Strona 1 z 1

Zapach raju - Jennifer Blake (Kawka)

PostNapisane: 24 lutego 2020, o 12:45
przez Kawka
Jennifer Blake "Zapach raju"

Rok 1803, karaibska wyspa Santo Domingo. Elene Larpent - córka osadnika, ma właśnie wziąć ślub z przyjacielem ojca, despotycznym i zarozumiałym Durantem. Nie kocha go i obawia się nocy poślubnej, więc jej wierna piastunka - Devota ofiaruje jej tajemnicze perfumy, które mają usidlić pierwszego mężczyznę, który dotknie Elene. Do ceremonii zaślubin nie dochodzi, gdyż na wyspie wybucha powstanie niewolników. Elene i Devocie z trudem udaje się uniknąć śmierci dzięki pomocy przystojnego korsarza – Ryana Bayarda, który zaczyna pałać niesamowitą żądzą do dziewczyny. Elene musi się przekonać czy to działanie magicznych perfum, czy jednak coś więcej.

Mam znów problem z Blake. To kolejna jej książka, która nastręcza mi kłopotu z oceną, bo z jednej strony jest gęsta od emocji, klimatyczna, pełna barwnych dobrych opisów, wydaje się sensowna pod względem merytorycznym, bohaterowie są solidnie skonstruowani, a jednak trudno się ją czytało i trochę na siłę. Z jednej strony było ciekawie i pasjonująco, a z drugiej nużąco.

Zacznę może od plusów. Zdecydowaną zaletą tej powieści jest egzotyczna sceneria. Na początku akcja dzieje się na wyspie Santo Domingo ogarniętej powstaniem niewolników. Potem bohaterowie przenoszą się do Nowego Orleanu. Opisy przyrody, obyczajów, sytuacji politycznej są bardzo szczegółowe i łatwo jest sobie wyobrazić w jakich czasach i warunkach przyszło żyć bohaterom. Wszystko opisane jest rzetelnie, niemal z kronikarską dokładnością. Widać, że autorka wie o czym pisze, kiedy nakreśla wątek buntu niewolników albo sytuację Luizjany pod rządami Francuzów, obyczaje panujące w tym okresie i czasie, kult voodoo i całą kulturową otoczkę. Są też nieco mniej ciekawe wątki, jak np. polityka ale nawet te fragmenty pasują w jakiś sposób do całości.

Podobała mi się konstrukcja bohaterów. Elene ma charakter, jest zmysłowa, pełna wigoru, ma też plan na życie, charyzmę. Ryan jest facetem z krwi i kości. Trochę mroczny, zawadiacki, a równocześnie wrażliwy i empatyczny. Podoba mi się chemia między bohaterami, ich wzajemna fascynacja, powolne budowanie ich relacji, wzajemne tarcia ale i przyciąganie. Sceny erotyczne też są na wysokim poziomie. Na plus zaliczyć można też bezpruderyjność bohaterki, fakt, że nie ma większych moralnych dylematów i robi to, co chce. Rzadko też zdarza się, żeby bohaterka nie robiła problemów będąc kochanką bohatera. Również wątek kryminalny z truciem w kręgu znajomych z wyspy jest udany. Dodał dodatkowego smaczku tej książce.

Oprócz zalet, książka ma też wady, czas więc na kilka słów o nich. Mam wrażenie, że czasem autorka za bardzo skupiała się na nakreśleniu w bardzo dokładny sposób tła wydarzeń, przez co opisy były nieco zbyt rozwlekłe. Wymieniłam dokładnie to samo w plusach, bo z jednej strony takie podejście do tematu było pomocne, bo pozwalało wczuć się w klimat opowieści ale z drugiej, powodowało, że akcja przystawała i zaczynała się wręcz wlec, a powieść zrobiła się nudnawa w niektórych fragmentach. Wydaje mi się też, że książce dobrze zrobiłoby odchudzenie. 430 stron, a sama historia nie jest zbyt obszerna, więc z powodzeniem można było skondensować całą treść w mniejszej objętości. Nadało by to tej historii większej dynamiki. Niestety, wyczuć można w powieści pewną senność, spokojność, co po kilkudziesięciu stronach nuży. Dlatego, mimo iż zainteresowały mnie główne wątki, książkę czytałam na raty, bo czułam się zmęczona nią. Czasem też irytowało mnie nie do końca racjonalne zachowanie bohaterki, która chyba nie wiedziała czego sama chce. Poza tym, wszystko było w porządku.

Podsumowując mam ambiwalentne odczucia po lekturze, bo powieść jednocześnie mi się podobała i nie podobała. Pewne elementy mnie zachwyciły, pewne rozczarowały. Całość jest naprawdę przyzwoita a wręcz dobra, choć nie jest to historia, do której będę wracać po latach z sentymentem. Dla mnie 7/10.