Sam to gbur i prostak. Wredny, nieczuły, pazerny na pieniądze i wyrachowany. Zdecydowanie nieprzyjemny facet, który nie miał lekkiego życia i wszystko musiał sobie wywalczyć. Jest w nim jednak odrobina dobra, która tli się w głębi duszy i za sprawą Lollie w końcu przebija mur cynizmu.
Lubię ich połączenie. Są tak odmienni od siebie, że to nie ma szansy się udać, a jednak autorka sprawiła, że wszystko brzmi wiarygodnie. Ona trochę się wyrabia, dorośleje i nabiera pewności siebie, on łagodnieje i z totalnego dupka staje się przyzwoitym człowiekiem, a droga, która do tego prowadzi sprawia, że się w to wszystko wierzy. Ich wzajemne utarczki, świństewka, które sobie robią, kłótnie i godzenie się, to wszystko opisane jest z wdziękiem, tak że nie męczy.
W tej książce wciąż coś się dzieje i choć przygodowe wątki nie przyćmiewają romansu pomiędzy główną parą, to nie ma miejsca na nudę. Ciągłe zmiany scenerii, ucieczki, walki wręcz, powódź, męcząca droga przez dżunglę i wiele więcej. A to wszystko okraszone sporą dawką humoru, którego głównym nośnikiem jest bohaterka i szpak imieniem Medusa.
Całość czyta się szybko i sprawnie. Jest dużo akcji, przygód, fajne tempo powieści, ciekawa i nietypowa sceneria, Lollie - katastrofa i Sam - śfinia, zdecydowanie za dużo gadający szpak i humor. To wszystko wymieszane razem sprawia, że wciąż jest to moja ulubiona książka autorstwa Jill Barnett. Dobrze się bawiłam i choć po latach odrobinę z niej wyrosłam, to nadal mogę polecić. Dla mnie zdecydowane 9/10.