Kowbojki - Maggie Osborne (Kawka)
Napisane: 8 marca 2020, o 16:31
Maggie Osborne "Kowbojki"
Joe Roark rozczarowany postawą swych trzech córek postanawia zrobić szczególny zapis w testamencie. Kobiety, żeby otrzymać swoją część spadku, muszą wziąć czynny udział w spędzie bydła do Abilene w Kansas. Jest to zadanie trudne nawet dla doświadczonych kowbojów, a co dopiero dla wychuchanych i delikatnych panien, które dotąd otoczone były służbą i opieką. Gdy umiera Joe, Freddy, Alex i Les spotykają się pierwszy raz od lat i postanawiają podjąć wyzwanie, które będzie jeszcze trudniejsze niż się z początku wydawało. Alex bowiem straciła męża i nogę w wypadku powozu, Freddy jest uparta i porywcza, a najmłodsza – Les, zahukana i zastraszona przez narzeczonego, a na dodatek siostry nie znoszą się nawzajem. Do pomocy w tym karkołomnym zadaniu wynajmują kowboja z mocno nadszarpniętą reputacją, który znany jest z tego, że zagląda do kieliszka.
Jest to druga, po "Układzie" powieść Osborne, którą miałam okazję przeczytać. Trudno powiedzieć, że to romans. Raczej powieść przygodowa z mocnym wątkiem romantycznym. Autorka skupia się na relacjach pomiędzy siostrami i ich przeżyciach oraz sercowych rozterkach. Podobnie jak w „Układzie” sporo jest dramatów, traum i nieszczęść, potu i znoju oraz trudności, które bohaterowie muszą przezwyciężyć, niemniej to nie przytłacza. To wszystko pasuje do tej historii. Trochę gorzkiej opowieści o życiu, o tym, że nie zawsze wszystko idzie po myśli.
Najbardziej podobał mi się główny wątek i relacja pomiędzy Freddy i Dalem. To oni stanowią główną parę bohaterów i im najwięcej miejsca poświęca autorka. Emocje pomiędzy nimi są burzliwe, a ich relacja nasycona jest erotyzmem. Chemia między Freddy i Dalem wyczuwalna jest od samego początku i choć sama powieść jest raczej oszczędna w sceny erotyczne, to wcale ich nie brak.
Bohaterowie są ciekawi. Zarówno Dal, alkoholik zmagający się z własną przeszłością, jak i porywcza Freddy, szukająca swojego miejsca w świecie i akceptacji otoczenia. Alex i John – zbłąkane dusze ze sporą traumą, oraz nieporadna Les, która rozkwita i stopniowo nabywa pewności siebie. Są też interesujące postacie poboczne, które da się lubić od samego początku i mimo iż jest ich sporo w tej powieści, to nie ma wrażenia przesytu.
Dużo przygody. Tak w skrócie można opisać tę książkę. Ciągle coś się dzieje, nawet jeszcze zanim wyprawa rusza na spęd bydła. Ciągle jakieś emocje kipią między bohaterami, są przygody i zawirowania, które sprawiają, że tę powieść czyta się bardzo szybko i bezproblemowo. Ani na moment nie ma nudy czy dłużyzn.
Opisy są dokładne i dopracowane. Autorka przyłożyła się, widać że wie o czym pisze, dzięki czemu bez trudu udało jej się zbudować klimat Dzikiego Zachodu . Krajobrazy, emocje, trudy codziennego życia kowboja – wszystko to jest opisane tak subtelnie a jednocześnie plastycznie, że praktycznie od razu wtopiłam się w książkę.
Mam też kilka uwag i pewne rzeczy mi się nie podobały. Najsłabszym elementem fabuły jest relacja Les i Luthera, która pojawia się z niczego i ze strony Les nie wydaje się wcale wiarygodna oraz szybkie wyjście z traumy Johna. Facet, który praktycznie oszalał, cierpiał na mutyzm, nagle w jednej sekundzie staje się znów logicznym i kompetentnym lekarzem, jakby ostatnie kilka lat w ogóle nie istniało.
Poza tymi drobnymi niedociągnięciami wszystko gra. Nie jest to na pewno typowy romans ale bardzo dobra książka o miłości. Czuć w niej klimat Dzikiego Zachodu, całość naprawdę dobrze się czyta, a wartka fabuła, interesujące postacie i dobre opisy sprawiają, że ta historia wciąga. Dla mnie jedna z lepszych opowieści, jakie ostatnio czytałam dlatego oceniam na 9/10.
Joe Roark rozczarowany postawą swych trzech córek postanawia zrobić szczególny zapis w testamencie. Kobiety, żeby otrzymać swoją część spadku, muszą wziąć czynny udział w spędzie bydła do Abilene w Kansas. Jest to zadanie trudne nawet dla doświadczonych kowbojów, a co dopiero dla wychuchanych i delikatnych panien, które dotąd otoczone były służbą i opieką. Gdy umiera Joe, Freddy, Alex i Les spotykają się pierwszy raz od lat i postanawiają podjąć wyzwanie, które będzie jeszcze trudniejsze niż się z początku wydawało. Alex bowiem straciła męża i nogę w wypadku powozu, Freddy jest uparta i porywcza, a najmłodsza – Les, zahukana i zastraszona przez narzeczonego, a na dodatek siostry nie znoszą się nawzajem. Do pomocy w tym karkołomnym zadaniu wynajmują kowboja z mocno nadszarpniętą reputacją, który znany jest z tego, że zagląda do kieliszka.
Jest to druga, po "Układzie" powieść Osborne, którą miałam okazję przeczytać. Trudno powiedzieć, że to romans. Raczej powieść przygodowa z mocnym wątkiem romantycznym. Autorka skupia się na relacjach pomiędzy siostrami i ich przeżyciach oraz sercowych rozterkach. Podobnie jak w „Układzie” sporo jest dramatów, traum i nieszczęść, potu i znoju oraz trudności, które bohaterowie muszą przezwyciężyć, niemniej to nie przytłacza. To wszystko pasuje do tej historii. Trochę gorzkiej opowieści o życiu, o tym, że nie zawsze wszystko idzie po myśli.
Najbardziej podobał mi się główny wątek i relacja pomiędzy Freddy i Dalem. To oni stanowią główną parę bohaterów i im najwięcej miejsca poświęca autorka. Emocje pomiędzy nimi są burzliwe, a ich relacja nasycona jest erotyzmem. Chemia między Freddy i Dalem wyczuwalna jest od samego początku i choć sama powieść jest raczej oszczędna w sceny erotyczne, to wcale ich nie brak.
Bohaterowie są ciekawi. Zarówno Dal, alkoholik zmagający się z własną przeszłością, jak i porywcza Freddy, szukająca swojego miejsca w świecie i akceptacji otoczenia. Alex i John – zbłąkane dusze ze sporą traumą, oraz nieporadna Les, która rozkwita i stopniowo nabywa pewności siebie. Są też interesujące postacie poboczne, które da się lubić od samego początku i mimo iż jest ich sporo w tej powieści, to nie ma wrażenia przesytu.
Dużo przygody. Tak w skrócie można opisać tę książkę. Ciągle coś się dzieje, nawet jeszcze zanim wyprawa rusza na spęd bydła. Ciągle jakieś emocje kipią między bohaterami, są przygody i zawirowania, które sprawiają, że tę powieść czyta się bardzo szybko i bezproblemowo. Ani na moment nie ma nudy czy dłużyzn.
Opisy są dokładne i dopracowane. Autorka przyłożyła się, widać że wie o czym pisze, dzięki czemu bez trudu udało jej się zbudować klimat Dzikiego Zachodu . Krajobrazy, emocje, trudy codziennego życia kowboja – wszystko to jest opisane tak subtelnie a jednocześnie plastycznie, że praktycznie od razu wtopiłam się w książkę.
Mam też kilka uwag i pewne rzeczy mi się nie podobały. Najsłabszym elementem fabuły jest relacja Les i Luthera, która pojawia się z niczego i ze strony Les nie wydaje się wcale wiarygodna oraz szybkie wyjście z traumy Johna. Facet, który praktycznie oszalał, cierpiał na mutyzm, nagle w jednej sekundzie staje się znów logicznym i kompetentnym lekarzem, jakby ostatnie kilka lat w ogóle nie istniało.
Poza tymi drobnymi niedociągnięciami wszystko gra. Nie jest to na pewno typowy romans ale bardzo dobra książka o miłości. Czuć w niej klimat Dzikiego Zachodu, całość naprawdę dobrze się czyta, a wartka fabuła, interesujące postacie i dobre opisy sprawiają, że ta historia wciąga. Dla mnie jedna z lepszych opowieści, jakie ostatnio czytałam dlatego oceniam na 9/10.