Uciekająca księżniczka - Christina Dodd (Kawka)
Napisane: 24 lutego 2020, o 13:15
Christina Dodd "Uciekająca księżniczka"
Ewangelina Scoffield to sierota wychowana przez ekscentryczną opiekunkę. Kiedy jej protektorka znika bez śladu, dziewczyna korzysta z pieniędzy starszej pani i udaje się w podróż po Europie, o której zawsze marzyła. W hiszpańskim zamku natyka się na przystojnego, upartego i walecznego Daniela, który porywa ją, twierdząc, że dziewczyna jest jego zbiegłą narzeczoną.
Nie przepadam za wymyślonymi królestwami, zwłaszcza jeśli autorki umieszczają je w Europie, a w tej opowieści są aż dwa takie państewka. Wątek ten jednak nie jest na tyle nachalny, żeby bardzo przeszkadzać. Krótko mówiąc, Dodd wybrnęła z tego tematu całkiem nieźle, bo nie dawała zbyt wielu szczegółów, mających uwiarygodnić istnienie państwa (co w praktyce zazwyczaj wychodzi autorkom kiepsko i jeszcze bardziej się pogrążają) i więcej zostawiła wyobraźni czytelnika, przez co uniknęła śmieszności i przesady.
Sama historia jest napisana całkiem zgrabnie, a fabuła jest interesująca. Przygodowy klimat to zdecydowany plus tej powieści. Wciąż się coś dzieje i nie ma nudy, a tym bardziej nużących scen salonowych, które zapychają fabułę. Głównym paliwem tej książki jest przygoda, lekki klimat, delikatne zabarwienie humorystyczne i ciągłe tarcia między głównymi bohaterami. Dodatkowo sprawny warsztat literacki i plastyczny styl autorki sprawiają, że całość prezentuje się bardzo pozytywnie.
Bohaterka jest fajna. To prosta dziewczyna, która twardo stąpa po ziemi i nie ma zbyt wielu złudzeń. Od samego początku można ją polubić. Jest zwyczajna, ani piękna ani zbyt mądra, po prostu sympatyczna. Bohater na początku mnie denerwował swoim oślim uporem i zarozumialstwem. Nie grzeszy też rozumem, bo coś, co mógł sprawdzić już przy pierwszym spotkaniu z Ewangeliną, by potwierdzić lub wykluczyć jej królewskie pochodzenie, zrobił na samym końcu. Wiem, że gdyby tak się stało, nie byłoby fabuły, ale uważam, że jego ślepa pewność siebie była nieuzasadniona i w tym momencie autorkę trochę wyobraźnia poniosła. Na szczęście, Daniel z biegiem czasu staje się coraz mniej irytujący i nabiera bardziej akceptowalnych cech charakteru.
To lekki i przyjemny, nieco bajkowy romans historyczny, który ma swój urok. Moim zdaniem książka godna polecenia. 8/10.
Ewangelina Scoffield to sierota wychowana przez ekscentryczną opiekunkę. Kiedy jej protektorka znika bez śladu, dziewczyna korzysta z pieniędzy starszej pani i udaje się w podróż po Europie, o której zawsze marzyła. W hiszpańskim zamku natyka się na przystojnego, upartego i walecznego Daniela, który porywa ją, twierdząc, że dziewczyna jest jego zbiegłą narzeczoną.
Nie przepadam za wymyślonymi królestwami, zwłaszcza jeśli autorki umieszczają je w Europie, a w tej opowieści są aż dwa takie państewka. Wątek ten jednak nie jest na tyle nachalny, żeby bardzo przeszkadzać. Krótko mówiąc, Dodd wybrnęła z tego tematu całkiem nieźle, bo nie dawała zbyt wielu szczegółów, mających uwiarygodnić istnienie państwa (co w praktyce zazwyczaj wychodzi autorkom kiepsko i jeszcze bardziej się pogrążają) i więcej zostawiła wyobraźni czytelnika, przez co uniknęła śmieszności i przesady.
Sama historia jest napisana całkiem zgrabnie, a fabuła jest interesująca. Przygodowy klimat to zdecydowany plus tej powieści. Wciąż się coś dzieje i nie ma nudy, a tym bardziej nużących scen salonowych, które zapychają fabułę. Głównym paliwem tej książki jest przygoda, lekki klimat, delikatne zabarwienie humorystyczne i ciągłe tarcia między głównymi bohaterami. Dodatkowo sprawny warsztat literacki i plastyczny styl autorki sprawiają, że całość prezentuje się bardzo pozytywnie.
Bohaterka jest fajna. To prosta dziewczyna, która twardo stąpa po ziemi i nie ma zbyt wielu złudzeń. Od samego początku można ją polubić. Jest zwyczajna, ani piękna ani zbyt mądra, po prostu sympatyczna. Bohater na początku mnie denerwował swoim oślim uporem i zarozumialstwem. Nie grzeszy też rozumem, bo coś, co mógł sprawdzić już przy pierwszym spotkaniu z Ewangeliną, by potwierdzić lub wykluczyć jej królewskie pochodzenie, zrobił na samym końcu. Wiem, że gdyby tak się stało, nie byłoby fabuły, ale uważam, że jego ślepa pewność siebie była nieuzasadniona i w tym momencie autorkę trochę wyobraźnia poniosła. Na szczęście, Daniel z biegiem czasu staje się coraz mniej irytujący i nabiera bardziej akceptowalnych cech charakteru.
To lekki i przyjemny, nieco bajkowy romans historyczny, który ma swój urok. Moim zdaniem książka godna polecenia. 8/10.