Strona 1 z 1

Mężczyzna tylko dla mnie - Johanna Lindsey (Kawka)

PostNapisane: 29 grudnia 2019, o 10:09
przez Kawka
Johanna Lindsey „Mężczyzna tylko dla mnie”

USA pod koniec XIX w. Bliźniaczki Laton z wyglądu są identyczne, jednak pod względem charakteru różnią się diametralnie. Amanda, zepsuta przez rozpieszczającego ją ojca, jest próżna, przebiegła i samolubna. Marian z kolei to cicha szara myszka, pełna kompleksów, która skrywa się za okularami i brzydkimi ubraniami. Obie po śmierci ojca muszą udać się na Zachód, do ciotki, którą ledwo pamiętają, a która została niespodziewanie ich prawną opiekunką. Na miejscu, na ranczu poznają przystojnego Chada Kinkaida. Obie siostry, które szczerze się nie znoszą, zaczynają rywalizację o względy mężczyzny.

Połączenie westernu i warsztatu literackiego Lindsey to zapowiedź czegoś naprawdę dobrego. Od razu mówię, że wyszło satysfakcjonująco, choć niestety mojego ulubionego wątku westernowego jest tyle, co kot napłakał. Szkoda trochę, że w tej konkretnej powieści autorka praktycznie pominęła taką fajną i dającą tyle możliwości dla romansu scenerię. Wprawdzie jest zasygnalizowany Dziki Zachód ale w przeciwieństwie do innych jej książek, jest go naprawdę mało. Akcja skupia się na relacjach pomiędzy zwaśnionymi siostrami i Chadem.

Pomysł na fabułę jest naprawdę dobry i ciekawy. Dwie dziewczyny rywalizujące bezpardonowo o mężczyznę i choć prawie od początku można przewidzieć, która zgarnie główną wygraną, to jednak sam przebieg fabuły jest interesujący. Ciągle coś się dzieje i mimo że prawie nie ma wielkich fajerwerków, westernowych elementów typu pościgi i strzelaniny, to nie jest nudno ani na moment.

Od razu spodobał mi się Chad. To po prostu fajny facet. Ani zbyt przegięty macho, ani laluś. W sam raz, rozsądny, myślący, mądry i męski. Amanda wydała mi się zbyt przerysowana, zbyt zepsuta, choć jako kontrast dla Marian wypada dobrze. Z kolei Marian jest zbyt rozmemlana. Z początku nie ma w niej ani odrobiny charakteru, przez co irytuje swoją nieporadnością. Dopiero w trakcie powieści nabiera nieco ikry ale choć jest to zmiana na plus, ta postać nie do końca mi pasowała. Nie jest to typ bohaterki, której bym bardzo kibicowała, czy się z nią zżyła.

Reszta, czyli gorące sceny, opisy, konstrukcja fabuły, dialogi, przekomarzania się bohaterów i chemia między nimi – to wszystko jest bez zarzutu. Powieść jako całość to nie jest nic wyróżniającego się bardzo na plus ale kawał dobrej romansowej prozy. Na uwagę zasługuje pewna oryginalność i przełamanie schematu ale poza tym to typowy całkiem dobry romans. Dla mnie zasłużoną oceną jest 8/10, bo czytało się sprawnie i przyjemnie.