Kaprys panny młodej - Connie Brockway (Kawka)
Napisane: 24 lutego 2020, o 12:41
Connie Brockway "Kaprys panny młodej"
Jest to druga część dylogii "Sezon na panny młode". Fabuła obu książek jest dość luźno powiązana ze sobą, więc można drugą część czytać bez znajomości poprzedniej, kompletnie nie tracąc orientacji.
Evelyn, choć nie jest tak piękna jak matka i siostra, stara się nadrabiać braki w urodzie inteligencją, sprytem, zmysłem organizacyjnym i pogodą ducha. Kiedy jej ciotka, właścicielka firmy organizującej przyjęcia weselne, ucieka do Francji z kochankiem, Evelyn przejmuje po niej firmę. Niestety, okazuje się, że zupełnie nie nadaje się do tego zajęcia. Prosi więc o pomoc Justina Powella, człowieka, któremu przed laty wyświadczyła przysługę i który obiecał się odwdzięczyć.
Taką Brockway lubię najbardziej. W tej dość krótkiej książce (zaledwie 270 stron), jest wszystko to, do czego autorka przyzwyczaiła, a więc: przygoda, humor, wartka akcja, wątek szpiegowski, emocje i fajna fabuła.
Konstrukcja fabuły jest dobra. Wszystko jest logicznie rozwiązane i choć odrobinkę naciągnięte tu i ówdzie, to jednak całość jest sensowna. W dość krótkiej objętości autorka zawarła wszystko to, co konieczne dla dobrej opowieści. Wszystkie akcenty rozłożone są prawidłowo, tempo akcji jest zmienne i dobre, intryga miesza się z wątkiem miłosnym, co bardzo fajnie wpływa na odbiór książki. Nie ma typowych nudnych salonowych scen, choć nadal powieść mieści się w konwencji romansu regencyjnego. Dużym plusem jest humor, który praktycznie jest cały czas obecny. Czasami książka jest trochę slapstickowa, ale to nie psuje jej odbioru. Dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas lektury i choć ta historia sprawia wrażenie odrobinę infantylnej, to autorka nie przekracza pewnej granicy, za którą już jest pastisz romansu. Fajnie wyważone są sceny emocjonalne w stosunku do scen przygodowych czy humorystycznych. To w zasadzie trzy dominujące rzeczy w książce: miłość, wątek szpiegowski i humor. Bardzo dobre połączenie.
Podobali mi się bohaterowie, zwłaszcza energiczna i pełna ikry Evelyn. Niemniej, Justinowi też trudno coś zarzucić. Jest sympatyczny i od pierwszego momentu można go polubić. Nie jest typowym samcem alfa, jakiego można spotkać w romansach i jest to jego główna zaleta. Również bohaterowie poboczni są bardzo dobrze skonstruowani.
Ogólnie klimat powieści jest lekko przygodowy, sympatyczny i wesoły. Miła lektura na ponury lub kiepski dzień. Dla mnie 9/10, bo choć nie jest to lektura, która generuje przemyślenia nad sensem życia, to jednak chętnie kiedyś do niej wrócę.
Jest to druga część dylogii "Sezon na panny młode". Fabuła obu książek jest dość luźno powiązana ze sobą, więc można drugą część czytać bez znajomości poprzedniej, kompletnie nie tracąc orientacji.
Evelyn, choć nie jest tak piękna jak matka i siostra, stara się nadrabiać braki w urodzie inteligencją, sprytem, zmysłem organizacyjnym i pogodą ducha. Kiedy jej ciotka, właścicielka firmy organizującej przyjęcia weselne, ucieka do Francji z kochankiem, Evelyn przejmuje po niej firmę. Niestety, okazuje się, że zupełnie nie nadaje się do tego zajęcia. Prosi więc o pomoc Justina Powella, człowieka, któremu przed laty wyświadczyła przysługę i który obiecał się odwdzięczyć.
Taką Brockway lubię najbardziej. W tej dość krótkiej książce (zaledwie 270 stron), jest wszystko to, do czego autorka przyzwyczaiła, a więc: przygoda, humor, wartka akcja, wątek szpiegowski, emocje i fajna fabuła.
Konstrukcja fabuły jest dobra. Wszystko jest logicznie rozwiązane i choć odrobinkę naciągnięte tu i ówdzie, to jednak całość jest sensowna. W dość krótkiej objętości autorka zawarła wszystko to, co konieczne dla dobrej opowieści. Wszystkie akcenty rozłożone są prawidłowo, tempo akcji jest zmienne i dobre, intryga miesza się z wątkiem miłosnym, co bardzo fajnie wpływa na odbiór książki. Nie ma typowych nudnych salonowych scen, choć nadal powieść mieści się w konwencji romansu regencyjnego. Dużym plusem jest humor, który praktycznie jest cały czas obecny. Czasami książka jest trochę slapstickowa, ale to nie psuje jej odbioru. Dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas lektury i choć ta historia sprawia wrażenie odrobinę infantylnej, to autorka nie przekracza pewnej granicy, za którą już jest pastisz romansu. Fajnie wyważone są sceny emocjonalne w stosunku do scen przygodowych czy humorystycznych. To w zasadzie trzy dominujące rzeczy w książce: miłość, wątek szpiegowski i humor. Bardzo dobre połączenie.
Podobali mi się bohaterowie, zwłaszcza energiczna i pełna ikry Evelyn. Niemniej, Justinowi też trudno coś zarzucić. Jest sympatyczny i od pierwszego momentu można go polubić. Nie jest typowym samcem alfa, jakiego można spotkać w romansach i jest to jego główna zaleta. Również bohaterowie poboczni są bardzo dobrze skonstruowani.
Ogólnie klimat powieści jest lekko przygodowy, sympatyczny i wesoły. Miła lektura na ponury lub kiepski dzień. Dla mnie 9/10, bo choć nie jest to lektura, która generuje przemyślenia nad sensem życia, to jednak chętnie kiedyś do niej wrócę.