Strona 1 z 1

Żądze namiętności - Johanna Lindsey (Kawka)

PostNapisane: 15 lutego 2021, o 13:24
przez Kawka
Johanna Lindsey "Żądze namiętności"

Alana dorastała otoczona opieką kochanego wuja, który jest jej jedynym krewnym. W dniu jej osiemnastych urodzin opiekun wyznaje dziewczynie prawdę – nie są ze sobą spokrewnieni. Przed laty została porwana wprost z kołyski. Naprawdę Alana jest księżniczką – dziedziczką tronu w odległym królestwie nękanym wewnętrznym konfliktem. Teraz, aby zapobiec wojnie, musi wrócić do ojczyzny i stanąć u boku ojca, który sądzi, że jego jedyne dziecko nie żyje. Misterny plan ma jednak poważną wadę – Christopha Beckera, dowódcę pałacowych gwardzistów, który nie daje wiary opowieściom Alany i wtrąca ją do więzienia.

Przede wszystkim na plus wybija się główna bohaterka, która jest po prostu sympatyczną i fajną dziewczyną. Nic w niej nie drażni i nie uwiera. Alana daje się polubić od razu, tak samo jak jej opiekun – Papcio. Gorzej wypada na ich tle Christoph, który jest niesamowicie irytujący, zarozumiały i po prostu wkurza. Niby jest taki inteligentny ale tak naprawdę ma ciasne horyzonty, myśli schematycznie i jest niesamowicie zarozumiały i samolubny. Taki zadufany w sobie samiec alfa, czego bardzo nie lubię u bohaterów romansów.

Kolejna zaleta to akcja. Wszystko gra. Fabuła jest ciekawa i bardzo wciągająca. Liczne zwroty akcji nie pozwalają się nudzić ani na moment, choć początek jest znacznie lepszy pod względem tempa akcji. W drugiej połowie książki autorka zaczęła za bardzo kombinować i niektóre rzeczy wydały mi się leciutko naciągnięte ale ogólnie całość na plus.

Również pod względem warsztatu nie można się przyczepić. Konstrukcja fabuły jest dobra, krótkie rozdziały bardzo pomagają w czytaniu, mimo dość sporej objętości książki.

Wątek ścierania się ze sobą bohaterów, choć typowy, to tutaj sprawdza się bardzo dobrze. Pomiędzy Alaną i Christophem aż iskrzy. Ich dialogi to mistrzostwo, utarczki słowne (i nie tylko), bawią i doprawione są subtelnym i nieoczywistym humorem. Razem jako para są fajni. Bardzo podobała mi się chemia miedzy nimi i choć scen erotycznych nie ma za dużo, to pasują do tej historii. Jedyny zgrzyt to scena, w której bohater uwodzi niewinną bohaterkę i uprawia z nią seks na śpiąco, co można podciągnąć nawet pod gwałt.

Całość bardzo dobrze i szybko się czyta. Ta książka to po prostu czysta frajda i choć nie jest to może arcydzieło, to jednak przyjemna lektura. Na minus zaliczam wątek wymyślonego królestwa, który można było trochę lepiej i bardziej wiarygodnie przedstawić ale to drobny szczegół.

Moja końcowa ocena to 9/10, bo to był bardzo pozytywnie spędzony czas.