Teraz jest 21 listopada 2024, o 14:05

Okruchy tęczy - Mary Jo Putney (Kawka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Okruchy tęczy - Mary Jo Putney (Kawka)

Post przez Kawka » 27 czerwca 2021, o 11:39

Mary Jo Putney "Okruchy tęczy"

Catherine, wdowa po brytyjskim oficerze, jest w poważnych tarapatach finansowych. Niepodziewanie okazuje się, że ma szansę na spadek w postaci wyspy i włości po dziadku, którego nawet nie zna. Warunkiem jest przekonanie umierającego starca, że będzie potrafiła sprostać zadaniom dziedziczki. Dziadek nie wierzy jednak, że samotna kobieta będzie zdolna podołać tak odpowiedzialnemu zadaniu i życzy sobie poznać jej męża. Ponieważ prawie nikt nie wie że została niedawno wdową, Catherine wpada na szalony plan przedstawienia fałszywego małżonka. O tę przysługę prosi Michaela Kenyona – bohatera wojennego, który ma u niej dług wdzięczności za uratowanie przed laty życia.

Początek, mimo intrygującego in medias res zamiast prologu, nieco się wlókł. Opis obozowego życia Catherine i jej rodziny oraz Michaela, mógł być nieco bardziej skondensowany i mniej szczegółowy. Na szczęście w okolicy setnej strony akcja zaczyna się dobrze rozkręcać i taki stan trwa do samego końca.

Sama relacja pomiędzy główną parą jest troszkę w tle. Owszem, wątek romantyczny jest mocno zarysowany ale tak samo dużo czasu autorka poświęca innym rzeczom – głównie wojnie i to niestety, jest najsłabsza cześć tej opowieści. Wątek wojennej zawieruchy i trudu życia w jej trakcie, choć zbudował klimat, to jednak trochę mnie znużył. Po romansie nie oczekuję opisów scen batalistycznych, polityki i następstw wojny, jak np. opisy rannych. Trochę to zaburza proporcję. Na szczęście, druga część jest znacznie lepsza. Akcja zaczyna wreszcie dotyczyć głównie zawiłych relacji pomiędzy główną parą. Sposób opisywania emocji to zdecydowanie jedna z tych umiejętności, które autorka wyszlifowała do perfekcji.

Bohaterowie dają się lubić i od razu można się z nimi utożsamić. Michael to typ bohatera, który lubię najbardziej. Rycerski i honorowy ale równocześnie twardy. Pewny siebie ale nie pyszałkowaty. Wrażliwy ale równocześnie kanciasty w okazywaniu uczuć. Idealny. Catherine też daje się polubić. Bywa uparta, robi błędy ale mocno stąpa po ziemi i nie daje się przeciwnościom losu. Bardzo fajna para bohaterów, a ich wzajemna relacja jest dobrze napisana.

Wątek sukcesji wyspy i pojawienie się czarnego charakteru jest w porządku, choć trwało to wszystko trochę za długo. W ogóle mam wrażenie, że ta książka mogłaby być troszkę krótsza i nie straciłaby nic z jakości, a wręcz przeciwnie. Chwilami, mimo iż warsztat Putney jest naprawdę dobry, byłam znużona nadmiarem szczegółów i miałam problem z płynnością w czytaniu. Nie wiem dlaczego, ale niektóre fragmenty czytałam jednym tchem, a przez inne przedzierałam się jak przez grząskie błoto – bez przyjemności i z uczuciem, że nie chcę tego robić.

Sam warsztat, opisy, sceny erotyczne i cała techniczna strona jest raczej bez zarzutu. Klimat powieści też jest w porządku. Nie wyłapałam, poza nie zawsze udanymi zmianami dynamiki, żadnego rażącego błędu. Putney pisze bardzo dobrze, niemniej w tej książce czegoś mi zabrakło. Chyba wrażenia po skończonej lekturze, że chętnie sięgnę po tę książkę jeszcze raz. Z drugiej strony, to był dobrze spędzony czas i dlatego moja ocena to mimo wszystko 8/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 59 gości