Strona 1 z 1

Popioły na wietrze - Kathleen E. Woodiwiss (Kawka)

PostNapisane: 14 lutego 2021, o 23:11
przez Kawka
Kathleen E. Woodiwiss "Popioły na wietrze"

Czasy wojny secesyjnej. Alaina MacGaren – córka plantatora z Południa, naraża się wojskom Unii, zostaje oskarżona o pomoc konfederatom i musi uciekać z domu. Przemierza kraj w przebraniu chłopca. W drodze do domu wujostwa, jej jedynych krewnych, poznaje jankeskiego kapitana, który ratuje ją z opresji i myśląc, że ma do czynienia z czupurnym młodzieńcem, proponuje pracę w szpitalu, gdzie jest chirurgiem.

To bardzo długa książka. 621 stron może początkowo lekko przerazić. Taka objętość ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony, akcja rozciągnięta jest na kilka lat i można się dokładnie wgryźć w tę historię, polubić jej bohaterów, przeżywać z nimi wszystkie przygody, a z drugiej, trochę to wszystko się dłuży.

Podoba mi się postać Cole’a – lekarza z powołania, honorowego, pełnego ideałów, który wskutek jednego błędu, musi ponosić dość poważne konsekwencje.

Alaina też jest fajną dziewczyną, choć czasem mnie irytowało jej zachowanie. Szczególnie na początku zachowywała się jak szczekający ratlerek, który prowokuje rottwailera. Zamiast się czasem przymknąć, wolała dokuczać jankesowi, jakby za wszelką cenę chciała wyprowadzić go z równowagi.

Ich wspólne losy są ciekawe, historia jest pełna zwrotów akcji i czasem zaskakuje (negatywnie i pozytywnie). Sama w sobie bywa chwilami bardzo interesująca ale zdarzają się momenty, gdy akcja zwalnia i prawie staje w miejscu. Ta książka ma świetne fragmenty, które czyta się z zapartym tchem, jak i zapchajdziury – nudnawe i bez polotu.

Pierwsza część – opisująca losy Alainy, gdy udaje ona chłopca, jest ciekawsza. Druga część, choć teoretycznie powinna być bardziej wciągająca, to chwilami mnie nudziła. Scena kulminacyjna jest słaba, a rozwiązanie wszystkich wątków według mnie zbyt mało prawdopodobne. Ogólnie nie było jednak źle. Konstrukcja i warsztat są w porządku ale też nic nie powala na kolana.

Podobały mi się wątki przygodowe, gdy akcja nie skupiała się wyłącznie na relacjach między Alainą i Colem. Na przykład wątek ucieczki, wątek rannego żołnierza unii, którym opiekowała się Alaina. Na uznanie zasługuje też wątek wojny secesyjnej – opisany bez upiększeń. Ta wojna cały czas jest w tle, czuć jej skutki, oddziałuje mocno na losy bohaterów. Być może dlatego bardziej podobała mi się pierwsza część powieści. Druga obejmuje już czasy powojenne.

Podobało mi się dozowanie emocji, przeżycia bohaterów wyglądały na prawdziwe, ich reakcje były wiarygodne, a działania umotywowane. Ich uczucie ma czas się rozwinąć i zmienia się wraz z rozwojem bohaterów od fascynacji aż do miłości.

Podobała mi się zmienność klimatu – od nieco humorystycznych utarczek, po dramatyzm i zadumę nad losem prostych żołnierzy, biorących udział w bratobójczej walce. A wszystko to opisane bez patosu, z wdziękiem i bez oceniania. Chwilami jest mrocznie i ponuro, a innym razem niemal beztrosko.

Erotyzm dozowany odpowiednio i z umiarem. Jest kilka scen seksu, które są tylko dodatkiem do wątku romantycznego. Ładnie opisane, ze smakiem, bez przesady, skupiające się głównie na emocjach i relacji pomiędzy bohaterami.

Trochę nie podobało mi się, że postacie negatywne są złe do cna, bez żadnego odcienia szarości. Ich motywacje są miałkie i zbyt płytkie. Te postacie są bardzo papierowe. Są złe, bo tak i już.

Całość jest dobra. Mimo iż chwilami utykałam na tych nudniejszych momentach, to jednak powieść zapadła mi w pamięć i oceniam ją pozytywnie. Dla mnie 8/10, bo dobrze mi się czytało.