Obiecaj mi raj - Connie Brockway (Kawka)
Napisane: 24 lutego 2020, o 12:40
Connie Brockway "Obiecaj mi raj"
Catherine jest bardzo rozsądną młodą damą. Niestety zarówno ona, jak i jej liczne rodzeństwo mają poważne problemy finansowe. Praktyczna dziewczyna postanawia wyjść za mąż za majętnego dżentelmena, jednak jej wybranek nie zwraca na nią większej uwagi. Cat postanawia więc udać się na lekcje uwodzenia do osławionego Thomasa Montrose'a, dalekiego kuzyna, który przed laty cieszył się złą sławą salonowego wyjadacza i niepokornego uwodziciela.
To dość krótka książka, jednak nie czytało mi się jej szybko. Główny problem polega na tym, że praktycznie do połowy akcja skupia się na salonowych intrygach, lekcjach uwodzenia i gierkach słownych pomiędzy bohaterami. Owszem, ta część książki jest też odrobinę zabawna (głównie dzięki obecności Hecuby - ciotki Cat, nawróconej grzesznicy), ale poza tym nic ciekawego się nie dzieje. Są przydługawe opisy polityki, intryg szpiegowskich, poczynań Napoleona, obiadki i wieczorki taneczne, które są obecne w praktycznie każdym romansie i nudzą potwornie przewidywalnością. Owszem, zdaję sobie sprawę, że autorka chciała rozwinąć relację pomiędzy Thomasem i Cat, jednak sposób, w jaki to zrobiła, w ogóle do mnie nie przemawia. Ich miłość pojawiła się nagle, praktycznie z niczego i bez żadnego sensownego uzasadnienia. Po prostu, przeszli momentalnie od wzajemnych uszczypliwości i złośliwości do żarliwego uczucia. To uczucie nie miało szansy się jakoś wyklarować i cały wątek emocjonalny wypadł słabo.
Zawiódł też opis bohatera. Ma on ponad trzydzieści lat, a autorka przedstawia go niczym zgrzybiałego, obleśnego starca. O ile siwiznę na skroniach można przełknąć, to owłosionych dłoni już nie. To mnie osobiście odrzuciło od Toma. W zamierzeniu seksowny i mroczy facet ma owłosione dłonie. Nie wiem co to miało na celu, może pokazanie, że bohater ma dużo testosteronu? Myślę, że coś co miało podbić atrakcyjność Thomasa, kompletnie go obrzydziło w moich oczach. Nie mogłam wyprzeć tego z pamięci aż do końca. Dobrze, że autorka nie dorzuciła mu wąsów ala Tom Selleck.
Bohaterka – niby praktyczna i zaradna babka z jajem, a jak przychodzi co do czego, robi z siebie idiotkę, obraża się i każe się domyślać bohaterowi o co strzeliła focha. Nie trawę takich bohaterek. Cat podsłuchuje również prywatną rozmowę Toma, po czym interpretuje to co usłyszała na niekorzyść bohatera i zamiast wyjaśnić z nim o co chodzi, choćby zapytać, woli strzelić focha i uciec. Nie do końca podobało mi się to w niej, choć przyznaję, że czasem miała sensowne powody, żeby postępować w ten sposób. Zamiast tworzyć dziwne sytuacje, mogła z nim normalnie pogadać, no ale wtedy nie byłoby kilku rozdziałów książki. Poza tym Cat sprawia czasem wrażenie osoby zbyt zimnej i wyrachowanej, która nie zważa na środki, byle osiągnąć cel, np. chce się posłużyć małżeństwem do swoich celów, nie patrząc na uczucia innych osób.
Dopiero od mniej więcej połowy, zaczyna się dziać coś ciekawego. Druga połowa książki jest znacznie lepsza. Akcja jest bardziej dynamiczna, mniej tych zapychających opisów polityki, za to bohaterka wreszcie ma jakieś przygody. Od tej pory czytanie szło już szybko i sprawnie, ale niewiele brakło, żebym porzuciła książkę na wcześniejszym etapie, bo nawet obecność humoru jej nie ratowała.
Podsumowując – pomimo wielu poważnych zastrzeżeń, całość nie była aż tak zła. Niestety nie była też na tyle dobra, żebym mogła polecić komuś z czystym sumieniem. Maksymalnie co mogę dać w tej sytuacji to: 6/10.
Catherine jest bardzo rozsądną młodą damą. Niestety zarówno ona, jak i jej liczne rodzeństwo mają poważne problemy finansowe. Praktyczna dziewczyna postanawia wyjść za mąż za majętnego dżentelmena, jednak jej wybranek nie zwraca na nią większej uwagi. Cat postanawia więc udać się na lekcje uwodzenia do osławionego Thomasa Montrose'a, dalekiego kuzyna, który przed laty cieszył się złą sławą salonowego wyjadacza i niepokornego uwodziciela.
To dość krótka książka, jednak nie czytało mi się jej szybko. Główny problem polega na tym, że praktycznie do połowy akcja skupia się na salonowych intrygach, lekcjach uwodzenia i gierkach słownych pomiędzy bohaterami. Owszem, ta część książki jest też odrobinę zabawna (głównie dzięki obecności Hecuby - ciotki Cat, nawróconej grzesznicy), ale poza tym nic ciekawego się nie dzieje. Są przydługawe opisy polityki, intryg szpiegowskich, poczynań Napoleona, obiadki i wieczorki taneczne, które są obecne w praktycznie każdym romansie i nudzą potwornie przewidywalnością. Owszem, zdaję sobie sprawę, że autorka chciała rozwinąć relację pomiędzy Thomasem i Cat, jednak sposób, w jaki to zrobiła, w ogóle do mnie nie przemawia. Ich miłość pojawiła się nagle, praktycznie z niczego i bez żadnego sensownego uzasadnienia. Po prostu, przeszli momentalnie od wzajemnych uszczypliwości i złośliwości do żarliwego uczucia. To uczucie nie miało szansy się jakoś wyklarować i cały wątek emocjonalny wypadł słabo.
Zawiódł też opis bohatera. Ma on ponad trzydzieści lat, a autorka przedstawia go niczym zgrzybiałego, obleśnego starca. O ile siwiznę na skroniach można przełknąć, to owłosionych dłoni już nie. To mnie osobiście odrzuciło od Toma. W zamierzeniu seksowny i mroczy facet ma owłosione dłonie. Nie wiem co to miało na celu, może pokazanie, że bohater ma dużo testosteronu? Myślę, że coś co miało podbić atrakcyjność Thomasa, kompletnie go obrzydziło w moich oczach. Nie mogłam wyprzeć tego z pamięci aż do końca. Dobrze, że autorka nie dorzuciła mu wąsów ala Tom Selleck.
Bohaterka – niby praktyczna i zaradna babka z jajem, a jak przychodzi co do czego, robi z siebie idiotkę, obraża się i każe się domyślać bohaterowi o co strzeliła focha. Nie trawę takich bohaterek. Cat podsłuchuje również prywatną rozmowę Toma, po czym interpretuje to co usłyszała na niekorzyść bohatera i zamiast wyjaśnić z nim o co chodzi, choćby zapytać, woli strzelić focha i uciec. Nie do końca podobało mi się to w niej, choć przyznaję, że czasem miała sensowne powody, żeby postępować w ten sposób. Zamiast tworzyć dziwne sytuacje, mogła z nim normalnie pogadać, no ale wtedy nie byłoby kilku rozdziałów książki. Poza tym Cat sprawia czasem wrażenie osoby zbyt zimnej i wyrachowanej, która nie zważa na środki, byle osiągnąć cel, np. chce się posłużyć małżeństwem do swoich celów, nie patrząc na uczucia innych osób.
Dopiero od mniej więcej połowy, zaczyna się dziać coś ciekawego. Druga połowa książki jest znacznie lepsza. Akcja jest bardziej dynamiczna, mniej tych zapychających opisów polityki, za to bohaterka wreszcie ma jakieś przygody. Od tej pory czytanie szło już szybko i sprawnie, ale niewiele brakło, żebym porzuciła książkę na wcześniejszym etapie, bo nawet obecność humoru jej nie ratowała.
Podsumowując – pomimo wielu poważnych zastrzeżeń, całość nie była aż tak zła. Niestety nie była też na tyle dobra, żebym mogła polecić komuś z czystym sumieniem. Maksymalnie co mogę dać w tej sytuacji to: 6/10.