Diaboliczny lord - Gaelen Foley (Kawka)
Napisane: 24 lutego 2020, o 13:23
Gaelen Foley "Diaboliczny lord"
Lord Lucien Knight jest tajnym szpiegiem Korony. Aby zmylić swych wrogów i zdobyć potrzebne informacje udaje utracjusza i organizuje cykliczne orgie w swej wiejskiej posiadłości, na które zjeżdżają różne podejrzane osoby z wielu zakątków świata. Na jedną z nich trafia Caro – równie piękna, co podła intrygantka, która zamiast zająć się swym synkiem, woli bawić się w towarzystwie podobnych do niej zepsutych bogaczy. W ślad za nią rusza Alice – jej szwagierka, dziewczyna niewinna i skromna. Trafia w środek ekscytujących wydarzeń i zostaje dostrzeżona przez samego Luciena, który składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Jest to moje kolejne spotkanie z Foley. Równie dobre co większość poprzednich. Jest mroczność, bohaterowie poharatani przez życie, trochę przygód i akcji, intrygi i przede wszystkim płomienne uczucie.
Warsztatowo wszystko jest bez zarzutu. Tempo akcji, naprzemiennie występujące wątki, przygody, dobry klimat, liniowa fabuła, wszystko ładnie i zgrabnie opisane, tak że każdy element pasuje. Całość jest logiczna i spójna. To jest porządny pod względem wykonania romans.
Podobali mi się bohaterowie, zwłaszcza Lucien, targany wyrzutami sumienia, rozdarty pomiędzy miłością a obowiązkiem w stosunku do ojczyzny. Alice – jest niewinna i nieco zbyt słodka, przez co trudno mi było uwierzyć w jej wybuch namiętności, niemniej nie jest to bohaterka, której można nie lubić. Trochę przeszkadzał mi fakt, że była taka idealna do bólu ale nie jest to błąd, po prostu nie do końca lubię taki typ bohaterek. Podobały mi się też postacie poboczne – przyjaciele i rodzina Luciena, służba w domu Caro. Nawet czarny charakter był sensownie skonstruowany.
Podobało mi się napięcie pomiędzy bohaterami. Sceny erotyczne były bez zarzutu, konkretne, obrazowe, szczegółowe ale równocześnie pełne czułości, bez przesadnego epatowania fizjologią. Bardzo pasowały do tej powieści i choć nie było ich dużo, to nie odniosłam wrażenia niedosytu.
Ostatnio nie przepadam za romansami których akcja rozgrywa się na salonach, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Było wszystkiego w sam raz, praktycznie się nie nudziłam podczas czytania (no, może fragmenty z Amerykaninem i knowania Bardou nie były zbyt ciekawe ale rozumiem, że konieczne dla fabuły). Wątek szpiegowski był całkiem interesujący i stanowił miłą odskocznię od głównego romansowego, przez co nie było zbyt słodko i monotonnie.
Ogólnie oceniam tę książkę pozytywnie, bo choć nie do końca lubię wątki, które się w niej pojawiają, to zarówno pod względem wykonania, jak i samej fabuły, było dobrze. Jest to przyjemny i trochę przygodowy romans, który można polecić bez wyrzutów sumienia. Dla mnie 8/10.
Lord Lucien Knight jest tajnym szpiegiem Korony. Aby zmylić swych wrogów i zdobyć potrzebne informacje udaje utracjusza i organizuje cykliczne orgie w swej wiejskiej posiadłości, na które zjeżdżają różne podejrzane osoby z wielu zakątków świata. Na jedną z nich trafia Caro – równie piękna, co podła intrygantka, która zamiast zająć się swym synkiem, woli bawić się w towarzystwie podobnych do niej zepsutych bogaczy. W ślad za nią rusza Alice – jej szwagierka, dziewczyna niewinna i skromna. Trafia w środek ekscytujących wydarzeń i zostaje dostrzeżona przez samego Luciena, który składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Jest to moje kolejne spotkanie z Foley. Równie dobre co większość poprzednich. Jest mroczność, bohaterowie poharatani przez życie, trochę przygód i akcji, intrygi i przede wszystkim płomienne uczucie.
Warsztatowo wszystko jest bez zarzutu. Tempo akcji, naprzemiennie występujące wątki, przygody, dobry klimat, liniowa fabuła, wszystko ładnie i zgrabnie opisane, tak że każdy element pasuje. Całość jest logiczna i spójna. To jest porządny pod względem wykonania romans.
Podobali mi się bohaterowie, zwłaszcza Lucien, targany wyrzutami sumienia, rozdarty pomiędzy miłością a obowiązkiem w stosunku do ojczyzny. Alice – jest niewinna i nieco zbyt słodka, przez co trudno mi było uwierzyć w jej wybuch namiętności, niemniej nie jest to bohaterka, której można nie lubić. Trochę przeszkadzał mi fakt, że była taka idealna do bólu ale nie jest to błąd, po prostu nie do końca lubię taki typ bohaterek. Podobały mi się też postacie poboczne – przyjaciele i rodzina Luciena, służba w domu Caro. Nawet czarny charakter był sensownie skonstruowany.
Podobało mi się napięcie pomiędzy bohaterami. Sceny erotyczne były bez zarzutu, konkretne, obrazowe, szczegółowe ale równocześnie pełne czułości, bez przesadnego epatowania fizjologią. Bardzo pasowały do tej powieści i choć nie było ich dużo, to nie odniosłam wrażenia niedosytu.
Ostatnio nie przepadam za romansami których akcja rozgrywa się na salonach, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Było wszystkiego w sam raz, praktycznie się nie nudziłam podczas czytania (no, może fragmenty z Amerykaninem i knowania Bardou nie były zbyt ciekawe ale rozumiem, że konieczne dla fabuły). Wątek szpiegowski był całkiem interesujący i stanowił miłą odskocznię od głównego romansowego, przez co nie było zbyt słodko i monotonnie.
Ogólnie oceniam tę książkę pozytywnie, bo choć nie do końca lubię wątki, które się w niej pojawiają, to zarówno pod względem wykonania, jak i samej fabuły, było dobrze. Jest to przyjemny i trochę przygodowy romans, który można polecić bez wyrzutów sumienia. Dla mnie 8/10.