Strona 1 z 1

Jak rozkochałam w sobie księcia - Lenora Bell (montgomerry)

PostNapisane: 20 stycznia 2022, o 22:13
przez montgomerry
Obrazek

James, skandalicznie niecywilizowany książę Harlandu, potrzebuje panny młodej o nieskazitelnej reputacji do ściśle biznesowego układu. Pożądanie jest zabronione, a miłość nie wchodzi w ogóle w rachubę. Chce poślubić, spłodzić potomka i wyjechać do Trynidadu. Jego zachowanie jest kontrowersyjne, wobec czego nadal nie wychodzi poza te ramy. Nie zamierza w poszukiwaniu panny młodej wędrować po londyńskich salonach. Wybiera cztery panny i zaprasza je z matkami do swojej książęcej wiejskiej posiadłości w Warbury Park na kilka dni.

Tymczasem Charlene Beckett dostaje niecodzienną propozycję. W progach domu uciech jej matki, zjawia się hrabina Beaumont, która proponuje jej fortunę za odgrywanie przez parę dni roli jej córki oraz wypełnienie zadania. Charlene jest córką hrabiego i kurtyzany oraz przyrodnią siostrą lady Dorothei, która akurat jest w trakcie podróży powrotnej z Italii. Rola wydaje się łatwa do wypełnienia, ponieważ młode kobiety są bardzo podobne do siebie. Wystarczy tylko zachowywać się jak prawdziwa dama, odpowiednio uśmiechać, konwersować i przede wszystkim oczarować księcia, aby ten nie wahał się oświadczyć właśnie jej. Wróć – oświadczyć się oczywiście eleganckiej lady Dorothei, a nie Charlene.

Czas spędzony w rezydencji zdaje się dla młodej kobiety wychowanej w skrajnie niekorzystnych warunkach i odmiennym środowisku, niemal bajką. W dodatku książę jest przystojny, a pod maską buńczuczności i skandaliczności skrywa dobre serce. Charlene musi jednak chronić swoje serce, a priorytetem staje się odegranie swej roli celem ratowania chorej matki, nieświadomej niczego młodszej siostry Lulu i innych dziewcząt przed haniebnym zachowaniem hrabiego Granta.

Książka stanowi debiut pisarski Lenory Bell, która podkreśla, że fabuła była inspirowana książką Charlie i fabryka czekolady oraz nieco romantyczną domieszką zaczerpniętą z Kopciuszka. Książę ma niemal obsesję na punkcie stworzenia idealnej czekolady do picia i oczywiście po śmierci swojego ojca i brata, potrzebuje spadkobiercy swojej fortuny.

Jak rozkochałam w sobie księcia wydawała się mi się zupełnie dobrą i przede wszystkim zabawną powieścią, ale do pewnego momentu. Bardzo podobała mi się część książki, w której cztery panie i ich matki próbowały zdobyć przychylność księcia i jednocześnie atakować swoje rywalki. Nie mam jednak pojęcia dlaczego autorka pokusiła się o wstawienie szczegółowych opisów scen erotycznych rodem ze współczesnych romansów. Niestety wpływa to w moim przekonaniu na odbiór całości. Ciekawie zarysowane są jednak postacie drugoplanowe: przyjaciele księcia (zapewne bohaterowie kolejnych powieści) oraz młodych kobiet jak Alice czy nawet mającej tu rolę zupełnie epizodyczną – prawdziwej Dorothei. Powieść lekka, łatwa w odbiorze i mimo wszystko gwarantująca zabawę.


Lenora Bell, Jak rozkochałam w sobie księcia, wydawnictwo Otwarte, wydanie 2022, tytuł oryginalny: How to Duke Was Worn, tłumaczenie: Robert Sudół, cykl: Skandaliczni książęta, t.1, tytuł oryginalny cyklu: The Disgraceful Dukes Trilogy, okładka miękka ze skrzydełkami, stron 344.


*https://slowemmalowane.blogspot.com/2022/01/lenora-bell-jak-rozkochaam-w-sobie.htm

PostNapisane: 20 stycznia 2022, o 23:20
przez Fringilla
Taaaak... Charlie i fabryka czekolady zawsze sprawiała wrażenie połączenia Ucznia Czarnoksiężnika z Piękna i bestią :lol:

Nie mam jednak pojęcia dlaczego autorka pokusiła się o wstawienie szczegółowych opisów scen erotycznych rodem ze współczesnych romansów. Niestety wpływa to w moim przekonaniu na odbiór całości.


PS Mam wrażenie, że cos jej czytałam, ale nie pamiętam...

PostNapisane: 21 stycznia 2022, o 20:47
przez montgomerry
Tu raczej chodzi raczej o nawiązanie do uprawy, a potem produkcji rzeczywistej czekolady :) Jest też mowa o swoistej fabryce, w której następuje oczyszczenie tego, co trzeba i wydobycie najlepszej esencji ;)

PostNapisane: 21 stycznia 2022, o 21:13
przez Fringilla
Aaa... a szkoda, bo ten motyw fabryczny w oryginale literackim serio ma taki wydżwięk pieknobestiowy :lol:

PS umknęło mi pytanie wyżej: czemu uważasz, że sceny nie pasowały?

PostNapisane: 21 stycznia 2022, o 22:52
przez montgomerry
Dla mnie są po prostu za dosadne. Bawiłam się świetnie, bo autorka robiła aluzje, ale potem zero już subtelności. Gra w otwarte karty jak w erotycznym romansie. Nijak mi to nie pasowało. Może już za stara jestem....

PostNapisane: 21 stycznia 2022, o 23:19
przez Fringilla
Hm, może też niespięcie stylu scen z resztą w tłumaczeniu...

A, no i patrzę na okładkę oryginału i na naszą... no, widzę tu pewne stylistyczne rozbieżności swoją drogą :lol:

PostNapisane: 22 stycznia 2022, o 08:30
przez montgomerry
Tłumaczenie Robert Sudół.