Cisza - Teresa Medeiros (Kawka)
Napisane: 31 stycznia 2020, o 15:32
Teresa Medeiros "Cisza"
Willow wychowała się bez matki. Kiedy jej ojciec poślubia piękną i posażną kobietę, dziewczynka ma nadzieję, że zyska nową matkę, jednak jej marzenia się nie spełniają. Zostaje sprowadzona do roli posługaczki i niańki licznego potomstwa macochy i swego przyrodniego rodzeństwa. Zmęczona tą rolą, po latach, chętnie korzysta z propozycji poślubienia obcego rycerza, mając nadzieję, że ucieknie od swojego podłego życia. Nie wie, że Bannor Śmiały, pan Elsynoru, ma swoją gromadkę koszmarnych dzieciaków, których sam się obawia.
To kolejna powieść Teresy Medeiros, która mnie urzekła prostotą i humorem. Chwilami jest lekko absurdalnie ale całość się broni. Przede wszystkim jest w tej książce lekkość i promienność. Sama historia jest przyjemna, choć prosta i przewidywalna, a jednak bije od niej takie ciepło, że nie sposób negatywnie odebrać tej książki.
Bohaterka sprawia wrażenie trochę zbyt zahukanej i stłamszonej przez rodzinę, jednak z czasem pokazuje, że ma charakter. Bohater jest po prostu ciapowaty. Wielki waleczny rycerz, który sieje postrach wśród wrogów, daje się zastraszać gromadzie rozwydrzonych dzieciaków i nie potrafi sobie poradzić ze zdyscyplinowaniem ich (np. wątek oblężenia zamku i wojny między Bannorem, a jego dziećmi). Trochę się to nie składa w spójną całość ale opisane jest w taki sposób, że można to wybaczyć autorce. Bohaterowie poboczni, głównie liczna dzieciarnia, plątająca się po zamku, raczej się nie wyróżnia. Czasem miałam problem z zapamiętaniem kto jest kim (ale podobnie miał sam Bannor więc nie jest to moja wina).
Na plus można wyróżnić obecność zwierząt, choć nie są one tak widoczne jak w innych powieściach Medeiros. Wrona i kocur oraz świnia dodają uroku tej historii. Z kolejnych zalet trzeba wspomnieć o humorze. Trochę przaśnym, slapstickowym ale momentami naprawdę zabawnym. Gagi nie zdominowały książki i nadal jest to romans ale bardzo pomogły w odbiorze całości, bo powieść stała się dzięki temu przyjemniejsza i łatwiejsza do czytania.
Są oczywiście i mniej zabawne momenty (nie zamierzam spolerować, więc nie napiszę jakie), ale nie jest to zdecydowanie pozycja literacka, która próbuje moralizować albo nieść jakieś wzniosłe przesłanie. Ogólnie ta historia jest wyważona i przemyślana. Pod względem warsztatu jest dobra i trudno się przyczepić do czegoś, ot solidne rzemiosło. Najbardziej razi w oczy fakt, ze autorka potraktowała temat trochę prześmiewczo i humorystycznie ale może to być równocześnie zaleta, bo książka nie jest sztampowym romansem historycznym, a nieco zwariowaną historyjką osadzoną w czasach średniowiecza, której nie należy traktować zbyt poważnie. Jako czysta rozrywka powieść sprawdza się dobrze. Ocena ode mnie to: 8/10, głównie za lekkość, humor i przyjemność z czytania.
Willow wychowała się bez matki. Kiedy jej ojciec poślubia piękną i posażną kobietę, dziewczynka ma nadzieję, że zyska nową matkę, jednak jej marzenia się nie spełniają. Zostaje sprowadzona do roli posługaczki i niańki licznego potomstwa macochy i swego przyrodniego rodzeństwa. Zmęczona tą rolą, po latach, chętnie korzysta z propozycji poślubienia obcego rycerza, mając nadzieję, że ucieknie od swojego podłego życia. Nie wie, że Bannor Śmiały, pan Elsynoru, ma swoją gromadkę koszmarnych dzieciaków, których sam się obawia.
To kolejna powieść Teresy Medeiros, która mnie urzekła prostotą i humorem. Chwilami jest lekko absurdalnie ale całość się broni. Przede wszystkim jest w tej książce lekkość i promienność. Sama historia jest przyjemna, choć prosta i przewidywalna, a jednak bije od niej takie ciepło, że nie sposób negatywnie odebrać tej książki.
Bohaterka sprawia wrażenie trochę zbyt zahukanej i stłamszonej przez rodzinę, jednak z czasem pokazuje, że ma charakter. Bohater jest po prostu ciapowaty. Wielki waleczny rycerz, który sieje postrach wśród wrogów, daje się zastraszać gromadzie rozwydrzonych dzieciaków i nie potrafi sobie poradzić ze zdyscyplinowaniem ich (np. wątek oblężenia zamku i wojny między Bannorem, a jego dziećmi). Trochę się to nie składa w spójną całość ale opisane jest w taki sposób, że można to wybaczyć autorce. Bohaterowie poboczni, głównie liczna dzieciarnia, plątająca się po zamku, raczej się nie wyróżnia. Czasem miałam problem z zapamiętaniem kto jest kim (ale podobnie miał sam Bannor więc nie jest to moja wina).
Na plus można wyróżnić obecność zwierząt, choć nie są one tak widoczne jak w innych powieściach Medeiros. Wrona i kocur oraz świnia dodają uroku tej historii. Z kolejnych zalet trzeba wspomnieć o humorze. Trochę przaśnym, slapstickowym ale momentami naprawdę zabawnym. Gagi nie zdominowały książki i nadal jest to romans ale bardzo pomogły w odbiorze całości, bo powieść stała się dzięki temu przyjemniejsza i łatwiejsza do czytania.
Są oczywiście i mniej zabawne momenty (nie zamierzam spolerować, więc nie napiszę jakie), ale nie jest to zdecydowanie pozycja literacka, która próbuje moralizować albo nieść jakieś wzniosłe przesłanie. Ogólnie ta historia jest wyważona i przemyślana. Pod względem warsztatu jest dobra i trudno się przyczepić do czegoś, ot solidne rzemiosło. Najbardziej razi w oczy fakt, ze autorka potraktowała temat trochę prześmiewczo i humorystycznie ale może to być równocześnie zaleta, bo książka nie jest sztampowym romansem historycznym, a nieco zwariowaną historyjką osadzoną w czasach średniowiecza, której nie należy traktować zbyt poważnie. Jako czysta rozrywka powieść sprawdza się dobrze. Ocena ode mnie to: 8/10, głównie za lekkość, humor i przyjemność z czytania.