Autorka postawiła sobie nie lada zadanie nie tylko przedstawienia historii miłosnej w średniowiecznych czasach, ale też wystylizowania jej języka na te czasy. Czy to się udało? O tym za chwilę
Ale od początku.
Książka jest oparta na motywie baśnie Piękna i Bestia. Jak już pewnie wiecie z wcześniejszych postów, to jeden z moich ukochanych motywów, dlatego zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę. Ród Istrel, którego ostatnim przedstawicielem jest Ilander, został przeklęty lata wcześniej. Klatwa sprawiła, że żaden z męskich przedstawicieli tego rodu, nie jest w stanie zawrzeć małżeństwa z miłości, a dodatkowo wychodzą poranieni na ciele i duszy z różnych bitew. Ilander postanawia, że przeklęty ród zakończy się na nim, a on sam nie będzie zmuszał żadnej kobiety do małżeństwa i posiadania z nim potomstwa. Pewnego dnia jednak zmienia się to, gdy ratuje przed wilkami piękną damę, Biancę. Szybko okazuje się, że, pomimo szlacheckiego pochodzenia, Bianca jest ciepłą i czułą osobą, dla której bardziej niż wygląd, liczy się serce i wnętrze drugiego człowieka.
"Klątwa Berserkera" to lekki romans z historycznym tłem. Akcja dzieje się w bliżej nieokreślonym czasie i świecie, a charakteru historycznego nadaje mu przede wszystkim użyte przez autorkę słownictwo. Momentami wypadało to lepiej, momentami gorzej
Czasami za dużo było "giezła" i "białogłowych". Czasami miałam też problem z dialogami. Zdarzało się, że wypadały jakoś tak sztywno i sztucznie i często nic nie wnosiły do czytanej historii.
Pomimo tych zarzutów książkę czyta się całkiem płynnie i szybko. Nawet sceny miłosne, których nie ma tutaj za wiele i które są częstą bolączką polskich autorek, były zgrabnie i ładnie napisane. Podobało mi się też napięcie między bohaterami, które rosło niespiesznie i stopniowo.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to Ilander, jak na rycerza przystało, jest dzielny i honorowy. Dba o swoich ludzi oraz swoj zamek, a kiedy grozi im niebezpieczeństwo, nie waha się stanąć w pierwszym szeregu.
Bianca z kolei, jest wychowana na damę, łagodną i potulną, poddającą się bezwolnie rozkazom ojca, brata czy męża. Jednak ona nie chce być czyjąś własnością. Dlatego kiedy poznaje Ilandera i decyduje się go poślubić, szybko pojmuje że znalazła dla siebie partnera, a nie właściciela.
Pomimo drobnych wad, książkę czyta się naprawdę przyjemnie i może ona umilić zimny zimowy wieczór lub dwa. A jeśli autorka zdecyduje się napisać kolejną książkę w takim klimacie, chętnie po nią sięgnę
Ode mnie 7/10.