Strona 1 z 1

Małżeństwo po szkocku - Karen Lynn (Kawka)

PostNapisane: 19 listopada 2021, o 21:59
przez Kawka
Karen Lynn "Małżeństwo po szkocku"

Ada, uboga córka pastora, właśnie straciła oboje rodziców w wypadku powozu. Jedzie więc do dalekiej Szkocji, by podjąć posadę damy do towarzystwa, po drodze trafia jednak w ręce handlarzy żywym towarem. Z opresji ratuje ją lord Vincent Maplethorpe. Wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności zostają (według szkockiego prawa), małżeństwem i muszą ułożyć sobie życie w nowych okolicznościach.

To jeden z moich pierwszych romansów, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Książkę dopadłam w swojej bibliotece jako młoda dziewczyna i dałam się porwać światu wykreowanemu przez autorkę. Będąc ciekawa jak przebiegnie spotkanie z tą powieścią po wielu latach, sięgnęłam po książkę z lekkimi obawami, czy wciąż odnajdę ten czar, który mnie kiedyś urzekł. Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Wciąż jest to fajna, prosta i bardzo miła historia, rozpisana na zaledwie 183 strony, dlatego powieść czyta się dość szybko i bez większych przestojów. Sama fabuła jest zwarta, prosta i konkretna, wydarzenia mają swój logiczny ciąg i nie ma w tej historyjce wielu intryg oraz spektakularnych zwrotów akcji. Stylem książka przypomina klasyczne romanse z dawnych lat, jest lekko, przyjemnie ale również bardzo grzecznie. Trochę w stylu Julii Quinn albo Amandy Quick, choć nie do końca.

Wciąż odnajduję w tej historii dawny urok i nadal jest to miły powrót do przeszłości ale nie jestem już tak bezkrytyczna. Choć warsztatowo wszystko wydaje się być bez zarzutu, to jednak parę rzeczy razi. Przede wszystkim relacja między główną parą. Vincent traktuje Adę bardziej jak niesforne dziecko, które dostarcza mu rozrywki niż pełnoprawną partnerkę i żonę. Jej zdaje się to nie przeszkadzać. Sama Ada jest typem słodkiej i naiwnej idiotki, trzpiotki, która ładuje się w tarapaty, choć wcale tego nie chce, a jest zbyt niewinna, żeby w pełni pojąć czyhające na nią zagrożenia i podłość świata. Mimo to zawsze udaje się jej wyjść cało z każdej przygody dzięki urokowi osobistemu i gołębim serduszku. Vincent kocha swą nie do końca ogarniętą żonę i opiekuje się nią, jakby była niespełna rozumu. Ta cukierkowość ich relacji chwilami przyprawia o mdłości. Brak w ich relacji realnego uczucia, opartego na głębszych fundamentach, chemii, seksualnego napięcia, jakiegoś konfliktu, pokazującego starcie ich charakterów i po prostu wiarygodności. Wszystko jest zbyt gładkie i chwilami wręcz infantylne, na dodatek okraszone dość oczywistym humorem.

Całość jest jak beza – z początku wydaje się fajna i bardzo przyjemna ale po chwili człowieka mdli od nadmiaru cukru. Mimo to, za całokształt i ze względu na spory sentyment daję tej powieści 7/10.

PostNapisane: 22 listopada 2021, o 12:26
przez Szczypta_Kasi
Chyba sobie poszukam do przeczytania. Brzmi fajnie.

PostNapisane: 23 listopada 2021, o 18:35
przez Kawka
Bo to jest fajny romans, nawet jeśli trochę źle się zestarzał.

PostNapisane: 24 listopada 2021, o 12:54
przez Szczypta_Kasi
Ja lubię czasem takie zestarzałe książki. Już nie najmłodsza przecież jestem i nostalgią mnie napełniają. :evillaugh:

PostNapisane: 24 listopada 2021, o 13:24
przez montgomerry
Zapisałam sobie, jest na allegro za grosze. Też lubię te starsze ❤

PostNapisane: 25 listopada 2021, o 17:31
przez Kawka
Montgomerry, Szczypto Kasi - ceszę się, że Was zainspirowałam do lektury. Mam nadzieję, że podzielicie się swoimi opiniami po przeczytaniu.

PostNapisane: 8 grudnia 2021, o 19:31
przez Szczypta_Kasi
Pewnie tak. Tylko kiedy ja się za to zabiorę to nie wiem.

PostNapisane: 8 grudnia 2021, o 20:26
przez Kawka
Zabieraj się, to krótkie jest. Niespełna 190 stron, dużą czcionką, trochę dłuższe niż hq.

PostNapisane: 17 grudnia 2021, o 10:53
przez Szczypta_Kasi
Tym mnie zachęciłaś :mrgreen:

PostNapisane: 17 grudnia 2021, o 22:05
przez Kawka
To czekam na opinię po lekturze.