Sekrety nocy - Jo Beverley (Kawka)
Napisane: 29 kwietnia 2021, o 19:37
Jo Beverley "Sekrety nocy"
Rosamunde jako młoda dziewczyna w wyniku wypadku powozu nabawiła się blizn na twarzy. Dlatego odizolowała się od świata i szybko wyszła za mąż za pierwszego mężczyznę, który jej to zaproponował – dużo od niej starszego przyjaciela ojca. Po ośmiu latach wciąż jest młoda i marzy o dziecku. Pragnienie to podsyca fakt, że w przypadku braku potomka cały majątek męża przejdzie w ręce jego niezbyt nielubianego bratanka, członka niebezpiecznej sekty. Niestety podstarzały i bardzo chory mąż nie może spłodzić syna, dlatego Rosa, za jego zgodą, decyduje się rozpocząć romans. Okazja pojawia się w osobie tajemniczego mężczyzny, którego dziewczyna znajduje w przydrożnym rowie.
"Sekrety nocy" to czwarta część cyklu o rodzinie Malloren, opowiadająca losy Branda Mallorena. Powieść można czytać bez znajomości poprzednich, gdyż każda część opowiada osobną historię.
Miałam ostatnio niezbyt udane doświadczenie z prozą Jo Beverley więc po "Sekrety nocy" sięgałam z lekką obawą. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebną. Ta książka tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam gdy się skończyła.
Styl jest gładki i bardzo przyjemny. Powieść obfituje w liczne zwroty akcji, przygody i nieoczywiste rozwiązania. Mimo obecności motywów, które dla mnie są nieakceptowane (zdrada małżeńska), naprawdę wszystko zostało logicznie i sensownie wytłumaczone i umotywowane, tak że nie zgrzyta za mocno. Jedyną uwagę mam do zachowania Branda, który od razu zaakceptował sytuację i wręcz zaczął gloryfikować Rosę i jej niemoralne zachowanie.
Rosa jest bohaterką niepozbawioną wad i to mi się podoba. Ma swoje problemy i dylematy, co popycha ją do czynów, których normalnie by się nie dopuściła. Robi złe rzeczy, kłamie i oszukuje ale da się to wytłumaczyć i w pewien sposób usprawiedliwić. Nie jest też pozbawiona sumienia – myśli i miewa rozterki na temat swoich poczynań. Ma ludzkie i niedoskonałe oblicze.
Brand jest troszkę zbyt frywolny i beztroski ale też daje się lubić. Zgadza się na wszystko bez zadawania pytań i bez problemu bierze udział w całej przygodzie. Nie dręczą go żadne pytania i wątpliwości. Trochę to dziwne. Jego późniejsze zachowanie, choć zrozumiałe, też mi się nie do końca podoba. Odpuścił za szybko, a to też nie jest typowe dla bohatera romansu.
Może właśnie dzięki bohaterom ta książka tak mnie wciągnęła. Nie są oczywiści, banalni, ich losy są zagmatwane i wybory nie zawsze moralnie właściwe.
Akcja jest ciekawa, bo ta historia trzyma w zaciekawieniu od samego początku aż do końca. Warsztatowo wszystko jest w porządku i naprawdę trudno znaleźć jakiś słabszy element. Pomysł na książkę uważam za świetny, niebanalny i uważam, że został dobrze zrealizowany. Podoba mi się dynamika zdarzeń – ani na moment nie ma poczucia przesytu ale też nie ma zapchajdziur, które spowalniają akcję, co jest rzadkim zjawiskiem w tak sporej objętości (446 stron). Wszystko jest dokładnie takie jak powinno być.
Skupiłam się na tyle na fabule, że prawie w ogóle nie zwróciłam uwagi na sceny erotyczne. Są dobre ale nie stanowią głównej osi fabuły. W tej powieści tyle się dzieje, że erotyka chodzi na dalszy plan i wcale jej nie brak.
Jest to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Dobra fabuła, fajny pomysł, ciekawi bohaterowie, niebanalne zwroty akcji. Wszystko to razem wyszło bardzo przekonująco dlatego moja ocena to 9/10. Zdecydowanie książka godna polecenia, mimo iż na pierwszy rzut oka może się wydać kontrowersyjna.
Rosamunde jako młoda dziewczyna w wyniku wypadku powozu nabawiła się blizn na twarzy. Dlatego odizolowała się od świata i szybko wyszła za mąż za pierwszego mężczyznę, który jej to zaproponował – dużo od niej starszego przyjaciela ojca. Po ośmiu latach wciąż jest młoda i marzy o dziecku. Pragnienie to podsyca fakt, że w przypadku braku potomka cały majątek męża przejdzie w ręce jego niezbyt nielubianego bratanka, członka niebezpiecznej sekty. Niestety podstarzały i bardzo chory mąż nie może spłodzić syna, dlatego Rosa, za jego zgodą, decyduje się rozpocząć romans. Okazja pojawia się w osobie tajemniczego mężczyzny, którego dziewczyna znajduje w przydrożnym rowie.
"Sekrety nocy" to czwarta część cyklu o rodzinie Malloren, opowiadająca losy Branda Mallorena. Powieść można czytać bez znajomości poprzednich, gdyż każda część opowiada osobną historię.
Miałam ostatnio niezbyt udane doświadczenie z prozą Jo Beverley więc po "Sekrety nocy" sięgałam z lekką obawą. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebną. Ta książka tak mnie wciągnęła, że nawet nie zauważyłam gdy się skończyła.
Styl jest gładki i bardzo przyjemny. Powieść obfituje w liczne zwroty akcji, przygody i nieoczywiste rozwiązania. Mimo obecności motywów, które dla mnie są nieakceptowane (zdrada małżeńska), naprawdę wszystko zostało logicznie i sensownie wytłumaczone i umotywowane, tak że nie zgrzyta za mocno. Jedyną uwagę mam do zachowania Branda, który od razu zaakceptował sytuację i wręcz zaczął gloryfikować Rosę i jej niemoralne zachowanie.
Rosa jest bohaterką niepozbawioną wad i to mi się podoba. Ma swoje problemy i dylematy, co popycha ją do czynów, których normalnie by się nie dopuściła. Robi złe rzeczy, kłamie i oszukuje ale da się to wytłumaczyć i w pewien sposób usprawiedliwić. Nie jest też pozbawiona sumienia – myśli i miewa rozterki na temat swoich poczynań. Ma ludzkie i niedoskonałe oblicze.
Brand jest troszkę zbyt frywolny i beztroski ale też daje się lubić. Zgadza się na wszystko bez zadawania pytań i bez problemu bierze udział w całej przygodzie. Nie dręczą go żadne pytania i wątpliwości. Trochę to dziwne. Jego późniejsze zachowanie, choć zrozumiałe, też mi się nie do końca podoba. Odpuścił za szybko, a to też nie jest typowe dla bohatera romansu.
Może właśnie dzięki bohaterom ta książka tak mnie wciągnęła. Nie są oczywiści, banalni, ich losy są zagmatwane i wybory nie zawsze moralnie właściwe.
Akcja jest ciekawa, bo ta historia trzyma w zaciekawieniu od samego początku aż do końca. Warsztatowo wszystko jest w porządku i naprawdę trudno znaleźć jakiś słabszy element. Pomysł na książkę uważam za świetny, niebanalny i uważam, że został dobrze zrealizowany. Podoba mi się dynamika zdarzeń – ani na moment nie ma poczucia przesytu ale też nie ma zapchajdziur, które spowalniają akcję, co jest rzadkim zjawiskiem w tak sporej objętości (446 stron). Wszystko jest dokładnie takie jak powinno być.
Skupiłam się na tyle na fabule, że prawie w ogóle nie zwróciłam uwagi na sceny erotyczne. Są dobre ale nie stanowią głównej osi fabuły. W tej powieści tyle się dzieje, że erotyka chodzi na dalszy plan i wcale jej nie brak.
Jest to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Dobra fabuła, fajny pomysł, ciekawi bohaterowie, niebanalne zwroty akcji. Wszystko to razem wyszło bardzo przekonująco dlatego moja ocena to 9/10. Zdecydowanie książka godna polecenia, mimo iż na pierwszy rzut oka może się wydać kontrowersyjna.