Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:33

Słoneczny skarb - Christina Dodd (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Słoneczny skarb - Christina Dodd (Kawka)

Post przez Kawka » 27 czerwca 2021, o 11:47

Christina Dodd "Słoneczny skarb"

Katherine długo nie może się otrząsnąć po tragicznej śmierci świeżo poślubionego męża. Aby oderwać się od złych myśli przeprowadza się do słonecznej Kalifornii, gdzie podejmuje pracę jako gospodyni na hacjendzie u don Damiana de la Soli – właściciela ziemskiego i najlepszego przyjaciela męża. Po prawie roku podejmuje decyzję o samodzielnym życiu, nie spodziewa się jednak, że Damian za wszelką cenę będzie chciał ją zatrzymać przy sobie.

Jest to pierwsza część cyklu "Słoneczny skarb".

Strasznie dużo bohaterów się pojawia już na początku powieści przez co trudno się połapać kto jest kim, oprócz głównej pary. Liczni znajomi i przyjaciele Damiana przytłaczają. Czasem miałam wrażenie, że nie rozumiem o czym oni mówią, jakby to nie była pierwsza część cyklu, a kontynuacja jakiejś wcześniejszej historii.

Bardzo irytująca bohaterka. Wyszła za faceta z rozsądku ale już za drugiego z tych samych powodów nie chce. Nie lubię jej, uparta jak muł, a głupia przy tym strasznie, choć szczyci się swoją inteligencją. Damian ma świętą cierpliwość do kretynki. Chyba nie lubię takich przemądrzałych bohaterek, co pozjadały wszystkie rozumy. Z biegiem fabuły nieco mniej mnie drażniła ale nie udało mi się jej polubić. Damian, o dziwo był w porządku, a przynajmniej mnie nie irytował, a to już sukces.

Książkę dobrze i szybko się czyta, wartka akcja, choć zdarzają się nudniejsze momenty. Objętość książki raczej na minus i choć nie było dramatu z dłużyznami, to jednak trochę mi się końcówka wlokła, choć teoretycznie nie powinna, skoro pod koniec miały miejsce rozwiązania różnych wątków.

Jeśli chodzi o styl, to jest chwilami dziwny. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, czy autorki, ale coś nie gra. Chwilami czułam się zagubiona postępowaniem bohaterów, zwłaszcza dialogi są dziwne, chaotyczne, czasem nie wiadomo kto co mówi i często zdarzało mi się wracać do wcześniejszych fragmentów, żeby zrozumieć cały dialog. Czuję, że coś mi umyka i nie do końca rozumiem o co czasem chodziło autorce, kiedy wkładała bohaterom w usta pewne kwestie, bo wydają się sprzeczne z wcześniejszym postępowaniem postaci. To coś ledwo uchwytnego ale budzącego we mnie poczucie lekkiego niegarnięcia o co chodzi w danym momencie w książce. Nie przypominam sobie niczego podobnego we wcześniejszych książkach Dodd więc może to tłumaczka zawaliła swoją pracę i spowodowała, że styl jest momentami taki mętny.

Na duży plus jest pokazanie meksykańskiej kultury kalifornijskich osadników w XIX w. Podobają mi się opisy zwyczajów, codzienności na hacjendzie, zabawy, mentalności hidalgów itp. To bardzo fajne tło dla historii miłosnej.

Wątek przygodowo kryminalny, czyli szukanie skarbu wyszedł całkiem nieźle ale trochę mnie pod koniec znużył. Nie sprawił, że miałam wypieki na twarzy podczas lektury. Ot, trochę urozmaicenia w romansie ale nic szczególnego.

Całość jest dość dobra ale nie wywarła na mnie bardzo dużego wrażenia. Kilka dni po przeczytaniu tej książki, z trudem przypominam sobie emocje, które mi towarzyszyły podczas lektury. To dobra książka ale odrobinę za długa i dziwna pod względem stylu, przez co straciła impet, dlatego moja ocena to 7/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości