Poślubić wicehrabiego - Adrienne Basso (Kawka)
Napisane: 19 października 2020, o 10:16
Adrienne Basso "Poślubić wicehrabiego"
Panna Faith Linden jest w tarapatach, odkąd zmarły niedawno ojciec zostawił w testamencie dziwny zapis, w myśl którego dziewczyna aby uzyskać dostęp do spadku, musi poślubić wicehrabiego Dewhursta. Obecnie tytuł ten dzierży brat jej tragicznie zmarłego narzeczonego – lekkoduch – Griffin Sainthil. Przyzwyczajony do swobody mężczyzna wcale nie chce wybawić Faith z kłopotów więc rezolutna kobieta bierze sprawy we własne ręce.
Jest to dla mnie powtórka, bo już kiedyś czytałam tę książkę. Zupełnie jej nie pamiętałam, co jest sygnałem, że powieść nie należy do tych fascynujących, które zapadają w pamięć na długo. Niemniej, czytało się ją sprawnie, szybko i z przyjemnością.
Akcja nie jest zbyt szybka, a fabuła nie porywa, jest to spokojny i relaksujący romans historyczny, w sam raz na kilka wieczorów. Nie ma w tej książce żadnych wielkich wzruszeń, dramatów ani spektakularnych przygód. Nastrój książki nie jest ani zbyt humorystyczny (choć jest kilka zabawnych momentów), ani zbyt ponury. Taki spokojny i wyważony. W zasadzie niewiele zaskakuje w tej historii.
Największą zaletą tej powieści jest bohaterka. To silna kobieta, która wie, czego chce i nie waha się po to sięgnąć. Sama stwarza sobie możliwości, nie boi się konsekwencji i podjęcia ryzyka. Ma plan na życie i wewnętrzną siłę. Przyćmiewa pozostałych bohaterów, choć Gryffin też jest niczego sobie. Od razu polubiłam Faith, a z Gryffinem zeszło mi dłużej, głównie dlatego, że był nijaki w porównaniu z nią. Pozostałe postacie też w zasadzie niczym się nie wyróżniają, może poza oszałamiającą Meredith i zrzędliwą Harriet.
Ogólne wrażenie ciepła i spokoju dominuje w tej powieści. Nie jest to książka, którą łatwo zrecenzować, bo jest zbyt przeźroczysta i za mało wyrazista. W porównaniu z pierwszym wrażeniem, sprzed kilku lat, raczej się nie broni. Nie mogę jednak stwierdzić, że to zła powieść albo stracony czas. Jest to całkiem zgrabnie napisany romans, który może się podobać ale też nie zostawia po sobie wrażenia czegoś wyjątkowego, dlatego moja ocena to 7/10.
Panna Faith Linden jest w tarapatach, odkąd zmarły niedawno ojciec zostawił w testamencie dziwny zapis, w myśl którego dziewczyna aby uzyskać dostęp do spadku, musi poślubić wicehrabiego Dewhursta. Obecnie tytuł ten dzierży brat jej tragicznie zmarłego narzeczonego – lekkoduch – Griffin Sainthil. Przyzwyczajony do swobody mężczyzna wcale nie chce wybawić Faith z kłopotów więc rezolutna kobieta bierze sprawy we własne ręce.
Jest to dla mnie powtórka, bo już kiedyś czytałam tę książkę. Zupełnie jej nie pamiętałam, co jest sygnałem, że powieść nie należy do tych fascynujących, które zapadają w pamięć na długo. Niemniej, czytało się ją sprawnie, szybko i z przyjemnością.
Akcja nie jest zbyt szybka, a fabuła nie porywa, jest to spokojny i relaksujący romans historyczny, w sam raz na kilka wieczorów. Nie ma w tej książce żadnych wielkich wzruszeń, dramatów ani spektakularnych przygód. Nastrój książki nie jest ani zbyt humorystyczny (choć jest kilka zabawnych momentów), ani zbyt ponury. Taki spokojny i wyważony. W zasadzie niewiele zaskakuje w tej historii.
Największą zaletą tej powieści jest bohaterka. To silna kobieta, która wie, czego chce i nie waha się po to sięgnąć. Sama stwarza sobie możliwości, nie boi się konsekwencji i podjęcia ryzyka. Ma plan na życie i wewnętrzną siłę. Przyćmiewa pozostałych bohaterów, choć Gryffin też jest niczego sobie. Od razu polubiłam Faith, a z Gryffinem zeszło mi dłużej, głównie dlatego, że był nijaki w porównaniu z nią. Pozostałe postacie też w zasadzie niczym się nie wyróżniają, może poza oszałamiającą Meredith i zrzędliwą Harriet.
Ogólne wrażenie ciepła i spokoju dominuje w tej powieści. Nie jest to książka, którą łatwo zrecenzować, bo jest zbyt przeźroczysta i za mało wyrazista. W porównaniu z pierwszym wrażeniem, sprzed kilku lat, raczej się nie broni. Nie mogę jednak stwierdzić, że to zła powieść albo stracony czas. Jest to całkiem zgrabnie napisany romans, który może się podobać ale też nie zostawia po sobie wrażenia czegoś wyjątkowego, dlatego moja ocena to 7/10.